W całej tej nawałnicy pseudohistorycznych informacji o kulturze Normanów wiele ciekawych szczegółów umyka. Jednym z nich jest wszędobylskość Wikingów. Wood przenosi nas tym razem na kontynent, między innymi nad Wołgę czy do Paryża. I ponownie nie dostajemy oczywistych historyjek bitewnych, a coś znacznie więcej. Osadnicy zmuszeni są mierzyć się z plagą, a ciągłe tarcia o wpływy jeszcze zwiększają napięcie. Wydarzenia na Rusi nie są jednak tak ciekawe, jak te w czasie oblężenia Miasta Świateł. Wydarzenie to najdobitniej pokazuje, iż Wikingowie nie byli ot takimi sobie bandami łupieżców, a nieźle prosperującą armią, potrafiącą rzucić siły na tak duży ośrodek, jakim już wtedy był Paryż. Dostajemy też krótki pojedynek dwóch znamienitych wojowników, swoją zwięzłością udowadniający elastyczność scenarzysty.
Autor porusza też kwestię chrystianizacji wyznawców Odyna i Thora. Wikingowie nie padli bowiem na kolana przed misjonarzami. Nie zawsze też wyciągali przeciw nim miecz. Nad rzeczami cudownymi prym wiodą dobra doczesne i obie strony doskonale to rozumiały. Nie wszyscy jednak byli w stanie pogodzić się z odrzuceniem walecznych bóstw Asgardu na rzecz najbardziej nawet korzystnych kompromisów. Kimś takim jest pewien rosły kowal Eryk. Niektóre czyny mogą być dla osoby religijnej pewną prowokacją, ale jak nie podnieść miecza, gdy można liczyć na wsparcie samej Hel i ukochanej kobiety?
Istotne pytanie. Czy Ludzie Północy mogą konkurować ze sztandarowymi pozycjami Vertigo, jak Transmetropolitan czy 100 naboi? Na pewno jest to dzieło mniej gładkie w odbiorze. Nie znajdziemy tu aż tak mocnych postaci, jak agent Graves, Pająk Jeruzalem czy wielebny Jesse Custer. Wynika to z formy zbioru opowiadań. Jak to jednak bywa, nie wszystkie historie trzymają równy poziom. Nadal jednak Ludzie Północy to pozycja arcyciekawa, oferująca czytelnikowi znacznie ciekawsze opowieści, niż te z kart części komiksów z superherosami.
Komiks Ludzie Północy tom 3: Saga Europejska, podobnie jak poprzednie tomy, zilustrowany jest przez kilkoro artystów. W rysunkach Leandro Fernandeza nie można nie wyczuć obezwładniającego chłodu wschodniej Europy, który nawet dla nawykłych do niego Skandynawów wydawał się nader dotkliwy. Riccardo Burchielli z kolei ukazał walkę bogobojnego kowala i ta część jest zdecydowanie moją ulubioną. Proste, wręcz głupawe oblicze Eryka, w połączeniu z jego niedźwiedzią posturą, może co prawda sugerować, iż jest on bohaterem nieciekawym. Boski element i wiara czynią jednak z niego jednego z najbarwniejszych bohaterów całej serii. W scenach walk i rzezi króluje jednak Simon Gane, niebojący się ukazać zarówno bardziej kameralnych scen, jak i bitwy w pełnej krasie. Specjalne uhonorowanie należy się też Dave’owi McCaigowi, człowiekowi odpowiadającemu za kolory nie tylko w tym tomie i Massimo Carnavale, autorowi wspaniałych okładek.
Brian Wood na łamach swej trylogii zaprezentował szereg niesamowitych historii, opowiedzianych na różne sposoby i prezentujących wiele aspektów życia Normanów. Jestem pozytywnie oczarowany tak szerokim spektrum spraw, które poruszył scenarzysta. Liczyłem na mieszankę mitologii, krwawej jatki i jedynie szczyptę obyczajowości. Otrzymałem coś znacznie więcej. Ludzie Północy tom 3: Saga Europejska wieńczy bardzo dobry cykl, stanowiący ciekawą odskocznię od szeroko rozumianej fantastyki, a przy tym prezentujący wydarzenia, w których udziału nie powstydziliby się nordyccy bogowie.
Tytuł oryginalny: Northlanders Book 3: European Saga
Scenariusz: Brian Wood
Rysunki: Simon Gane, Riccardo Burchielli, Leandro Fernandez, Vasilis Lolos
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 420
Ocena: 90/100