Hey, girl – TOP7 ról Ryana Goslinga

Urodził się w 1980 roku. W 1993 dołączył do telewizyjnego Klubu Myszki Miki. Światową sławę i tytuł bożyszcza kobiet przyniosła mu rola w nieszczęsnym Pamiętniku z 2004 roku, jednak to za wcielenie się w postać licealnego nauczyciela w Szkolnym chwycie trzy lata później był nominowany do Oscara. W tym roku stworzył z Russelem Crowe duet na miarę Mela Gibsona i Danny’ego Glovera z Zabójczej broni, niebawem zatańczy i zaśpiewa w musicalu La La LandSprawdźcie, w których filmach Ryan Thomas Gosling wypadł – naszym zdaniem – najlepiej i za co my go uwielbiamy.

7. Drive (2011), reż. Nicolas Winding Refn

Biała kurtka ze złotym skorpionem na plecach, czarne, skórzane rękawiczki bez palców, wymowne milczenie i jeszcze bardziej wymowne spojrzenie – to znaki charakterystyczne bezimiennego kierowcy, głównego bohatera nagradzanego filmu Refna. Goslingowi udało się przy użyciu bardzo oszczędnych środków wyrazu przekazać widzowi maksimum emocji swojej postaci. Intrygującej, enigmatycznej, czułej i niepokojącej jednocześnie. Z całą pewnością miał on wkład w niepowtarzalny klimat produkcji, dlatego ta rola otwiera ranking jego najbardziej udanych.

6. Kocha, lubi, szanuje (2011), reż. Glenn Ficarra, John Requa

Niełatwo grać w komedii. Zwłaszcza u boku weterana tego gatunku, jakim jest Steve Carell. A jednak Gosling poradził sobie świetnie jako wymuskany, czarujący playboy, Jacob Palmer, którego dogłębnie degustują portfele na rzepy i niedopasowane garnitury, zaś pociągają atrakcyjne i łase na jego komplementy kobiety. Co do walorów wizualnych tej roli, najlepiej podsumowała je bohaterka grana przez Emmę Stone, pozostawmy więc tę kwestię bez komentarza. Tak, można wzdychać.

5. Miłość Larsa (2007), reż. Craig Gillespie

Rola tak specyficzna, jak film. Pozornie dziwactwo – grać mężczyznę zakochanego w dmuchanej lalce. Ale w tej historii, w dużej mierze dzięki kreacji Goslinga, jest coś przekonującego i wzruszającego. Lars jest odrobinę aspołeczny, zamknięty w sobie, ekscentryczny. Trudno do niego dotrzeć, łatwo go zranić. To właśnie przemawiająca przez niego, dziecięca wręcz wrażliwość i naiwność oraz dojmująca samotność łagodzą absurdalność całej sytuacji i nie pozwalają z czystym sumieniem jej obśmiać, a jego wytknąć palcem i uznać za wariata. Naprawdę warto zobaczyć – także ze względu na znacznie odbiegającą od tego, do czego przywykliśmy, prezencję aktora. Pełna autentyczność!  

4. Nice Guys. Równi goście (2016), reż. Shane Black

Dawno niewidziany na dużych ekranach Gosling powrócił w tym roku do kin jako fajtłapowaty detektyw, Holland March. Komiczna odsłona jego talentu świeci tu niezmąconym, intensywnym blaskiem od początku do końca. Ma wąsy, bokobrody i obciachowe ubrania, a do tego dba o sposób wyrażania się córki oraz o to, aby pod ręką zawsze był jakiś trunek. Bawi do łez; potrafi także wzruszyć, sporadycznie ujawniając swą wrażliwą stronę. Wiele rzeczy wychodzi mu średnio, żeby nie powiedzieć – w ogóle – ale dzięki temu widzowie mogą zaśmiewać się w głos i łechtać swoje poczucie własnej wartości niezachwianą pewnością, że poradziliby sobie w wielu sytuacjach milion razy lepiej, niż on.

