Dzięki Egmontowi doczekaliśmy się zresztą wielu komiksów z Garfieldem, zarówno w formie zeszytówek, ponad 100-stronicowych tomików o niewielkim formacie, jak i 10-tomowej serii Skarbiec. Prosperita trwała aż do roku 2008, niestety ostatnia dekada nie była już dla cynicznego kocura łaskawa. Wszystko zmieniło się we wrześniu, kiedy to Egmont przypomniał sobie o Garfieldzie i postanowił wydać pełną kolekcję jego przygód w eleganckich albumach w twardej oprawie. Zebrane w nich paski ułożone będą chronologicznie, aż od roku narodzin naszego bohatera. W ten sposób Garfield – Tłusty koci trójpak tom 1 zawiera aż 3 albumy z przygodami spisanymi w latach 1978 – 1980.
Ufam, że Garfielda przedstawiać Wam nie muszę. Mogę tylko przestrzec przed dzieleniem się lekturą z najmłodszymi czytelnikami, chyba że chcemy, żeby z naszych pociech wyrosły cyniczne, sarkastyczne, zdystansowane do wszystkiego osobniki. A na poważnie – takiego poczucia humoru jak kot stworzony przez Jima Davisa nie ma chyba żaden inny komiksowy bohater. Osobiście uwielbiam je i nie skłamię, jeśli stwierdzę, że swój specyficzny sposób bycia zawdzięczam właśnie lekturom z udziałem niezwykłe popularnego kota.
Życie Garfielda toczy się wokół jedzenia, spania, niszczenia mebli i dręczenia swojego właściciela, okazjonalnie dokuczania psu o imieniu Odie, ścigania listonosza, eliminacji pająków i bratania się z myszami, które kiedy trzeba, mają wyglądać na przerażone. Lwią część dnia Garfield spędza także na komentowaniu rzeczywistości, oczywiście z wrodzoną ironią.
Jim Davis jako autor wyjątkowo celnie pokazuje nasze wady, marzenia czy próby poukładania sobie życia, co szczególnie widać po Jonie, właścicielu Garfielda. Ten wiecznie poszukujący miłości pierdoła do dziś nie przestaje bawić, chociaż część żartów z jego udziałem dziś mogłaby zostać uznana za przekroczenie pewnej granicy. Sam Garfield też jest lustrem, w którym przejrzeć może się każdy czytelnik, któremu rano nie chce się wstać do pracy, który zajada się smacznym jedzeniem nie tylko kiedy jest głodny i który czasem ma ogromną ochotę podstawić nogę nielubianemu sąsiadowi.
Garfield – Tłusty koci trójpak tom 1 to przede wszystkim ciekawe spojrzenie na to, jak postać kochanego kocura ewoluowała pod względem wyglądu. W 1978 roku kot był większy i jeszcze bardziej niezgrabny, ale styl Jima Davida z każdym kolejnym rokiem przybliżał postać Garfielda do perfekcji i wizerunku, który znamy dzisiaj. Poza tym to ogromna, wręcz uderzeniowa dawka znakomitego humoru, który potrafi rozbawić do łez. Historyjki, żarty, anegdotki, gagi – wszystko tu jest wspaniałe i uniwersalne. Śmiało więc stwierdzam, że nie tylko ja jestem jak Garfield. Każdy z nas jest jak Garfield i nie znam nikogo, kto odłoży ten album i powie „ale to było słabe”. Kolejny tom już w listopadzie, a ja w oczekiwaniu chyba zrobię lasagne, zdejmę z półek komiksy sprzed dekad i jeszcze raz będę tarzał się po podłodze ze śmiechu. Chociaż to tyle roboty, a ja robię się taki senny…
Tytuł oryginalny: Garfield – Fat Cat 3-Pack vol. 1
Scenariusz: Jim Davis
Rysunki: Jim Davis
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 288
Ocena: 95/100