Pani prokurator, pani ordynator i dobrze radząca sobie na uczelni studentka. Wszystkie życie mają z pozoru dość fajne, ale za kołnierz nie wylewają. Problemy zaczynają się nawarstwiać, gdy każda z nich pod wpływem straci nieco kontrolę nad sytuacją. W każdej z trzech nowelek sytuacja posunie się nieco za daleko. A bohaterkom pozostanie zauważyć swój problem.
Filmów o problemie alkoholowym było mnóstwo, jednak rzadko który podchodził do niego od strony kobiecej. Mówi się dużo o tym, że męskie picie, choć też złe, to jednak ma dużo większe społeczne przyzwolenie. Z tezą zgadzam się połowicznie, jednak to ona buduje ten film. Pokazuje, co takie a nie inne spojrzenie na pijące kobiety oznacza. A oznacza według niego ukrywanie problemów i odrzucanie pomocy przez potrzebujące panie. W tej ciszy, w braku wołania o pomoc wypada najlepiej.
Wszystko zasługą aktorek, które na ten krótki czas ekranowy, jaki mają, dają radę uwiarygodnić swe postaci. Film nie łączy wątków, każdy płynie swoim torem i mają mniej więcej po równo czasu, co oznacza, że wątek każdej musi wybrzmieć w mniej więcej pół godziny. Najmniej udaje się to opowieści o najmłodszej z nich, jednak każda ma braki. Mimo iż jest to film z założenia smutny i trudny, to takowej atmosfery specjalnie nie czuć. Jest raczej tak jak w poprzednich produkcjach pani Kingi, co troszkę nie zgrywa mi się z tematyką. Niby jest poważnie, ale potrafi wejść Sławomir, który w dodatku jest chyba jedynym z dwóch policjantów miasta stołecznego Warszawy. Niby są afery, pijana lekarz operująca dziecko, pijana prokurator udzielająca wywiadu czy czyszcząca swoim Audi podziemia w okolicy warszawskiej zajezdni Wola, jednak brak ukazania jakichkolwiek konsekwencji tych czynów. A są to przecież grube patologie. W specjalne upodlenie tych bohaterek film też nie celuje. Jedna Magda Marii Dębskiej ma wsparcie w swoich rodzicach, pozostałe muszą radzić sobie raczej samotnie, co przychodzi im z bólem, jednak w tym bólu trudno jest z nimi się łączyć także widzowi.
Drugoplanowe postaci też nie wybrzmiewają zbytnio tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Daję radę Marcin Dorociński jako równie wysoko postawiony mąż pani prokurator, jednak reszta jest dość blada, a ich epizody potraktowane po macoszemu.
Film na pewno ma wymiar terapeutyczny i z tym, jak najbardziej daje radę. Może zostać jedną z lektur na wszelkich spotkaniach w ośrodkach leczenia uzależnień. Rzecz w tym, że można go zastosować na rozgrzewkę, jako wstęp przed poważniejszymi seansami, zagłębiającymi się w dno bardziej. Kinga Dębska nakręciła bowiem typowy swój film. A jej film w mojej ocenie nie przystaje do końca do tematyki, o której opowiadała. Z tego bierze się fakt, że taki Plan B czy Moje córki krowy cenię sobie jednak troszkę wyżej. Zabawa zabawa jednak również jest w stanie zaoferować widzowi udany i skłaniający do zastanowienia się nad problemem seans. Dlatego na nią też warto się wybrać. Niestety zrobicie to dopiero na początku przyszłego roku…
Dawno nie widzialam tak dobrego filmu. Pokazane to co ukrywamy w czym mamy problem. Głębia alkoholizmu i uzależnione kobiety