Homeland to jeden z najlepszych seriali współczesnej telewizji. Przeżywał swoje wzloty i upadki, ale każdy jego sezon przynosił wiele emocji. Pierwszy odcinek piątego sezonu zwiastuje, że trzeba będzie znów zapiąć pasy, bo czeka nas kolejna przejażdżka szpiegowskim rollercoasterem.
Pilot nowego sezonu przedstawia kompletnie odmienioną Carrie Mathison (Claire Danes). Spotykamy ją dwa lata po wydarzeniach z czwartego sezonu. Rzuciłą pracę w CIA, mieszka i pracuje w Berlinie, z radością opiekuje się małą Franny, ma nowego chłopaka (Alexander Fehling) oraz chodzi na niedzielne msze. Gdy jej szef chce polecieć do Libanu, ta stanowczo protestuje, że jest to niebezpieczne. A przecież wciąż mamy w pamięci, że jeszcze niedawno na Bliski Wschód poleciałaby prosto z łóżka szpitalnego. Wydaje się więc, że znalazła upragniony spokój. My jednak wiemy, że nie potrwa on za długo, a iskrą będzie wykradzenie z komputerów centrali CIA w Berlinie informacji o tajnym porozumieniu USA i Niemiec w sprawie inwigilacji obywateli naszego zachodniego sąsiada przez hakerów-hobbystów (Atheer Adel).
Scenarzyści zdecydowali się na całkowity reset historii po czwartym sezonie. Mieli trudne zadanie poustawiania wszystkich pionków na szachownicy na nowe miejsca i trzeba przyznać, że wyszło im to niezwykle zgrabnie. W stare sprawdzone elementy wtłoczono metamorfozę Carrie, nowe postaci, historię i miejsce akcji: Berlin. Drzewiej centrum życia szpiegowskiego, a teraz jedyna zimna wojna, jak się tam toczy to, ta pomiędzy Carrie a Saulem (Mandy Patinkin). Oprócz mentora Carrie w pierwszym odcinku wracają Quinn(Rupert Friend), Astrid (poznana w czwartym sezonie – Nina Hoss) oraz Dar Adal (F. Murray Abraham) – nowy szef CIA. Oprócz starych bohaterów zaprezentowano nowe postaci: szefową berlińskiej placówki CIA (Miranda Otto), dziennikarkę (Sarah Sokolovic), szefa Carrie – filantropa Otto Duringa (Sebastian Koch) i chłopaka (Alexander Fehling, którego będzie można niedługo zobaczyć w polskich kinach w Labiryncie kłamstw).
Styl serialu pozostał natomiast niezmienny. Mamy inteligentne dialogi, komentarze wykraczające poza poprawność polityczną, dobre aktorstwo, gęstą atmosferę i nieoczekiwane zwroty akcji. Niezmienne jest również to, że Homeland pełnymi garściami będzie korzystał z aktualnych wydarzeń politycznych: kryzysu uchodźców, konfliktu w Syrii czy afery Snowdena. Wątek hakerów pełen technicznego języka może zwiastować coś na kształt Mr. Robota.
Homeland potwierdza pierwszym odcinkiem swoją hegemonię wśród seriali szpiegowskich, a najnowszy epizod zaostrza apetyt równie dobrze, jak ten z pierwszego sezonu. Czeka nas dobra jesień.