Głównymi bohaterami są James i Alyssa, para dziwacznych nastolatków, wyraźnie posiadających problemy z głową. Jako dwa życiowe freaki, mimo pewnych spięć, wyraźnie dobrze czują się w swoim towarzystwie, choć nie jest to relacja typowych nastolatków. Nie ma tu czułych wyznań, namiętności ani naiwnego snucia planów na przyszłość. Jest za to spora doza pokręconych, patologicznych zachowań, które nie przysporzyły im mojej sympatii. Nienaturalne, nieludzkie wręcz zachowania zostały dobrze zobrazowane przez Forsmana, który wiedział, jak wiarygodnie rozrysować obie postaci. Przypomniał mi się przy tym Parker Darwyna Cooke’a, lecz para młokosów to nieco inna para kaloszy. Pod jakim względem?
Gdy ludzie słyszą słowo „psychopata”, wyobrażają sobie kogoś pokroju Jasona Voorheesa z cyklu filmów Piątek trzynastego lub pozornie ułożonego, lecz równie niebezpiecznego Hannibala Lectera. Czasem zdarza się im pójść w bardziej realistyczne skojarzenia jak John Wayne Gacy czy Ted Bundy. Sęk w tym, że większość tego typu indywiduów nikogo nie ukatrupiła, dostosowując się do społeczeństwa i wymogów świata, którym czasem łatwiej sprostać jako biologiczna maszyna bez uczuć, niż natchniony wrażliwiec. Duet James/Alyssa należą właśnie do tego gatunku. Wychowani przez rodziców niebędących przykładem wzorowych opiekunów, cierpiący na poważne zaburzenia psychiczne, wspólnie stawiają czoła światu, z którym zderzenie rodzi pytanie – czy to oni, czy może właśnie otaczająca ich rzeczywistość jest tak naprawdę chora?
Istotna jest tu relacja między głównymi bohaterami. W wieku nastoletnim kocha się inaczej, niż kilka lat później. Jakby mocniej, z pewną dozą oryginalnego, straceńczego romantyzmu. Związek Jamesa i Alyssy nie jest naznaczony tymi cechami. Brak w nim zachłannego erotyzmu, którego miejsce zastępują nieco pokraczne miłosne zapasy. Niemały kłopot stanowią też jego psychopatyczne symptomy i jej socjopatyczne dziwactwa. Mimo to, to nadal lepsza historia miłosna, niż ta z udziałem błyszczącego się wampira i jego wybranki.
Zaletą komiksów tworzonych w całości przez jednego artystę jest spójność wizji danego dzieła. Budując protagonistów, Charles Forsman nie wysila się na ich złożoność w narracji, pozostawiając część treści ukazanej w rysunkach. O ile duet czerni i bieli w komiksie nie jest dla mnie wadą, o tyle ich nadmierna surowość już powoduje zgrzytanie zębami. Absolutnie rozumiem zamysł Forsmana, zresztą w pełni zrealizowany. Spartański styl idealnie wpisywał się w jałowość osobowości Jamesa i socjopatię Alyssy, miejscami jednak brakowało czegoś, co zatrzymałoby czytelnika na dłużej, choć fragmenty z włamaniem i finał historii po prostu skradły mi serce.
Koniec zXXXanego świata to komiks niebywale wciągający, prosty w odbiorze, niebędący przy tym banałem. Główni bohaterowie miejscami irytują, łatwo jest bowiem pomylić efekty ich przypadłości z rozkapryszeniem, co jest nieco niepokojące. Debiutanckie dzieło Forsmana ma w sobie to nieuchwytne coś, co pomimo zwięzłości fabuły, stawia je na wysokim poziomie. Koniec zXXXanego świata to nie tylko historia o parze dziwaków, ale też refleksja nad kondycją naszego społeczeństwa. Wątek z mieszkańcami domu, do którego włamują się bohaterowie, skutki ich wychowania przez niedojrzałych i nieudolnych rodziców czy zachowanie anonimowego tłumu sprawiają, że początkowo odrzucający James i Alyssa zaczynają być postaciami bliższymi i pozytywnymi, mimo niektórych swoich czynów.
Tytuł oryginalny: The End of the F***ing World
Scenariusz: Charles Forsman
Rysunki: Charles Forsman
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: Non Stop Comics 2018
Liczba stron: 176
Ocena: 80/100