Filmy szkolne to specyficzny rodzaj kina. Ciężko się po nich spodziewać wybitnej jakości, ciekawych fabuł czy bohaterów, a jednak zawsze spoglądamy na nie z nostalgią. Albo przypominając sobie stare dobre czasy, albo utożsamiając się z przedstawionym światem, gdy samemu jest się jeszcze w szkole. Dominują w nich stereotypy i średnich lotów humor. Jednak nawet w tego typu produkcjach znajdzie przedstawicieli zwyczajnie lepszych. Takim jest Łatwa dziewczyna w reżyserii Willa Glucka.
Zobacz również: Złe mamuśki – recenzja filmu!
Rzecz traktuje o Olive Penderghast (w tej roli znakomita Emma Stone), która z początku wydaje się być normalną uczennicą szkoły średniej. Jednak w z pozoru błahej sytuacji, kiedy wykręcając się od weekendu, który miałaby spędzić ze swoją przyjaciółką i jej rodzicami, wymyśla sobie fikcyjną randkę a potem stratę cnoty, jej życie zmienia się. Zaraz potem wymyka się kilka innych kłamstw, spirala się nakręca, opinia Olive zostaje zszargana. Ona sama szybko znajduje jednak plusy owej sytuacji. Przede wszystkim finansowe.
Oprócz dialogów pełnych typowo szkolnych (choć jak na ten gatunek jakoś mało sprośnych) żartów mamy tu celną satyrę na hipokryzję zarówno uczniów jak i dorosłych oraz odrzucanie każdej, nawet najmniejszej inności w szkole. Szkoda jednak, mimo iż kilka ciekawych postaci udało się upchnąć, większość jest chodzącymi kliszami i stereotypami. Tym sposobem oglądamy na ekranie min. wyrwanego z poprzedniej epoki dyrektora, uczennicę o dużych rozmiarach, pastora który ogląda wiadome zdjęcia, czy nieco starszą, jednak cały czas atrakcyjną i sypiającą z uczniem panią pedagog. Na szczęście jest kilka osobistości, które obraz ten zdecydowanie ratują.
Przede wszystkim jest nią główna oraz tytułowa bohaterka. Choć jej postępowanie potrafi być dla nas niezrozumiałe, Olive budzi sympatię, jest inteligentna oraz ma świetne poczucie humoru. Jej działanie z niezdarnego oczyszczania swojego wizerunku szybko przeradza się w ruchy mające na celu wyśmianie godnych pogardy postaw swoich rówieśników. Łatwiej nam się z nią utożsamić także poprzez sceny w których łamie ona czwartą ścianę, opowiadając nam o swoich odczuciach podczas przedstawionych wydarzeń. Emma jest równie dobra jak w Birdmanie czy Służących, czyli kreacjach, które chcąc potwierdzić talent rudowłosej aktorki wymienia się częściej. Oprócz jej na wyróżnienie zasługują jeszcze Stanley Tucci jako ojciec Olive, czy grająca Marianne, czyli w teorii najbardziej pobożną i prawą uczennicę, Amanda Bynes. Resztę postaci, nawet z imion, ciężko w ogóle zapamiętać.
Tak jak wcześniej już wspomniałem Łatwa dziewczyna mimo swej tematyki nie jest filmem wulgarnym. Żarty opierają się głównie na świetnych ripostach Olive oraz lepszym bądź gorszym humorze sytuacyjnym. Idzie się podczas seansu uśmiać a jednocześnie ciężko zgorszyć i zażenować, co na pewno w przypadku tego typu produkcji jest dużym plusem. Jednocześnie, mimo że film jest ugrzeczniony, nie wydaje się być sztuczny. Dialogi brzmią jak najbardziej naturalnie.
Dodajmy do tego fakt, że z filmu płynie pouczający morał, a otrzymamy produkcję wyróżniającą się w temacie filmów szkolnych. Świetna rola pięknej Emmy Stone oraz niezły, choć nienachalny i niewulgarny humor, to elementy zdecydowanie wyróżniające Łatwą dziewczynę. I choć jego seans prawdopodobnie pozwoli nam jeszcze raz się zastanowić, czego to niektórzy zazdroszczą Amerykanom jeśli chodzi o ich system szkolnictwa, to myślę że będzie ciekawym doświadczeniem.
ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe