Kolejny tom serii wydawniczej DC Deluxe został poświęcony Flashowi, bohaterowi do niedawna jeszcze mało znanemu przeciętnemu polskiemu czytelnikowi. Na szczęście ten stan rzeczy zaczął się zmieniać, a to za sprawą debiutu solowych przygód tego bohatera w Flash: Cała naprzód, a to za sprawą istotnej roli, jaką najszybszy superbohater pełnił w również wydanym stosunkowo niedawno klasyku zatytułowanym Kryzys na nieskończonych ziemiach. Teraz przyszedł czas na Flashpoint: Punkt krytyczny, przełomową, nowoczesną opowieść, znamienną dla tak popularnego w Polsce cyklu Nowe DC Comics. To właśnie dzięki niej kolejny restart w wydawnictwie mógł w ogóle dojść do skutku.
Nie od dziś wiemy, jak konstruowane są komiksowe uniwersa. Istnieje kilka ich wersji, a w każdym z nich historia potoczyła się zupełnie inaczej, co pozwala mnożyć liczbę tytułów z ulubionymi herosami w rolach głównych i wciąż na nowo przykuwać uwagę czytelnika. Tylko nieliczni superbohaterowie mogą mniej lub bardziej świadomie podróżować między „światami”, a jednym z nich jest właśnie Flash. Na początku Flashpointu Barry Allen trafia właśnie do alternatywnej rzeczywistości, gdzie toczy się wyniszczająca wojna pomiędzy Aquamanem a Wonder Woman, a Batmanem jest Thomas Wayne, ojciec Bruce’a, który jako dziecko został zastrzelony w Crime Alley. To zresztą nie koniec niespodzianek, ale resztę będziecie musieli odkryć sami, podobnie jak pozbawiony swoich mocy Flash.
Za scenariusz Flashpoint odpowiada Geoff Johns, doskonale znany polskim czytelnikom z takich opowieści, jak Batman: Ziemia Jeden, Liga sprawiedliwości, Wieczne zło czy Shazam!. To zresztą człowiek, który świat DC zna od podszewki, więc do napisania historii dającej podwaliny pod New 52 nadawał się jak mało kto. Wspomaga go Andy Kubert, syn legendy pośród rysowników – Joe Kuberta. Spod ręki Andy’ego wyszły m.in. Batman vs Predator czy zeszyty Strażników: Początek, poświęcone Nocnemu Puchaczowi. Zdania na temat stylu tego artysty są podzielone, moim zdaniem jednak świetnie radzi sobie z oddaniem dynamiki akcji, kreśleniem sylwetek bohaterów, oddawaniem mimiki i co najważniejsze, z kadrowaniem, szczególnie na splash page’ach.
Flashpoint miał z grubsza zrobić dla współczesnego uniwersum DC to, co Kryzys na nieskończonych ziemiach zrobił w latach 80-tych. Oczywiście trudno jest teraz porównać obie historie. Ta starsza jest o wiele bardziej rozbudowana, monumentalna, a narracja charakterystyczna jest dla czasów, w których powstała. Opowieść Johnsa jest krótka (zaledwie 180 stron), bardzo dynamiczna i nowoczesna, a co za tym idzie skupiona nie na niekończących się dialogach, a konkretach. Tym razem zrobiono to po prostu inaczej, bardziej adekwatnie do potrzeb współczesnego odbiorcy. Czy to musi oznaczać, że gorzej? Niekoniecznie. Mnie lektura tej opowieści o Flashu i spółce dostarczyła więcej satysfakcji, niż brnięcie przez karty wiekopomnego dzieła Wolfmana i Pereza.
Koniec końców Flashpoint to opowieść wielowymiarowa: sprawdza się zarówno jako preludium do restartu 52 nowych serii z DC, ale i jako osobista opowieść o moralnym dylemacie bohatera. Pozwala też spojrzeć na pierwszoligowe i drugoligowe postacie z nieco innej strony. To udana lektura, którą spokojnie mogę polecić, zarówno fanom dobrze napisanych i narysowanych historii, jak i tym śledzącym najważniejsze wydarzenia w życiu ulubionych superbohaterów. Szkoda tylko, że czekaliśmy na ten komiks tak długo.
Scenariusz: Geoff Johns
Rysunki: Andy Kubert
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2016
Liczba stron: 180
Ocena: 75/100