„Gwiezdne Wojny” to Jedi i Sithowie, a ich najbardziej plastycznym i pobudzającym wyobraźnię atrybutem są miecze świetlne. Jeden z wielu symboli sagi, który na zawsze zapisał się w popkulturze. Nic dziwnego, że jednymi z najbardziej ekscytujących momentów w Trylogiach (zwłaszcza Nowej) były sceny szermierczych pojedynków między bohaterami posługującymi się Mocą. Z każdym kolejnym filmem rosły nie tylko oczekiwania, ale i możliwości techniczne, tym niemniej pojedynki zapadają w pamięć szczególnie dzięki swojej wadze fabularnej (pod tym względem przodują części IV-VI). Ze względu na duże znaczenie walk pomiędzy Jedi i Sithami zdecydowaliśmy się stworzyć subiektywny ranking najlepszych potyczek za pomocą, jak to ujął Obi Wan Kenobi, „eleganckiej broni na bardziej cywilizowane czasy”.
VII. Anakin i Obi Wan vs Hrabia Dooku
Obie walki tej trójki były podobne pod wieloma względami. Jako fan Kenobiego z trudem akceptuję to, z jaką lekkością Dooku się z nim rozprawia, by mieć później trudności z narwanym i wciąż mniej doświadczonym Anakinem. Choć choreografia potyczki umieszczonej w zestawieniu pozostawia wiele do życzenia, to posiada jeden atut w postaci Christophera Lee, który nadaje swojej postaci eleganckiego sznytu, widocznego również w trakcie walki. Czuć, że Darth Tyrannus to prawdziwy arystokrata, który miecz świetlny dzierży nie bez przyczyny, choć jego wiek odciska już spore piętno na jego wytrzymałości. Największy minus walki? Szmaciana kukła do obijania, w jaką zamienia się Obi Wan po pchnięciu Mocą.
VI. Yoda vs Darth Sidious
Nie wiem, czy to kwestia zbyt dużych oczekiwań, ale starcie najbardziej legendarnych przedstawicieli Jedi i Sithów nieco mnie rozczarowało. Po klimatycznym wejściu Yody i przepychance na Moc jesteśmy świadkami pokazywanej z oddali wymiany ciosów. Najlepszym ujęciem tej walki jest wjazd obu panów do senatu przy akompaniamencie muzyki Williamsa. Poza tą sceną i fragmentami poświęconymi na bitwę Mocy, walka nie wyróżnia się niczym specjalnym.
V. Yoda vs Hrabia Dooku
W porównaniu z dalszymi propozycjami wypada dużo bardziej blado. Fechtunek między odczuwającym już powoli skutki upływu czasu Hrabią i niepozornym Yodą łatwo było zepsuć. Całość jednak na tle reszty „Ataku Klonów” wygląda zaskakująco dobrze. Zaczyna się od klimatycznego wstępu w postaci przepychanki na Moc, gdzie Yoda podkreśla swoją dominację przez odbicie błyskawic stosowanych przez Sitha. Później malutki mędrzec dobywa broni i zaskakuje swoim stylem walki. Twórcy II części postawili przed sobą naprawdę trudne zadanie, z którego wyszli z obronną ręką.
IV. Luke Skywalker vs Darth Vader (Bespin)
Wzbudzający grozę Darth Vader imponujący mentorskim tonem i skupiony, ale pełen niepokoju Luke. Walka jest szczególna z kilku względów: otoczenie robi świetny klimat grozy. Zamglone, ciemne przestrzenie nie tylko podsycały niepokój o niedoświadczonego Luke’a – przede wszystkim zostały wykorzystane do dywersji (młody Skywalker) lub popisów Mocą (Vader). Świetnie pokazano różnicę między mistrzem Ciemnej strony a niedoświadczonym protagonistą, który co prawda zranił swojego adwersarza… ale gdy ten zirytowany zaczął walczyć na poważnie, to walka skończyła się po kilku zręcznych ciosach. Ten pojedynek świetnie odzwierciedlił różnicę między doświadczonym, nieco wstrzymującym się Sithem, a wciąż wymagającym szkolenia Jedi. Pierwsze starcie ojca z synem wypada słabiej od strony technicznej w porównaniu do walki mistrza z uczniem na Mustafar, ale pod względem klimatu jest to jeden z najlepszych momentów w całej Sadze.
III. Obi Wan Kenobi vs Anakin Skywalker
Absolutnie najlepsza walka nowej trylogii. Piekielna sceneria dodaje smaczku bitwie bohaterów, wpływając na los ich zmagań i podkreślając dramatyzm scen. W finałowej walce możemy napawać się widokiem szermierki między Mistrzem Jedi u szczytu swojej potęgi ze świeżo upieczonym, pełnym Mocy Sithem, który ma przewyższyć Yodę i Sidiousa wedle słów tego ostatniego. Efekciarska, długa i pełna akcji walka jest najdłuższym pojedynkiem w całej sadze. Choć całość wygląda niesamowicie, to momentami choreografia wygląda na zbyt teatralną, jakby panowie tańczyli albo liczyli na punkty za stylowe piruety.
II. Luke Skywalker vs Darth Vader (2. Gwiazda Śmierci)
Ostatni pojedynek ojca i syna był poprzedzony dobrowolną podróżą Luke’a do gniazda lwa, gdzie czekał na niego Imperator kuszący Ciemną stroną Mocy. Rozgrywanie walki w obecności Dartha Sidiousa na nowej, lepszej Gwieździe Śmierci tworzyło nastrój niepokoju, potęgowany przez dość ciemny wystrój opustoszałej sali. Smaczku pojedynkowi dodawały duchowe starcia między całą trójką. Perswazje Sidiousa, konflikt wewnętrzny Anakina i dobra choreografia walki – to nie mogło się nie udać. Tutaj szczególnie widać, jak ważna jest fabuła i emocjonalny impakt bitew – coś, czego brakuje tak wielu współczesnym produkcjom. Swoje dodaje świetna muzyka potęgująca mroczny nastrój, idealnie zsynchronizowana z wydarzeniami na ekranie – warto zwrócić uwagę na niezwykłe dopełnienie obrazu i dźwięku.
I. Qui Gon Jinn i Obi Wan vs Darth Maul
Prawdziwa wisienka na torcie. W całej historii serii najwięcej gromów spadło na „Mroczne Widmo”. Nikt jednak nie narzekał na enigmatyczną, tajemniczą postać Sitha o bardzo ciekawym wizerunku i (wyjątkowym jak na standardy serii) kiju świetlnym. Nie ma też chyba osoby, która skrytykowałaby finałową walkę, w której Darth Maul walczył przeciwko dwójce Jedi. Przede wszystkim uwagę zwraca tło muzyczne w postaci „Duel of the fates” – majstersztyku, którego Williams nie był w stanie przebić… czego świadkami byliśmy podczas walki Yoda kontra Sidious, gdzie po raz kolejny słyszymy ten prawdziwie epicki soundtrack. Ale zasługi dotyczą nie tylko ścieżki dźwiękowej – walka jest świetna, ponieważ ulokowano ją w ciekawej scenerii wpływającej na przebieg potyczki. Przede wszystkim jednak jest to zasługa genialnej choreografii, dzięki której Ray Park przekonuje nas, że walka podwójnym mieczem świetlnym jest czymś możliwym, a nawet sensownym. Jedyny słaby punkt tego dynamicznego, wciągającego starcia to naciągany finał, wszak Maul daje się ośmieszyć niedoświadczonemu Kenobiemu.