Film to o tym, jak niespełniony do końca podróżnik będzie miał do tego okazję. Znalezienie istoty z legend na północnym zachodzie Stanów Zjednoczonych sprawi, że każdy będzie musiał brać go pod uwagę, wymieniając największych przedstawicieli tego zawodu. Dalej będą już tylko przygody i wyprawy.
Praziomek utrzymany jest w duchu kina przygodowego, jednak nie zapomina też o byciu animacją dla najmłodszych. Niezbyt długi metraż wypełnią nam dżungla, dziki zachód ze strzelaniną, Himalaje i jeszcze kilka podobnych lokacji. Bajka czerpie ze wszystkich tych plenerów i próbuje wyciągnąć z każdego zarówno coś zabawnego, jak i przydatnego przygodowej warstwie produkcji. Brakuje tu jednak parunastu dodatkowych minut metrażu, które pomogłyby wybrzmieć w pełni przygodzie, jaką przeżywają nasi bohaterowie. Często widać, że nie bardzo jest czas na podziwianie i przygodę, bo trzeba jechać dalej. Nie ma wrażenia wielkiej, rozpisanej na dziesiątki tysięcy kilometrów przygody, pomimo iż ona takową jest.
Animacje Laiki są piękne zawsze, a najnowsza utrzymuje znakomity poziom. Nie jest to technika poklatkowa zrobiona sztuka dla sztuki, a kawał wizualnej maestrii, który zdecydowanie podnosi przyjemność płynącą z oglądania. W dodatku, oprócz samego piękna animacji imponuje to, jak twórcy tę technikę wykorzystują. Najlepiej widać w scenie w salonie, jak wiele pomysłów inscenizacyjnych mają twórcy i jak bardzo zależy im na ich rozwinięciu. To kolejny z tych filmów, którego oglądanie będzie równie przyjemne, co potem śledzenie materiałów produkcyjnych zza kulis.
Film nazywa się u nas Praziomek, co powinno czynić naszą prehistoryczną Zuzię głównym bohaterem. Jak bardzo jest to nieprawda, idzie się przekonać już na początku seansu, a dowodem niech będzie fakt, jak późno nasz przybysz się w nim pojawia. Gdy już jest, rzeczywiście od razu dogaduje się z Lionelem, dzięki czemu mamy do czynienia z naprawdę zgranym duetem. Obydwaj mają do przebycia drogę, na której końcu mogą być usatysfakcjonowani ze swych wyborów. A widz spędza bardzo miły czas, towarzysząc im. Nawet pomimo faktu, iż przygodowo produkcja, jak już wspomniałem wcześniej, trochę nie domaga.
Nie wiem, jaki jest ulubiony film ludzi odpowiedzialnych za animację studia Laika, jednak gdybym miał strzelać, to obstawiłbym, że gdzieś blisko topu jest pewnie La La Land. Są bowiem marzycielami, którzy konsekwentnie robią swoje, nie oglądając się na trendy branży i bogatszą konkurencję. Dlatego, w przeciwieństwie do większości, która skazuje ich kolejne oryginalne i dobre jakościowo produkcje na straty, zawsze chętnie odwiedzę salę kinową z ich nowym filmem. A Wam polecam zrobienie tego samego.