ABC może zrezygnowało z Agentki Carter, ale nie z Hayley Atwell. Po obejrzeniu pierwszego odcinka Conviction, trudno znaleźć racjonalny powód takiej decyzji oraz motyw, jakim kierowała się aktorka, kiedy przyjęła banalną rolę w serialu, który do telewizji nie wniesie nic, poza kolejnym miejscem w ramówce.
W Conviction śledzimy losy młodej, genialnej, ale i buntowniczej dziewczyny (Hayley Atwell), pochodzącej z bardzo wpływowej rodziny. Nasza bohaterka zostaje zmuszona do podjęcia pracy, jako szefowa Conviction Integrity Unit. Nowa jednostka ma zająć się sprawami, w których istnieje podejrzenie, że skazana osoba wcale nie popełniła przestępstwa, o jakie została oskarżona. W ekipie CIU znaleźli się też: asystentka, Tess (Emily Kinney); ekspert kryminalistyki, Frankie (Manny Montana); była detektyw, Maxine (Merrin Dungey) oraz Sam (Shawn Ashmore), który miał kierować całą jednostką, zanim na jej czele nie zasiadła Hayes.
Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 1. sezon Belfra
Była pierwsza córka Stanów Zjednoczonych bardzo się stara, żeby jej nie zależało. Jest sarkastyczna, widać, że dojrzewanie pod okiem całego świata nie odbiło się na niej najlepiej. Jej postać przypomina złą podróbkę Olivii Pope. Zresztą cały serial wydaje się połączeniem kilku innych produkcji, które wyszły Shondzie Rhimes lepiej. Hayley Atwell się marnuje i traci czas. Conviction w żaden sposób nie wykorzystuje jej talentu, nawet nie próbuje tego robić. Na jej miejscu mogłaby się znaleźć nikomu nieznana aktorka i odniosłaby podobny skutek. Nic do niej nie przyciąga, a co za tym idzie seria nie utrzyma przy sobie widzów.
Dialogi są płytkie, nieudane i sztywne. Recenzowany odcinek podejmuje też próbę zarysowania postaci. Przedstawia w minimalnym stopniu ich przeszłość, która ma być tajemnicza, a wydaje się być przewidywalna. Najgorsze jest to, że wydarzenia, które miały jakoś wpłynąć na bohaterów, wcale tego nie robią. Brakuje im kompleksowości. Tess, Frankie, Maxine i Sam tam są, bo wypada, żeby serial miał jakieś postaci drugoplanowe. Poza tym nie wnoszą do Conviction kompletnie nic.
Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 3. sezon Younger
Wszyscy, którzy liczyli na to, że po Agentce Carter będą mogli zobaczyć Hayley Atwell w czymś lepszym (z jakiegoś powodu przyjęła przecież rolę), bardzo się rozczarują. Procedural prawny nie zadowoli nikogo. Dodatkowo, Hayes Morrison nie jest bohaterką, którą można polubić. Już w pierwszym odcinku zmienia swoje podejście o 180 stopni i to po jednej rozmowie z matką, z którą nie układa jej się najlepiej. Wszystko sprawia wrażenie zrobionego na szybko. Nie czuć też żadnej chemii pomiędzy bohaterami. Conviction mógłby konkurować z innymi serialami i pokazać, że nie taki procedural zły, jak go piszą. Niestety, po pierwszym odcinku zapowiada się na kolejną porażkę. Szkoda tylko świetnej Hayley Atwell.
plakat oraz zdjęcia: ABC