Szpieg, który mnie rzucił – recenzja komedii z Milą Kunis

Komedie szpiegowskie w ostatnich latach się zdarzały, w dodatku niektóre z nich były naprawdę udane, żeby wspomnieć choćby Agentkę, która pokazała, że Jason Statham to nie tylko twardziel, ale też dobry aktor komediowy. Mamy końcówkę wakacji, a do kin trafiła kolejna tego typu produkcja. Teraz jednak biorąca temat od troszkę innej strony. Możliwe, że w tym tkwi jedyna oryginalność filmu Szpieg, który mnie rzucił, jednak jednego odmówić mu nie można. Pozytywnie mnie zaskoczył.

Zobacz również: Mission Impossible: Fallout – recenzja niemożliwie dobrego filmu!

Szpieg, który mnie rzucił to taki uroczy miszmasz filmu akcji, komedii szpiegowskiej i buddy movie w wersji kobiecej. Mamy Audrey (w tej roli widywana ostatnio jako zła mamuśka Mila Kunis), do której chłopak napisał SMS-a. A będąc bardziej szczegółowym, tekstowo powiadomił ją, że to koniec. Wiemy przecież, że tak się raczej nie powinno robić, dlatego nasza bohaterka nie sprawia raczej wrażenia zadowolonej. Gdy akurat ma urodziny i tak zapija sobie smutki, zarówno my, jak i ona, dowiadujemy się o przyczynach takiego stanu rzeczy. Okazuje się bowiem, że Drew nie do końca był tym, za kogo się podawał. A w dodatku jego tajną misję trzeba będzie wykonać za niego.

Mila Kunis, Kate McKinnon

fot. kadr z filmu

Mam pewną słabość do muzyki w filmie. Jeśli jakaś produkcja choćby podczas napisów końcowych, miała w swoim repertuarze jakiś utwór, który trafia w mój gust, film od razu u mnie plusuje. Ten wraz z pierwszymi scenami daje nam posłuchać legendarnego Wind of Change Scorpionsów, przy okazji dokładając do tego wymownego kawałka jakiś przekaz. Krótko mówiąc, robi dobre pierwsze wrażenie.

W filmie uświadczymy naprawdę sporo całkiem nieźle nakręconych scen akcji. Idąc na seans nie wiedziałem o nim za wiele, dlatego od razu zaskoczyła mnie sekwencja, która tę produkcję rozpoczyna. Mamy Wilno i pościg z mnóstwem akcji jego ulicami. Nakręcone jest to ładnie, jest trochę strzelania, jeżdżenia, walki wręcz i innych klasycznych elementów tego typu kina. Już chciałem myśleć, że pomyliłem film (jeszcze raz pozdrawiam te dwa o Dywizjonie 303), kiedy do akcji wkroczyły główne bohaterki. One też jednak długo nie kazały nam się tylko śmiać.

Mila Kunis, Kate McKinnon

fot. kadr z filmu

Jak na klasycznego akcyjni aka zapożyczającego sporo od Bonda czy Mission: Impossible przystało, reżyserka Susanna Vogel funduje nam bilet na przejażdżkę po kilku pięknych europejskich stolicach. Oprócz wspomnianego już wcześniej Wilna mamy Budapeszt, Pragę czy Berlin. Każda lokalizacja odgrywa istotną rolę w fabule, ale też w każdej jest czas, na zrobienie zdjęcia na pocztówkę. A przecież w wakacje tęsknota do takich wojaży jest większa.

Zobacz również: Night School – zwiastun nowej komedii z Kevinem Hartem!

Szpieg, który mnie rzucił to jednak przede wszystkim kumpelska komedia. Relacji naszych głównych bohaterek, Audrey i Morgan poświęca się tu zdecydowanie najwięcej czasu. I może nie wychodzi to nad wyraz oryginalnie, wszak trafiło na mocno wyeksploatowany grunt, jednak patrzy się na nasze best friends forever z przyjemnością. Spora w tym również zasługa aktorek. Zarówno Mila Kunis, jak i Kate McKinnon pokazywały już jednak, że komediowy repertuar bardzo im odpowiada. Tutaj tylko to potwierdzają. Obu paniom wtórują panowie, na których też nie ma co narzekać. No i jest jeszcze Gillian Anderson, wpadająca na epizody, ale również dobarwiająca aktorsko ten film.

Kate McKinnon, Mila Kunis

fot. kadr z filmu

Nowa komedia z Milą Kunis to po prostu niezła wakacyjna rozrywka. Jasne fabuła jest tu głupia jak but, zaczyna się w absurdalnym punkcie wyjścia, a przyczepić się można jeszcze do nie wnoszących kompletnie nic retrospekcji. W dodatku cały czas trzeba przechodzić do porządku dziennego nad tym, jak dwie dziewczyny z ulicy co rusz są sprytniejsze od wyszkolonych agentów CIA. Robi się nam to jednak łatwiej, bo film ma sporo atutów, które są w stanie rozluźnić siedzącego przy ekranie widza. Dlatego też myśleć o nim będę ciepło. Szczególnie w te równie ciepłe, sierpniowe dni.

Redaktor prowadzący działu recenzji filmowych

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina.

Kontakt pod [email protected]

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?