Ciemność to koszmar widzących i raj dla ślepców
Nie oddychaj to kolejny czarny koń 2016 roku. Pierwszym był film 183 metry strachu, który osiągnął zaskakujący sukces i przywrócił blask chwały podupadającemu podgatunkowi animal attack. Wygląda na to, że teraz przyszła pora na następną odmianę horroru, czyli home invasion. Odważnej próby podjął się znakomity Fede Alvarez, który z obrazami grozy jest za pan brat – to przecież twórca docenionego przez krytyków remake’u Martwego zła. Już samo nazwisko reżysera wzbudziło zainteresowanie, a pierwsze zwiastuny tylko potwierdziły, iż czeka widzów znakomita rozrywka utrzymana w przerażających tonach. Gotowi zapuścić się do opuszczonej części miasta w celach zdobycia łatwej gotówki? Nie dajcie się jednak złapać w matnie szaleństwa raz strachu.
Wyobraź sobie, iż jedynym Twoim ratunkiem są pieniądze, których nie masz. W domu puszczalska matka zabawia się ze swoim gachem, w lodówce brak jedzenia, a posiadłość coraz bardziej przypomina Ci melinę. W tym całym zgiełku znajduje się twoja małoletnia siostrzyczka, odgrodzona przez Ciebie murem od wszystkich nieszczęść otaczającego Was świata. Chcąc ratować siebie i uchronić rodzeństwo przed malującą się w złych barwach przyszłością z radością decydujesz się skorzystać z nadążającej się okazji. Chwilę później stoisz wraz z oddaną ekipą pod domem bogatego ślepca, złodziejstwo to dla Ciebie nie pierwszyzna, a ta robota to przecież bułka z masłem. Już czujesz zapach pieniędzy w swoich dłoniach i widzisz szansę na odzyskanie utraconego przed laty raju… A może to tylko urojona wizja w Twojej głowie? Czyżby proste zlecenie przykryte było zwodniczą zasłoną pozorów, skrywającą szokującą prawdę, której nie chcesz poznawać za żadne skarby świata?
Zobacz również: The Disappointments Room – kolejny zwiastun filmu!
Pozytywnie wrażenie pozostawia po sobie fabuła, a przynajmniej do samego zakończenia, ale o tym za chwilę… Po pierwsze przedstawiona w filmie historia jest prosta i mało rozbudowana, a co za tym idzie, skupia się praktycznie na jednym wątku i dzieje w ściśle określonym miejscu – posiadłości niewidomego weterana. Brzmi mało ciekawie? To tylko pozory. Ograniczone miejsce akcji pozwala twórcom uzyskać klaustrofobiczną atmosferę, a skondensowana fabuła w pełni skoncentrować na bohaterach i ich przeciwniku, jak również prowadzonej przez rzeczonych oponentów psychologicznej grze, przybierającej w filmie formę zabawy w chowanego, lecz tym razem ujawnienie swojego położenia grozi śmiertelnymi konsekwencjami. Po drugie obraz pełen jest niespodziewanych zwrotów akcji. Twórcy stopniowo rozwijają fabułę, która sprawia wrażenie dość schematycznej, lecz zachowują kilka asów w rękawie, dzięki czemu są w stanie w jednej chwili wywrócić całą opowieść do góry nogami, a to z kolei nie pozwala się nudzić i absorbuje uwagę widzów aż do samych napisów końcowych. Zresztą od momentu przekroczenia progu nieco zapuszczonej posiadłości byłego weterana wojskowego przez bohaterów produkcja diametralnie nabiera tempa, a początkowo sielankowy napad przeistacza się w festiwal przetrwania pełen napięcia oraz adrenaliny. Na uwagę zasługuje również sprytna zamiana ról. Oprawcy w filmie Fede Alvareza szybko okazują bezbronnymi owieczkami w starciu z niewidomym weteranem, który natychmiastowo sięga po drastyczne środki, w myśl zasady – najpierw strzela, potem zadaje pytania.
