Najwyższa pora wybrać swoją stronę konfliktu i udać się na Zandalar, w przypadku Hordy, lub Kul’Tiras, w przypadku Przymierza, w poszukiwaniu nowych sojuszników, którzy wzmocnią szeregi frakcji potężną flotą, umożliwiającą podbój całego Azeroth. Tyle tytułem wstępu, przejdźmy do konkretów i tego, jak wygląda owa wojna w rzeczywistości!
Oko za oko…
Battle for Azeroth rozpoczyna się od ataku na Undercity, czy też jak kto woli, dawny Lorderon. Szturm jest konsekwencją spalenia drzewa życia – Teldrasill – przez Hordę, próbującą w ten sposób odciąć przymierze od dostaw Azeritu. Po zebraniu kilku questów zostajemy wysłani prosto na front, gdzie czeka na nas specjalne scenario… Które jest po prostu świetne!
Gracze po stronie Hordy próbują obronić stolicę Porzuconych, natomiast gracze Przymierza będą dokładać wszelkich starań, aby zdobyć miasto, które niegdyś należało do jednego z ludzkich królestw. Bardzo łatwo można wciągnąć się w ferwor walki i wczuć się w klimat konfliktu. Ekipa odpowiedzialna za oprawę audio-wizualną wykonała kawał świetnej roboty, gdyż po wyjściu na przedpola twierdzy Lorderonu od razu czujemy się rzuceni w wir wojny w potężnym starciu. Jest to zdecydowanie najlepiej zaprojektowana, odwzorowana i przedstawiona bitwa w całej historii World of Warcraft. Całości dopełniają cinematiki, które raz po raz przerywają rozgrywkę, aby nadać tempa wydarzeniom.
W scenario może wziąć udział do 20 graczy, jednak wydaje się, iż są oni głównie dla ozdoby. Nie jest wymagana żadna współpraca pomiędzy uczestnikami, co jak dla mnie jest dość dużym minusem. Przed premierą dodatku miałem też cichą nadzieję, iż zarówno gracze Hordy jak i Przymierza będą rozgrywać swoją historię jednocześnie na jednej mapie, tak jak miało to miejsce na Broken Shore. Stworzyłoby to świetną okazję do walnych walk pomiędzy graczami, jednak niestety naprzeciw nam stają jedynie NPC.
Dinozaur, Czarownica i Stary Bóg
Po przejściu epickiej bitwy o Lorderon, którą nota bene Przymierze wygrywa, zostajemy uraczeni krótkim wstępem fabularnym prowadzącym do Zandalaru, w przypadku Hordy, i Kul’Tiras, w przypadku Przymierza. Z dodatku na dodatek krainy, w których przyjdzie nam zdobywać doświadczenie, wyglądają coraz lepiej i trend ten w przypadku Battle for Azeroth został zdecydowanie utrzymany. Obie wyspy zostały świetnie wykonane z dbałością o szczegóły. Lokacje są wyjątkowe w tej ekspansji, gdyż są bardzo duże. Każda z frakcji ma do dyspozycji po 3 krainy do questowania, jednak ich ogrom sprawia, iż wcale nie czujemy się, jakbyśmy brodzili w jednym miejscu. Każda z krain jest zróżnicowana i posiada po kilka odróżniających się wzajemnie obszarów, przez co nie ma co tutaj mówić o monotonii. Osobiście bardziej do gustu wizualnie przypadło mi Kul’Tiras niż Zandalar. Głównie przez słowiańskie kilmaty w Drustvar i piękne widoki w Stormsong Valley.
Zostawmy jednak względy wizualne i przejdźmy do ważniejszej części, czyli questów. Zacznijmy od tego, że expienie jest długie, strasznie długie. Zajmuje ono 10-15h, w zależności od biegłości w grze, jednak całość wydaje się ciągnąć znacznie dłużej. Zadania po stronie Hordy są zdecydowanie mniej ambitniej wykonane niż te, z którymi borykają się gracze Przymierza, jednak to właśnie Horda ma zdecydowanie ciekawszy wątek. Sprawa ta jest bardzo ważna, gdyż w grze jest wręcz wysyp cinematików. Na przestrzeni całego expienia jest ich więcej, niż w przeciągu wszystkich dotychczasowych dodatków do World of Warcraft. Z racji, iż Horda dysponuje lepszą historią, krótkie materiały filmowe są zdecydowanie lepsze i ciekawsze niż po stronie Przymierza.
Blizzard zrobił kolejny, ogromny wręcz krok wprzód z przedstawianiem historii. Jeszcze nigdy wcześniej nie zostałem aż tak wciągnięty w fabułę questów, jak podczas ogrywania Battle for Azeroth, dlatego jestem w stanie przymknąć oko na długi czas wbijania maksymalnego lvla.
Ahoj, przygodo!
Przejdźmy teraz do jednej z największych nowości wprowadzonych w BfA, czyli Island Expedition. W ramach tego trybu zostajemy wysłani na przeróżne bezludne wyspy w trzyosobowych drużynach, aby zebrać cenny azerit. Oczywiście trwa
wojna i przeciwna frakcja również będzie chciała ogołocić dziewicze ziemie z cennego surowca. Możemy wziąć udział w czterech rodzajach ekspedycji: normalnej, heroicznej, mitycznej i PvP. W trzech pierwszych naszym oponentem będą NPC, natomiast w czwartym, jak łatwo się domyślić, staniemy naprzeciw innych graczy.
Tryb ten jest wręcz genialny. Oferuje on dynamiczne, nieobliczane i ciekawe rozgrywki w bardzo prostej formie. W chwili obecnej dostępne są 3 różne wyspy, na których za każdym razem możemy spotkać innych oponentów i inne wydarzenia. Co tydzień wyspy będą się zmieniać, aby jeszcze bardziej urozmaicić rozgrywkę.
Blizzard obiecywał, iż nasi komputerowi oponenci będą mieć zaimplementowaną specjalną sztuczną inteligencje tak, aby stanowić wyzwanie dla graczy, i trzeba przyznać, że producent wywiązał się z obietnicy. Tryb mityczny wymaga pełnego skupienia i świetnej współpracy, gdyż NPC przeprowadza bardzo zorganizowane akcje, których nie powstydziliby się nawet najlepsi gracze.
Mimo wszystkich starań ożywienia przeciwników sterowanych przez komputer, tryb ten rozwija pełne skrzydła wersji PvP. Zmagania z innymi graczami dostarczają o wiele więcej pozytywnych emocji i często są zdecydowanie bardziej dynamiczne. Całość stanowi świetne urozmaicenie dla tak biednego ostatnimi czasy PvP w World of Warcraft.