Flash tom 5: Negatywny – recenzja komiksu

Superszybkość laikom wydaje się zdolnością dość przewidywalną. Dającą wiele, lecz i mającą silne ograniczenia. Przez lata kolejni autorzy tworzący przygody Flasha pokazali nam jednak, że nadzwyczajna prędkość to nie tylko żwawy bieg i równy mu refleks. Barry Allen przeżył wiele i wiele razy pokazał, że zajmuje zasłużone miejsce obok Trójcy w ekstraklasie superherosów DC. Czy jednak Flash tom 5: Negatywny to kolejna opowieść istotna dla bohatera, czy jedynie kosmetyka?

Strona komiksu Flash tom 5: Negatywny

Wydarzenia z poprzedniego tomu mocno dały się we znaki bohaterowi, szczególnie pod względem specyfiki jego mocy. Jego speedforce nabrała dosłownie negatywnego charakteru. Łatwo się też domyślić, że jej mroczniejsza natura wpływa na cywilne życie szybkonogiego bohatera. Nie mogę tu nie skojarzyć tego z symbiontem i Spider-Manem. Co prawda całość ma zupełnie inny wymiar, ale schemat pozostaje ten sam. Oto przychodzi niespodziewana transformacja zdolności, która zewnętrznie i wewnętrznie wpływa na protagonistę, stając się jego słabością. Muszę jednak przyznać, że Williamson w korzystny dla czytelnika sposób wykorzystał całą tę hecę.

Strona komiksu Flash tom 5: Negatywny

Barry Allen dokonuje rewizji swojej działalności i samego siebie. Z jednej strony pojmuje błędy w postrzeganiu siebie jako bohatera, z drugiej jaśniej dostrzega swe potknięcia w życiu codziennym. Przy tej okazji nie mogło oczywiście zabraknąć heroicznych walk, okraszonych pewną dozą emocjonalności. Złośliwi powiedzieliby, że przypomina to nieco ckliwe monologi z produkcji z Kraju Kwitnącej Wiśni. Ja powiem, że może i czasem Williamson przejawia skłonność do nadmiernej dramaturgii, lecz prędko równoważy to akcją, całkiem logicznie zresztą rozpisaną. Flash po raz kolejny ma okazje do team-up’u z Kid Flashem, staje naprzeciwko kolejnych przeciwników i w cywilu odwiedza więzienie Iron Heights. Chyba za to tempo i rozmaitość cenię sobie pracę Williamsona. Choć co prawda od początku Odrodzenia po Flashu oczekiwałem akcji prowadzących do Doomsday Clock, to i bez nich nie mogę narzekać na nudę.

Carmine di Giandomenico to stały współpracownik Williamsona. Z listy pozostałych artystów ilustrujących Flash tom 5: Negatywny największą uwagę zwrócił Neil Googe, ze swoim medycznie krwawym epizodem. Pozostali to dobre odzwierciedlenie poziomu tego tytułu. Nie widzę wielkich wad, ale nie zdołałem też dojrzeć co bardziej soczystych widoków.

Strona komiksu Flash tom 5: Negatywny

Flash Joshuy Williamsona nie pretenduje do miana serii niezwykłej, ale też nie przynosi hańby marce Najszybszego Człowieka Świata. Twórcy poświęcają dużo uwagi życiu osobistemu Barry’ego Allena, zestawiając je z jego superbohaterskimi nadgodzinami, co zawsze jest pożądanym przeze mnie zabiegiem. Zwykle po piątym tomie regularnej serii, w której właściwie nie wydarzyło się nic diametralnie zmieniającego jej charakter, byłbym pewnie mocno znudzony. W tym przypadku chcę kontynuować przygodę z Flashem. Może i kolejny tom nie jest wyczekiwany przeze mnie jak głośne tytuły z Vertigo, ale wśród pozycji Odrodzenia ma swoje godne miejsce.


Okładka komiksu Flash tom 5: Negatywny

Tytuł oryginalny: Flash Vol. 5: Negative
Scenariusz: Joshua Williamson
Rysunki: Carmine di Giandomenico, Christian Duce, Neil Googe, Gus Vazquez, Pop Mhan
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 120
Ocena: 70/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?