Twórcy zadbali również o dużą realność dzieła. Bohaterowie postępują racjonalnie, kierując się własnymi potrzebami oraz zwyczajnymi zachciankami. Warto tutaj zaznaczyć, że filmowy antagonista, mimo iż wizualnie nie wzbudza szacunku i przerażenia, to jego czyny, metodyczne i wyrachowane, potrafią ścisnąć za gardło. Jednakże broniący swojej posiadłości ślepiec nie jest nieomylny i wszechwiedzący. Gdy staje do walki ze złodziejami, wykorzystuje swoją doskonałą orientację w terenie, drobiazgową znajomość zamieszkiwanego domostwa oraz wyczulone zmysły, jak również stara się przeistoczyć własną słabość w atut, a zważywszy na lekceważący stosunek młodocianych bandytów do jego osoby, łatwo uzyskuje nad nimi przewagę. Dopiero skrupulatnie przemyślane działanie bohaterów produkcji jest w stanie zmusić ślepca do popełnienia błędu. Bardzo cieszy próba realnego podejścia do tematu, ponieważ twórcy obrazów grozy często kreując swojego antagonistę, popadają w skrajność, przez co filmowy przeciwnik jest praktycznie niezniszczalny.
Zobacz również: Blair Witch – recenzja kontynuacji kultowego obrazu grozy z 1999 roku!
Podobne mam zdanie na temat aktorstwa oraz bohaterów produkcji. Owszem, widać tutaj posłużenie się archetypicznymi modelami postaci odpowiednich dla obrazów grozy, jednakże zostały one umiejętnie ubarwione. Wyjadacze horroru bez większych trudności odnajdą w bohaterach produkcji cechy charakterystyczne dla gatunkowego cwaniaczka, nieudacznika oraz dziewicy, lecz oklepane wzorce osobowe zostają podszyte wiarygodnymi motywacjami i szczerymi emocjami aktorów, co zdecydowanie dodaje im kolorytu i pozwala widzom na łatwiejsze utożsamienie się z nimi. Poza tym rzeczeni bohaterowie wraz z genialnym antagonistą obrazu mienią się w odcieniach szarości. Zabieg ten jeszcze mocniej uwypukla wiarygodność oglądanych na ekranie postaci. Nie ma tutaj wyraźnego rozgraniczenie na bohaterów dobrych i złych. Jednakże dość o trójce bandytów, przejdźmy do wizytówki filmu, niepozornego ślepca, który skrywa kilka różnych twarzy. Z jednej strony to bezlitosny morderca, a z drugiej skołatany staruszek, cierpiący z rozpaczy ociec, niemogący pogodzić się ze stratą swojego ukochanego dziecka. Osobowość antagonisty będąca połączeniem tak wyraźnie kontrastujących ze sobą cech, dała okazję do popisania się nietuzinkowym aktorstwem. Trzeba więc przyznać, że Stephen Lang dostał w swojej ręce niezwykle trudną do odegrania postać, lecz poradził sobie z nią bez większych problemów. Doskonale uchwycił dualny charakter odgrywanego bohatera, jak również przekonująco i naturalnie wypadł w roli niewidomego. Na uwagę zasługuje również Jane Levy, lecz nie powinno to zbytnio dziwić, aktorka bowiem współpracując z Fede Alvarezem zawsze wypada ponadprzeciętnie, co udowodniła na planie Martwego zła oraz potwierdziła recenzowanym filmem Nie oddychaj. Reszta spisała się poprawnie, bez większych zaskoczeń czy rozczarowań.
