Star Trek: W nieznane – recenzujemy kolejną odsłonę przygód załogi USS Enterprise!

Star Trek J.J. Abramsa z 2009 roku był dla mnie tym, czym nieusilnie próbowały być trzy części Gwiezdnych Wojen z tak zwanej nowej trylogii. Reżyser dał nam świetne widowisko, z wciągającą fabułą i bardzo dobrze zarysowanymi relacjami między bohaterami. W ciemność. Star Trek wypuszczone do kin cztery lata później, było tylko potwierdzeniem, jak świetną robotę wykonał Abrams, przywracając do kin wielbioną przez miliony fanów franczyzę. Czy zmiana na stołku reżyserskim oraz nowe nazwiska odpowiadające za scenariusz odbiły się na jakości kolejnego już filmu serii? O tym poniżej.

Karl Urban and Zachary Quinto in Star Trek Beyond

Pamiętacie pięcioletnią misję, o której Kirk wspominał w poprzedniej części? Otóż bohaterowie Star Trek: W nieznane od 3 lat przemierzają odległe zakątki galaktyki, w poszukiwaniu nowych planet i cywilizacji. Nie da się ukryć, że przez ten czas sporo się pozmieniało. Jedni wpadli w rutynę, inni postanowili ze sobą zerwać, bądź oddawać się przelotnym romansom. Jednakże rdzeń USS Enterprise nie został w żaden sposób zachwiany. Nadal spotkamy tu kapitana Kirka (Chris Pine), komandora Spocka (Zachary Quinto), porucznik Uhurę (Zoe Saldana), Bonesa (Karl Urban), Scotty’ego (Simon Pegg), Chekova (Anton Yelchin) i Sulu (John Cho). Na ich drodze pojawia się niezidentyfikowany statek, którego dowódcą jest złowrogo nastawiony Krall (Idris Elba). Ten szwarccharakter bez skrupułów i najmniejszych problemów, doprowadza do unicestwienia Enterprise i pojmania większości załogi statku kosmicznego. I gdy już wydaje nam się, że na odbiciu załogi oparta będzie fabuła filmu, na pierwszy plan wyłaniają się poważniejsze problemy. Ale to w tej serii żadna nowość, prawda? Niemniej jednak w tak ciężkiej sytuacji Kirk i jego załoga jeszcze nie byli. Jak i czy w ogóle uda im się wyjść z tarapatów – tego zdradzić nie wypada. To po prostu trzeba sprawdzić samemu.

Simon Pegg Sofia Boutella and Chris Pine in Star Trek Beyond

Wspomniana zmiana na stołku reżyserskim wydaje się być widoczna już od pierwszych minut. Justin Lin (Szybcy i Wściekli) zamienia długie, okrężne ujęcia – z których słynie Abrams – na dynamiczny montaż ujęć w akompaniamencie trzęsącej się kamery. Nie każdemu może się to spodobać, jednak już po kilku minutach idzie się do tego przyzwyczaić. To bowiem tylko zapowiedź tego, co czeka nas dalej. Star Trek: W nieznane jest bowiem najbardziej nastawioną na akcję częścią odświeżonej kilka lat temu serii. Postawiono tu też na większą ilość humoru. Teraz już nie tylko Scotty rzuca zabawnymi tekstami, bowiem wspomaga go w tym Bones. Niby nie świadomie, bowiem doktor McCoy – jak brzmi jego prawdziwe nazwisko – jest tutaj jeszcze bardziej zgryźliwy, niż poprzednio, co doprowadza do zabawnych sytuacji podczas seansu. Jego wspólne sceny ze Spockiem, potrafią rozbawić widza do łez.

Karl Urban and Idris Elba in Star Trek Beyond

Duet scenarzystów Simon Pegg i Doug Jung spisał się naprawdę dobrze. Fabuła od samego początku wciąga widza w świat filmu, a dwugodzinny seans mija nam jak z bicza strzelił. Silą produkcji Abramsa były świetnie rozpisane relacje między bohaterami i jeszcze lepsze dialogi. I tutaj jest podobnie. Nie jest może tak dramatycznie jak ostatnio, jednak wyraźnie da się odczuć, gdy los któregoś z bohaterów wisi na włosku. Dobrym zabiegiem było również wprowadzenie do filmu postaci Jaylah (Sofia Boutella), dzięki której produkcja zyskała jeszcze bardziej na różnorodności bohaterów.

Na dużą pochwałę zasługuje warstwa audiowizualna. Specjaliści od efektów specjalnych spisali się na medal. Świat przedstawiony w filmie prezentuje się naprawdę okazale, a wspomniane efekty specjalne stoją na niepodważalnie wysokim poziomie. Czy to potyczki w przestrzeni kosmicznej, czy choreografie walk na ziemi, wszystkie te aspekty dopracowane są do granic możliwości. W to wszystko bardzo dobrze wpisuje się ścieżka dźwiękowa, skomponowana ponownie przez Michaela Giacchino. Motyw przewodni rozbrzmiewa tu co jakiś czas, upewniając nas, czy aby nie jesteśmy na seansie kolejnych Gwiezdnych Wojen.

Zachary Quinto Sofia Boutella in Star Trek Beyond

Film Justina Lina nie jest jednak tworem idealnym. Moim głównym zastrzeżeniem jest mało wyrazisty czarny charakter. Od aktora pokroju Idrisa Elby można spokojnie wymagać nieco więcej polotu i charyzmy. Śmiem też twierdzić, że zamiana J.J. Abramsa na nowego reżysera, odbiła się na prowadzeniu historii filmu. Tutaj nie bez powodu postawiono na większą ilość akcji, dzięki czemu można było przykryć drobne niedociągnięcia fabularne. Nie da się bowiem ukryć, że wątek fabularny o ile potrafi wciągnąć widza, jest niestety słabszy od tych z 2009 i 2013 roku.

Star Trek: W nieznane jest w mojej ocenie jednym z lepszych blockbusterów tych wakacji. To bardzo dobrze zrealizowany film, z wciągającą fabułą, świetnymi postaciami i oprawą audiowizualną na najwyższym poziomie. Na tle tegorocznych wysokobudżetowych pozycji, plasuje się u mnie na naprawdę wysokim miejscu. Utrzymuje poziom poprzednich dwóch części i nie powinien zawieść nikogo, kto nastawia się na porządną dawkę kosmicznej przygody.

Redaktor

Miłośnik kina, gier wideo i komiksów. Online 24/7. Redaktor prowadzący działów: Recenzje premier, Powrót do przeszłości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?