Na pierwszy rzut oka – 1. sezon Mayans M.C.

Po dziesięciu latach od premiery pierwszego sezonu oraz niespełna czterech od finału Synów Anarchii, Kurt Sutter powraca do świata motocyklowych gangów w spin-offie zatytułowanym Mayans MC. Czy uda mu się powtórzyć sukces pierwowzoru?

Głównym bohaterem serialu Sutter uczynił niejakiego Ezekiela EZ Reyesa, który po latach odsiadki dzięki pomocy brata, wstępuje w szeregi tytułowego gangu Majów, by jako typowy świeżak odwalał na początek brudną robotę dla swoich zwierzchników. A jak się możemy domyślać, motocyklowa rodzina wiąże się z wieloma nieprzyjemnymi sytuacjami, jak tortury podczas przesłuchań, wykonywanie zleceń dla kartelu, strzelaniny i inne tego typu sprawy. Tym samym Kurt Sutter w swoim najnowszym tworze nie sili się na zbytnie eksperymenty, serwując nam póki co te składowe, które znamy właśnie z Synów Anarchii – wulgarność, sceny gore, twardy męski świat oraz rockowy soundtrack.

Fot. mat. prasowe

Nie brakuje tutaj również wszelakich odniesień czy też zapewnień, że historia Ezekiela rozgrywa się w tym samym uniwersum co jej protoplasta. Już w pierwszym epizodzie możemy natknąć się na ekipę Żniwiarzy oraz jedną z kluczowych postaci z sagi Jaxa Tellera. Ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy to aby na pewno trafiona strategia. Fani SoA z jednej strony mogą docenić fakt zachowania ducha pierwowzoru, ale z drugiej też poczuć się znużonymi brakiem powiewu świeżości. Sutter wraz z resztą scenarzystów powinni jednak zaczerpnąć trochę lekcji od Vince’a Gilligana, który nie dość, że buduje historię Saula Goodmana tak, że staje się integralną częścią swojego poprzednika, to jednocześnie bawi się nią na wiele możliwych sposobów przez różnego rodzaju zabiegi narracyjne lub techniczne.

Dla mnie na bieżącą chwilę Mayans M.C. to taki gorszy bliźniak, który zachowuje się podobnie jak brat, ale kiedy przychodzi czas szkoły, to najczęściej on otrzymuje ochrzan za kiepskie wyniki w nauce.  I to nie jest tak, że Synów Anarchii uważam za serial wybitny. Miał swoje wady, a przez ostatnie trzy sezony czuć było diametralny spadek na jego jakości, ale mimo to ma on miejsce w moim serduszku, bo zwyczajnie bawiłem się przy nim znakomicie. Jax Teller zdobył moją sympatię już w pierwszym odcinku i mimo że z biegiem serialu jego osoba mocno się popsuła, to wciąż mu kibicowałem ze względu na charyzmę, jaka od niego biła. Jego następca, EZ wydaje się interesującym bohaterem mającym swoje za uszami, ale czuć małe zmęczenie Suttera w tworzeniu postaci. Twórca dodatkowo na dzień dobry serwuje nam dosyć pogmatwaną intrygę, gdzie każdy robi każdego w konia. Powinien się jednak zastanowić, czy aby na pewno powinien pojechać tą drogą.

Czy Mayans M.C. pod koniec sezonu pozostawi po sobie lepsze wrażenie, niż jak po pilocie? Czy nowa pozycja od Kurta Suttera zostanie obdarzona kultem równie sporym, co SoA? Czy nie lepiej było mu stworzyć prequel do swojego poprzedniego dzieła? Na te pytania odpowiem za kilka tygodni wraz z końcem pierwszej serii.

Redaktor

W kinie szuka pozycji, która przebije Pulp Fiction, w telewizji - Breaking Bad oraz Rodzinę Soprano, w świecie gier - serie Bioshock oraz God of War.
Kontakt: [email protected]

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?