Imponuje oprawa audiowizualna. Fede Alvarez zręcznie posługuje się kamerą, prowadząc widzów po posiadłości niepozornego weterana wojskowego. Reżyser snuje się po słabo oświetlonych korytarzach, ukazując zakamarki starego domostwa, płynnie przechodząc z jednego pokoju do drugiego, jak również sprawnie manewrując pomiędzy kolejnymi piętrami. Nie ma tutaj mowy o żadnym ekranowym chaosie, wszystko jest skrupulatnie zaplanowane i służy budowaniu niesamowitego klimatu. Widzowie zatem wraz z bohaterami produkcji skrywają się przede wszystkim w cieniu, starając się uniknąć poruszającego się niemal z zegarmistrzowską precyzją domownika. Wypełnione ciemnością pomieszczenia i wszechobecna cisza przerywana nierównym oddechem zszokowanych obrotem spraw złodziei wpływa na budowanie napięcia oraz poczucie ciągłego niepokoju. Przez cały seans siedzimy z duszą na ramieniu, obserwując poczynania bohaterów desperacko próbujących wydostać się z domu. W tym właśnie tkwi siła omawianego filmu. Reżyser bez większych problemów potrafi szafować uczuciami i emocjami widzów, wzbudzając w nich strach, poczucie bezradności raz obawę przed utratą życia – wystarczy, że utożsamicie się z obserwowanymi postaciami, spróbujecie odnaleźć się w ich sytuacji. Cała oprawa audiowizualna wydaje się podporządkowana wizji i pokręconym myślom Fede Alvareza. Warto tutaj wspomnieć o zastosowanych w punkt spowolnieniach, które naprawdę potrafią zaskoczyć i rewelacyjnym udźwiękowieniu, w dużym stopniu odpowiedzialnym za atmosferę dzieła. Nie brakuje też ogromnej dozy brutalności, film jest krwisty i nie ma tutaj miejsca na ugrzecznienia, o czym świadczy przyznana produkcji kategoria wiekowa R. Zatem można tylko podziwiać i życzyć innym twórcom, aby równie dobrze mieli opanowane ABC klasycznego obrazu grozy, ponieważ na Nie oddychaj z pewnością kinomani poczują dreszczyk emocji.
Zobacz również: Ouija: Narodziny zła – nowy, przerażający zwiastun filmu
Pomimo swoich licznych i niezaprzeczalnych zalet, Nie oddychaj ma jedną, dość drażniącą wadę, mianowicie samo zakończenie. Nie będę Wam tutaj psuć zabawy z samodzielnego odkrywania losów bohaterów tej pełnej napięcia i brutalności historii, lecz powiem, iż jest ono niesatysfakcjonujące i powtórkowe, czego wprost nie potrafię wybaczyć Fede Alvarezowi, który po Martwym złu wydawał mi się reżyserem bezkompromisowym, lubiącym zaskakiwać i omijać schematy. Finał wyraźnie obniża wartość dzieła, osłabia jego mocną i szokującą wymową. Zatem kontrowersyjna i mroczna, tak, dobrze przeczytaliście, mroczna opowieść o trójce pozbawionych skrupułów złodziei kończy się w ckliwy i ograny sposób, co jest naprawdę niewymownie rozczarowujące, jeśli spojrzeć na resztę produkcji, niezwykle oryginalną przecież. Owszem, na cukierkowym witrażu pojawia się spora i zauważalna rysa, będąca wspomnieniem tragicznych zajść w domu ślepca, lecz to zdecydowanie za mało. Zabrakło odpowiedniego spuentowania zarysowanego podczas seansu motywu zbrodni i kary – przestępstwo zostało popełnione, ale jedynie połowicznie wymierzono sprawiedliwość.
Nie oddychaj to jeden z najbardziej pomysłowych horrorów tego roku, w którym nie potrzebne są paranormalne byty, aby zszokować widzów i wzbudzić w nich początkowo niepokój, a w konsekwencji faktyczne przerażenie o losy bohaterów. Produkcja stanowi klasyczny przykład klimatycznego obrazu grozy, gdzie nacisk położono na odpowiednio stopniowanie napięcie, brutalność, zaskakujące zwroty akcji i przemyślaną historię, ograniczając do minimum stosowane ostatnio w nadmiarze, popularne jump scares. Nie oddychaj to też jeden z nielicznych horrorów, gdzie postacie nie stanowią jedynie pięknych wydmuszek do rozbicia (czyt. zgładzenia). Zatem, pomijając słabe zakończenie produkcji, z nowym dziełem Fede Alvareza trzeba się po prostu zapoznać i nie mam tutaj na myśli jedynie pasjonatów obrazów grozy, lecz wszystkich zwolenników dobrego kina, ponieważ stojącego na podobnym poziomie filmu traktującego o napaści na dom, długo by szukać na półkach pełnych B-klasowych przeciętniaków. Polecam!
Ilustracja wprowadzenia – materiały prasowe