Gdy ogłoszono Matta Damona odtwórcą roli Jasona Bourne’a, ludzie związani z branżą filmową pukali się w czoło. Z każdej strony dochodziły głosy, że aktor nie pasuje do roli i sobie z nią nie poradzi. Odpowiedź ze strony twórców nie mogła być lepsza. Tożsamość Bourne’a zapoczątkowała bowiem jedną z najlepszych serii filmów sensacyjnych ostatnich lat. Dzisiaj Matt Damon to gwiazda największego kalibru i niczego już nikomu udowadniać nie musi. Po kilkuletniej rozłące z widzami, Jason Bourne powraca. I wierzcie mi, już dawno nie był tak zdeterminowany, jak teraz.
https://www.youtube.com/watch?v=N3dJLRfBtu4
Ciemna uliczka, zakapturzona postać, po chwili okazuje się, że to nasza stara znajoma Nicky Parsons (Julia Stiles). Bohaterka która wciąż żyje przeszłością, wykrada dane dotyczące operacji Treadstone oraz wielu innych projektów CIA. Jej główny cel, to skontaktowanie się z naszym bohaterem i wraz z jego pomocą opublikowanie niewygodnych dla rządowej agencji danych. Po chwili na ekranie pojawia się on – Jason Bourne we własnej osobie, który podczas nielegalnej walki, jednym szybkim uderzeniem powala na ziemię swojego przeciwnika. Już na pierwszy rzut oka widać, jak David Webb – bo tak przecież brzmi jego prawdziwe nazwisko – mocno styrany jest przez życie w ciągłym ukryciu. W międzyczasie CIA wpada na trop swojego byłego agenta i w tym momencie zaczyna się seria intryg oraz zabawa w kotka i myszkę. Czyli to, co fani serii lubią najbardziej.
Wydawać by się mogło, że twórcy nie znajdą w życiu Jasona Bourna – a konkretnie w jego przeszłości – elementów, które będą w stanie zaskoczyć widzów. Nic bardziej mylnego. Do Bourne’a wracają bowiem koszmary z jego przeszłości, o których wcześniej zarówno on, jak i widz nie miał bladego pojęcia. Bohater znów musi podjąć działania i znów musi stanąć naprzeciw twórców jego fikcyjnej osobowości. Nie myślcie jednak, że jest on na straconej pozycji. Wprost przeciwnie – to CIA uginają się nogi na samą myśl o tym, do czego zdolny jest ich najlepiej wyszkolony agent. Na domiar złego w agencji każdy knuje i próbuje obrócić sytuację na swoją korzyść. Cała akcja filmu toczy się w czasie dużego rozwoju social media, co reżyser Paul Greengrass mocno w swoim filmie wykorzystał. Porusza więc problemy współczesnego świata, łamanie praw obywatelskich, w tym inwigilowanie społeczeństwa na korzyść rządu. Ma to oczywiście związek z ograniczeniem terroryzmu, jednak aluzję do poczynań m.in. Stanów Zjednoczonych i Facebooka nie da się ukryć. Twórcom udaje się w umiejętny sposób wysłać nam przekaz dotyczący tego naszego, realnego świata.
Seria filmów opowiadających o losach Jasona Bourne’a od zawsze stawiała na realizm i tak jest też tutaj. Kapitalną pracę na planie zdjęciowym wykonał operator Barry Ackroyd. Szybkie tempo i dynamika ujęć występują tu na porządku dziennym, a przy okazji nie doświadczymy rozpraszajacego efektu trzęsącej się kamery. Na pochwałę zasługuje pomysłowość twórcow oraz umiejscowienie kamery w poszczególnych scenach. Powiem więcej, sekwencje pościgów w tym filmie to małe arcydzieła operatorskiego fachu. Na uwagę zasługuje również ścieżka dźwiękowa autorstwa Johna Powella, który po blisko dekadzie od Ultimatum Bourne’a, spisał się naprawdę bardzo dobrze. Muzyka spełnia tu rolę nastrajającą widza i budującą gęstą atmosferę, pod żadnym pozorem nie próbuje nas rozproszyć. Cieszy fakt, iż tworcy stawiają na wspomniany realizm, nie zastępujac go niezliczoną ilością efektów specjalnych, którymi mogą pochwalić się serie o Jamesie Bondzie, czy Ethanie Huntcie.
Matt Damon, Tommy Lee Jones, Vincent Cassel czy też świeżo upieczona zdobywczyni Oscara – Alicia Vikander, to tylko część świetnej obsady, jaką może pochwalić się Jason Bourne. Naprawdę każdy z bohaterów sprawdza się w swoich rolach doskonale i nie ma tu mowy o chybionym castingu, czy drewnianej grze aktorskiej. Postać odgrywana przez Damona co prawda zbytnio się nie nagadała (przez cały film wypowiada bodajże 25 linijek tekstu), jednak dodaje jej to tylko aury tajemniczości i – ponownie – lekkiego zagubienia w sytuacji.
Wszystkie te czynniki wsadzone do jednego worka dają nam bardzo interesująca mieszankę. Jason Bourne to jeden z najlepszych akcyjniaków tego roku. To produkcja, która oddaje hołd poprzednikom i przywraca do życia jednego z najbardziej intrygujacych agentów świata filmu. Twórcy serwują nam smakowite danie w postaci dynamicznego filmu sensacyjnego, ze świetną obsadą i wciągającą historią. Jest dynamicznie, brutalnie i realistycznie, czyli dostajemy to, do czego nas przyzwyczaiły poprzednie części. Jeśli coś jest naprawdę dobre, to po co na siłę zmieniać temu formę, prawda? Z takiego samego zdania wyszli twórcy i chwała im za to.