Ex Machina tom 2 – recenzja komiksu

Nowy Jork to metropolia zajmująca szczególne miejsce w popkulturze. To w końcu miasto atakowane przez rozliczne plagi i monstra z kosmosu, tam też działa większość herosów Marvela. Mógłbym wymienić jeszcze wiele pozycji, których tłem jest Wielkie Jabłko, lecz pominąłbym istotne kwestie, którym daleko do sensacyjnej fikcji. Mam na myśli rzecz jasna jedenasty września i to, jak bardzo zmienił świadomość ludzi cywilizacji zachodu.

Ex Machina tom 2 ponownie wrzuca nas w sam środek dumnego, lecz trapionego kłopotami miasta pierwszej dekady XX wieku. Czy burmistrz- superbohater poradzi sobie z potencjalnym zagrożeniem terrorystycznym i paniką, które może wywołać?

Po 9/11 czujność służb i przeciwdziałanie potencjalnemu zagrożeniu wzrosło do maksimum, dla niektórych urastając do rangi paranoi. Skrupulatna kontrola kolidowała niekiedy z wolnościami obywatelskimi, co odczuwa burmistrz Hundred. Miesza się to z pewnym incydentem, którego bohater jest uczestnikiem. Autor nie pomaga mu też, poruszając istotny problem związany z policją i jej środkami zapobiegawczymi, które czasami są nazbyt ostateczne.

Źródło mocy Hunderda na razie jest nieznane. Vaughan coś tam wyjawia, ale skupia się bardziej na politycznych i rodzinnych kwestiach. Nie można jednak pominąć pierwszego poważnego przeciwnika Potężnej Machiny. Osobnik ten posiada podobną moc, polegającą na kontroli werbalnej i komunikacji zbliżonej do telepatii. W przeciwieństwie do Mitchella, manipulowanymi przez niego obiektami nie jest elektronika wszelkiej maści. Niejaki Pherson jest bowiem niebywale ekologicznym i jednocześnie szalonym człowiekiem. Można by nawet rzecz, że złoczyńca ten jest tym samym  nader aktualną postacią.

Amerykańska opinia publiczna jest nieco ostrzejsza niż nasza. Wystarczy jedna, niefortunna drobnostka, aby stracić szansę na karierę polityczną, o czym przekonał się boleśnie choćby Michael Dukakis, pozując wesoło w przydużym hełmie w czasie kampanii prezydenckiej, którą skądinąd przegrał z Bushem Seniorem. Nawet więc pozycja herosa, który ocalił setki istnień, nie ratuje Hundreda od niewygodnych pytań mediów i konieczności trzymania fasonu. O ile to w ogóle możliwe, mając za sobą karierę samozwańczego herosa i nadludzkie zdolności. Brian K. Vaughan tym samym nie daje nam idealistycznej historyjki, która z political fiction staje się science fiction. Wspomniany zostaje Rudi Giulliani, pełniący funkcję poprzednika Mitchella i Michael Bloomberg, który w tym świecie przegrał z nim wybory. Niby nic, ale znacznie podwyższa to odbiór całej historii, nie wspominając, że autor dorzuca nam garść kulturowych i politycznych smaczków, sprawiając, że Ex Machina tom 2 to pomost łączący dwa pozornie odległe od siebie światy.

Pod względem wizualnym nic się nie zmienia. Tony Harris daje czytelnikowi tyle, na ile pozwala mu konwencja. Nie spotkamy tu muskularnych herosów z powiewającymi pelerynami. Rysownik na pierwszy plan wyraźnie wysuwa postaci, które mijają nas na ulicach. Zwyczajność, a nawet ludzka niedoskonałość rysów ich twarzy jest wręcz uderzająca. Dużą rolę odgrywa tu Nowy Jork. Od razu przypomniały mi się fotografie Stantona Brandona związane z Humans of New York, gdzie na setkach jego prac mieszkańcy metropolii są zwyczajnie niezwyczajni, ukazując złożoność Wielkiego Jabłka. Wyraźnie jest to wyczuwalne w pracach Harrisa i nie przesadzę, jeśli powiem, że obok fabuły jest to coś, co najbardziej cenię w serii Ex Machina.

Ex Machina tom 2 to nadal świetne political fiction z wątkiem superbohaterskim. Mam jednak małe zastrzeżenie, podobne do tego, które pojawiło się u mnie przy początkowym tomach Y: Ostatni z mężczyzn. Vaughan rozwija wiele wątków, ale wręcz ostentacyjnie ukrywa pewne istotne fakty. Czym jest moc Hundreda? Jaki jest faktyczny jej zakres i wreszcie – czy wraz z wielką mocą przyjdzie i wielka odpowiedzialność? Może za bardzo chcę znać wszystkie odpowiedzi nieco wcześniej, ale małe uchylenie rąbka tajemnicy byłoby satysfakcjonujące. Jednak właśnie przez to pragnienie poznania odpowiedzi na nurtujące mnie pytania z jeszcze większą chęcią sięgnę po kolejny tom, zapowiedziany na styczeń.


Okładka komiksu Ex Machina tom 2

Tytuł oryginalny: Ex Machina: The Deluxe Edition Vol. 2
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Tony Harris, Tom Feister
Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 252
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?