Mówi się, że człowiek pod wpływem ulega wewnętrznym demonom. Mrocznym podszeptom jungowskiego Cienia. W tym przypadku na pewno jeden z duchowych diabłów kieruje ręką pijanego Hansa Fallady, tutaj ukrytego pod swoim prawdziwym nazwiskiem Rudolf Ditzen, sięgającą po pistolet, z którego strzela on do własnej żony. Gniew podlany silnie procentami okazał się silniejszy. niż zdrowy rozsądek pisarza i w efekcie pakuje go do więzienia. Dodać należy, że więzienia w czasach III Rzeszy. Mimo rozlicznych restrykcji za czasów dyktatury Adolfa Hitlera, pisarzowi pozwolono pracować, co dało ciekawe efekty.
Niebanalnym osobnikiem jest ten nasz główny bohater. Kto poszuka w przepastnym internecie informacji na jego temat, zauważy, że obok grzechu nałogów wymienia się nieobojętnie i stosunkowo pozytywne stosunki z nazistami. Oczywiście daleki jestem od wyzywania go od kolaborantów zbrodniczego reżimu, ale fakt ten dodaje pikanterii Falladzie/Ditzenowi. Wszystko to jednak jest jedynie ciekawostką biograficzną, ciekawszy jest dualizm duszy pisarza. Nie jest on bowiem alkoholikiem głośnym, rzucającym meblami i bijącym bliskich. No może poza stanowiącym punkt zapalny historii wystrzałem. W czym więc rzecz?
Fallada to alkoholik. Nie ma co temu, zaprzeczać. Jak pisałem, daleko mu do wizerunku zalanego w sztok amatora win owocowych. Hans Fallada/Rudolf Ditzen to inteligent. Pijący po inteligencku. Posiadający więc pewną kontrolę nad nałogiem, a przynajmniej sam sobie wmawiający taki stan rzeczy. W rzeczywistości jego dłoń sięga po napoje procentowe równie chętnie, co łapsko żulika stojącego w bramie. I to stanowi największy tragizm sytuacji.
Dla niektórych kabaretowe skecze z pijanicami czy sam motyw osoby na silnym rauszu jest jednym z najśmieszniejszych aspektów komediowych. Bo przecież podobno nie ma nic zabawniejszego, niż człowiek tracący nad sobą kontrolę i upadający na samo dno. Ci sami ludzie zapewne rechoczą na widok parodii Hitlera – w końcu to śmieszny, głośny koleżka z głupim wąsikiem i grzyweczką. Tak się składa, że Pijak zawiera w sobie ogromny tragizm osoby uzależnionej, a przy okazji świetnie pokazuje pewne aspekty rzeczywistości nazistowskich Niemiec. W mało zabawny, realistyczny sposób.
Pijak to opowieść nietuzinkowa, nie wypadało więc, aby rysunki były standardowe i poprawne. Jakob Hinrichs rzuca nas w świat pełen niemożliwych barw i kształtów. Próżno bowiem szukać w opowieści alkoholika trzeźwości, a autor komiksowego przekładu doskonale to rozumie. Daje nam więc solidną butelczynę surrealistycznego wywaru. Gdyby barwy i kształty nie zakręciły wam dostatecznie w głowie, to kadrowanie i cała perspektywa opowieści meandruje. Miejscami nawet gubi się z pozornym braku logiki. To nie psychodelia, jaką zaznać mogliśmy w Sadze o Potworze z Bagien. To czysta pijacka wędrówka. Powierzchniowo tylko kolorowa i lekka, kryjąca w sobie szereg pułapek i złożoności.
Pijak to dzieło kompletnie inne, niż większość wydanych w ostatnim czasie u nas pozycji. Rynek nadrabia zaległości na każdym polu, również i tym dotyczącym spraw społecznych. To była bodaj najtrudniejsza recenzja komiksu, jaką napisałem. Pijak to nie jest bowiem kolejny komiks spod znaku peleryny i maski. Nawet nie poważniejsze dzieło, operujące fantastycznymi motywami jako metaforami rzeczywistych problemów. Komiksowa interpretacja dzieła Hansa Fallady to studium tragedii, nad którym warto się zastanowić. I którego lektura może doprowadzić niejedną osobę do poważnych autorefleksji.
Tytuł oryginalny: Der Trinker
Scenariusz: Jakob Hinrichs, Hans Fallada
Rysunki: Jacob Hinrichs
Tłumaczenie: Mirosław Hacia
Wydawca: Non Stop Comics 2018
Liczba stron: 160
Ocena: 90/100