Thanos to jeden z najbardziej znanych antybohaterów w uniwersum Marvela. Wielokrotnie namieszał już w całym wszechświecie, starł się z niezliczoną liczbą herosów, ma też na koncie tysiące, jeśli nie miliony ofiar. Sama jego postać wzbudza trwogę i postrach, chociaż historie z jego udziałem zazwyczaj wydawały się dosyć płaskie. Do tej pory czytelnicy komiksów w Polsce nie mieli wielu okazji, żeby Thanosowi się lepiej przyjrzeć. W wydanych w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, dwóch świetnych tomach pt. Życie i śmierć Kapitana Marvela, mogliśmy pokrótce prześledzić jego genezę, natomiast w opublikowanym niedawno Imperatywie Thanosa byliśmy świadkami niecodziennego sojuszu pomiędzy potężnym tytanem, a Strażnikami Galaktyki. Dopiero wydany w sierpniu przez Egmont album Thanos powstaje przybliża nam początki tej postaci, a szczególnie dzieciństwo, dorastanie i drogę do szaleństwa.
Thanos już od samego początku nie miał łatwego życia. W jego oczach od zawsze czaiło się zło, a jego matka próbowała pozbyć się go zaraz po narodzinach. Ze względu na swoją deformację, zawsze był samotnikiem, który w pełni poświęcał się nauce. Przyszły szwarccharakter dorastał w miejscu, gdzie nie było nawet żadnej broni, a zjawisko morderstwa nie istniało. To nie przeszkadzało mu jednak świadkować krwawym wydarzeniom, w których kolejne osoby traciły życie, a z czasem brać w nich czynnych udział. Już wkrótce jego wierną towarzyszką miała stać się sama Śmierć, której Thanos nie tylko podporządkował swoje istnienie, ale też w której szaleńczo się zakochał.
To właśnie makabryczna relacja Thanosa ze Śmiercią, potraktowana zupełnie inaczej, niż bywało to dotychczas u innych scenarzystów, jest motorem napędowym Thanos powstaje. Twórcy umiejętnie przedstawiają origin tej wyjątkowo antypatycznej postaci, żeby czytelnik balansował na cienkiej granicy pomiędzy współczuciem i żalem, a niechęcią i nienawiścią. Spróbujcie i zobaczcie, czy scenarzyście uda się wzbudzić w Was chociaż cień sympatii do masowego mordercy.
A właśnie, autorem tej mrocznej, zgłębiającej psychikę potwora opowieści, jest specjalista od ciężkich tematów: Jason Aaron, scenarzysta doskonale znany polskim czytelnikom, zarówno z brutalnych serii Skalp czy Bękarty z południa, jak i jednej z najlepszych historii w cyklu Marvel Now: Thor Gromowładny. Za ilustracje odpowiada natomiast Simone Bianchi, włoski rysownik, znany z wielu okładek do najpopularniejszych serii komiksowych, a także plansz do Wolverine vol. 3 czy Astonishing X-Men. Fani mocniejszych, bardziej dojrzałych opowieści powinni być usatysfakcjonowani, zarówno warstwą fabularną, jak i graficzną. Po komiks ten warto sięgnąć z jeszcze jednego powodu: to świetne preludium do planowanego na jesień eventu Nieskończność, w którym Thanos będzie grał pierwsze skrzypce. Tutaj możemy śledzić jego losy jeszcze w momencie, kiedy walczył ze sobą, aby ostatecznie nie zejść na ścieżkę zła i szaleństwa. Jak wiemy, w tej batalii odniósł sromotną porażkę.
Thanos powstaje może nie należy do garstki najlepszych opowieści z Marvel Now, nie zachwyca oryginalną historią, ani wgniatającymi w fotel zwrotami akcji, nie ma też w nim zbyt wiele akcji czy gościnnych występów waszych ukochanych bohaterów w trykotach, ale to solidna, ciekawa opowieść, która w pewnym momencie nawet da Wam do myślenia. To wartość nie do przecenienia. Każdy, kto chce pogłębić swoją wiedzę o świecie Marvela, nie powinien przejść obojętnie obok albumu, który rzuca więcej światła na skąpaną w mroku i krwi postać tego arcyłotra.
Tytuł oryginalny: Thanos Rising
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Simone Bianchi
Tłumaczenie: Piotr Krasnowolski
Wydawca: Egmont 2016
Liczba stron: 120
Ocena: 70/100