Steve Rogers nie przypuszczał, że Bucky Barnes żyje i działa jako najemnik. Z kolei Bruce Wayne nie upilnował właściwie nikogo ze swej drużyny, co dla niektórych skończyło się tragicznie. Niełatwo miał też Green Arrow. Jego podopieczny Roy Harper, znany pod pseudonimami Speedy i Arsenal, swego czasu popadł w narkotykowy nałóg. Czy po latach ich relacja ma rację bytu? Na domiar złego w Green Arrow tom 4: Powstanie Star City łeb podnosi stara bestia – Dziewiąty Krąg.
Oliver Queen nigdy nie należał do zasadniczych, konserwatywnych bohaterów. Wręcz przeciwnie, jego liberalne poglądy są jego wizytówką w równym stopniu, co zieleń stroju i łuk. Gdy dodamy do tego dość buntowniczą naturę Roya, dostaniemy gotowy przepis na problematyczną relację, dalece trudniejszą nawet od niełatwych kontaktów Batmana z niektórymi podopiecznymi. Benjamin Percy przedstawia nam na nowo kulisy wczesnych lat wspólnej działalności łuczników i łączy ich ścieżki ponownie na terenie zagrożonego indiańskiego rezerwatu.
Druga część tomu skupiona jest wokół dalszej batalii z organizacją Dziewiąty Krąg. Jej członkowie pojmują, że Green Arrow nie jest tylko namolnym herosem ze strzałami a poważnym zagrożeniem, mogącym zagrozić ich istnieniu. Tym samym zagrożone jest Seattle, będące pod nieformalnym protektoratem Szmaragdowego Łucznika. Heros staje twarzą w twarz z iście apokaliptyczną drużyną, niebezpieczeństwo jest jednak znacznie większe, niż się wydaje. Dziedzictwo Queen Industries i status oficjalnie zmarłego również nie ułatwia walki z tym stowarzyszeniem.
Robi się mroczniej niż na początku i coraz bardziej podoba mi się otoczka, jaką cieszy się Dziewiąty Krąg. W pierwszym tomie serii wypadał on blado przy pamiętnym Trybunale Sów, nie wspominając o wszechpotężnym Truście ze 100 naboi czy innych tajnych stowarzyszeniach, którym bynajmniej nie przyświeca dobro mas. Green Arrow tom 4: Powstanie Star City wyraźnie zaostrza spór, a podtytuł nie jest tu przypadkowy. Percy nie omieszkał również dolać nieco politycznego sosu, kpiąc z wartości, których wyznawcami najczęściej są Republikanie.
W poprzednich tomach rysunkami zajmowali się Otto Schmidt i Juan Ferreyra. Tego pierwszego cenię za niezwykle trafione przedstawienie bohaterów – zwłaszcza Arrowa i Canary. Z kolei Ferreyra to zupełnie inny rodzaj artysty. Rysownik prezentuje poziom godny wielkich komiksowych widowisk. Green Arrow nie jest typem herosa na kosmiczną skalę, a w interpretacji tego artysty jego przygody przebijają tytuły związane z bohaterami o prawdziwej potędze. Do panów dołączają Mirka Andolfo i Eleonora Carlini, które poradziły sobie ze zilustrowaniem wspólnego boju Queena i Harpera. Ich prace mają jednak dużo lżejszy charakter.
Green Arrow w ramach Odrodzenia to solidny komiks. Benjamin Percy nie próbuje na siłę wymyślać pseudo-rewolucyjnych scenariuszy, których celem jest jedynie szokowanie i wywracanie życia głównego bohatera do góry nogami. Bitwa Arrowa z Dziewiątym Kręgiem, w której tle rozwijają się jego miłość do Black Canary i przyjaźń z Harperem, to coś znacznie lepszego niż szablonowe wręcz scenariusze superbohaterskie. Green Arrow tom 4: Powstanie Star City to tom ciekawy również ze względu na aktualne wydarzenia mające miejsce w evencie Heroes in Crisis, z naciskiem na postać Arsenala. Wydarzenie to jest dopiero rozwijane, a nam zapewne przyjdzie na nie poczekać. Tymczasem piąty tom serii Green Arrow zapowiada się na solidną lekturę, nawiązującą do klasyki z udziałem tegoż bohatera.
Tytuł oryginalny: Green Arrow Vol. 4: Rise of Star City
Scenariusz: Benjamin Percy
Rysunki: Juan Ferreyra, Otto Schmidt, Mirka Andolfo, Eleonora Carlini
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 180
Ocena: 75/100