3. Szkolny chwyt (2006), reż. Ryan Fleck

Powstało wiele filmów o nauczycielach-aniołach stróżach, którzy mimo przeciwności rozpościerają nad uczniami skrzydła opieki i wskazują im drogę ku światłu. Dan Dunne nie należy do grona takich idealnych pedagogów. Uczy historii, mieszka w zapuszczonym mieszkaniu. Przede wszystkim – jest uzależniony od narkotyków. Moment odkrycia jego sekretu przez jedną z uczennic staje się początkiem czegoś pozytywnego a zarazem niezwykle deficytowego w równie przytłaczająco życiowej produkcji. Według Amerykańskiego Instytutu Filmowego to jeden z dziesięciu najlepszych obrazów 2006 roku, a według nas to jedna z najlepszych ról Goslinga. Wyniszczonego, potrzebującego pomocy i starającego się jej udzielić. Borykającego się z własnymi demonami i próbującego uwolnić od nich innych, młodszych, całkiem bezbronnych. Jest w jego grze coś niezwykle autentycznego, szczerego, przyziemnego, ujmującego i niedającego się ująć w słowa. Gorąco polecamy. 

2. Fanatyk (2001), reż. Henry Bean

Choć pewnie trudno w to uwierzyć, Goslinga naprawdę można się bać. I nie, nie chodzi o popularny mem o pająkach pod łóżkiem, ale o rolę, w której młody aktor ujawnił drzemiący w nim potencjał. Jak większość nastolatków, Danny przechodzi fazę buntu. Jest jednak znacznie bardziej niebezpieczna, niż oklepane, podręcznikowe przypadki. Wywodzący się z żydowskiej rodziny chłopak staje się antysemitą, a jego bunt przeradza się w otwartą agresję. Jak wiele granic można przekroczyć? Jak nisko można upaść? Jak wiele krzywdy wyrządzić? Jeśli chcecie wiedzieć, na czym polega fanatyzm, nie szukajcie definicji w słownikach. Obejrzyjcie ten film. Tylko nie mówcie, że nie ostrzegaliśmy. 

1. Blue Valentine (2010), reż. Derek Cianfrance

Najbardziej dojrzała, najbardziej dramatyczna i najbardziej zapadająca w pamięć rola Goslinga. Dean to mężczyzna, który kocha mocno i szczerze, ale już nie potrafi uszczęśliwić swojej żony. Im bardziej desperacko stara się to zmienić, tym żałośniejszy w jej oczach się staje. I tym bardziej szkoda go nam, widzom, którzy – dzięki warstwie retrospekcyjnej – możemy przekonać się, jaki był, gdy poznał Cindy. Śpiewał, zabiegał, udowadniał, że mu zależy. Razem z Michelle Williams Gosling stworzył wstrząsający portret dwojga ludzi na życiowym zakręcie, tracących kontrolę nad swoim życiem i, w konsekwencji, emocjami. Niesamowita kreacja! 

Ilustracja wprowadzenia: Miller Mobley, TheHollywoodReporter.com

Dziennikarz

Studentka czwartego roku Tekstów Kultury UJ.
Ze świata literatury najbardziej lubi powieści, ze świata muzyki - folk, ze świata kina - (melo)dramaty oraz indie. I Madsa Mikkelsena, oczywiście.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Konrad pisze:

Świetny dobór TOP 7. Od „Fanatyka” wszystko się zaczęło. „Drive” to już klasyk. „Szkolny chwyt”, „Blue Valentine” i „Miłość Larsa” nie doczekały się nawet polskiej premiery w kinach, a to przecież jedne z najlepszych kreacji Goslinga. „The Nice Guys” i „Kocha, lubi, szanuje” to dowód na to, że ma niesamowity talent komediowy. Podobała mi się także jego rola w „Drugim obliczu”, choć to trochę taka powtórka gry z „Drive”.

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?