Baba-Jaga to istota, którą straszono w dzieciństwie zapewne każde dziecko w naszej części Europy. Nie ma się co dziwić. Wiedźma ta to ktoś naprawdę potężny, a jej gniew może okazać się zgubny. Przekonuje się o tym nasz bohater, gdy na jego drodze staje między innymi nieśmiertelny Kościej. Zew Ciemności to historia skupiona jednak nie tylko na Babie-Jadze. Pojawia się szereg czarownic, które mimo wyglądu zwiastującego rychły rozpad w pył, nie ustępują wiele swej koleżance po fachu.
Opowiadanie to nie miałoby swego charakteru bez Kościeja. Zainteresowanych odsyłam do poszukiwania informacji o nim i o innych postaciach z podań rosyjskich. W oryginale może nie są one tak poczytne i łatwe do przyswojenia jak Hellboy, ale rozpalają wyobraźnię i inspirują. Kto wie? Może po lekturze starych opowieści narodzi się kolejny Mignola czy Gaiman?
Legendy arturiańskie nie cieszą się u nas taką popularnością jak w rodzimym Albionie. O ich międzynarodowej potędze świadczy jednak wpływ, jaki wywarły na kulturę masową – bezpośrednio i pośrednio. Dziki Gon to opowieść silnie zakorzeniona w brytyjskim folklorze, a tym samym przyrosłym do niego Okrągłym Stole. Narracja Hellboya często oscylowała na granicy tego, co realne i nierealne. Powyższe opowiadania zdaje się przekraczać wszelkie dotąd postawione granice racjonalności. Dowodem na to niech będzie walka z Olbrzymami, czy persony, u których gości Czerwony.
Hellboy to seria nie tylko o jej tytułowym bohaterze. Mignola w swoim uniwersum, zwanym często po prostu Mignolaverse, stworzył szereg postaci, które wyrazistością niemal dorównują głównemu protagoniście. Jedną z nich jest Gruagach z Lough Leane. Osobnik o dosłownie świńskim ryju to bohater o wyrazistych motywach, historii i cechach wywyższających go ponad całą rzeszę postaci, jakie autor stawiał na drodze Czerwonego. Sumienie nie pozwoliłoby mi nie wspomnieć też o Kościeju. Mężczyzna ten to bohater niezwykle tragiczny, mimo swej potęgi i nieśmiertelności. I przykład na to, że trzeba pomyśleć, zanim odda się swą duszę nieodpowiedniej kobiecie.
W poprzednim tomie Mignolę zastąpił między innymi znakomity Richard Corben. Piąty album z przygodami Piekielnego Chłopca ilustruje Duncan Fegredo, swoją techniką znacznie bliższy scenarzyście. Powiem nawet więcej. Fegredo bierze to, co najlepsze z Mignoli, nadając przy tym temu czemuś swego indywidualnego charakteru. Są więc posępne ruiny, dzikie ostępy, niepokojące zwierzęta i rzecz jasna – mitologiczne stwory. Niezmienny pozostaje też sposób prowadzenia akcji i gorąco liczę na to, że twórcy rebootu ekranizacji komiksu są jego fanami i przynajmniej w niektórych momentach potraktują jego plansze jako gotowe storyboardy.
Błędnym stwierdzeniem byłoby, gdybym powiedział, że Hellboy tom 5 trzyma poziom. Hellboy to bowiem marka, która sama w sobie ten wysoki poziom symbolizuje. O ile pierwszy tomy, w których bohater występował głównie w krótkich opowiadaniach, oczarowywały swą różnorodnością i zaskakiwały pomysłami, to ten, zawierający nieco dłuższe historie, wyróżnia się czymś zgoła przeciwnym. Od początku przeznaczenie Hellboya było nam znane. W piątym tomie Mike Mignola ostatecznie pchnął go na jego ścieżkę, niezwykle trudną i wyboistą, choć niepozbawioną nadziei. Zakończenie pozostawia nas z pytaniami- czy Piekielny Chłopiec uniknie roli Anung Un Ramy i czy w obliczu zagrożeń z tylu stron w ogóle uda mu się wyjść z tej kabały cało? Szósty tom już w lutym, a trailer serialu zapowiada przygodę z Czerwonym na dwóch płaszczyznach.
Tytuł oryginalny: Hellboy Library Edition Vol. 5: Darknesss Calls & The Wild Hunt
Scenariusz: Mike Mignola
Rysunki: Duncan Fegredo
Tłumaczenie: Maciej Drewnowski, Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 382
Ocena: 95/100