Recenzja Modelki – duńsko-polskiej koprodukcji

Emma w krainie pokus

Świat modelingu, dla zwykłego śmiertelnika wydaje się być wciąż zjawiskiem cokolwiek tajemniczym. O ile inne gałęzie wielkiego show biznesu również mają swoje wielkie tajemnice, o tyle możemy sobie w ten czy inny sposób wyobrazić (przynajmniej częściowo)jak powstaje wielki film czy popularny program telewizyjny. W końcu mamy pod dostatkiem wywiadów czy autotematycznych książek i filmów, które próbują zajrzeć pod fasadę, spojrzeć na owe branże „od kuchni”. O modelingu z kolei nie wiemy nic lub wiemy bardzo niewiele. Od czasu do czasu przeniknie co prawda do mediów większy lub mniejszy skandal, albo pojawi się niewiele znaczący wywiad w kolorowym magazynie. Szerszego obrazu tego świata niestety brak. A przecież zapewne jest o czym opowiadać. I właśnie chociażby z tych powodów na Modelkę Madsa Matthiesena szedłem pełen nadziei. Czy jednak duński reżyser spełnił pokładane w nim nadzieje? Jak się okazuje, nie do końca.

Niestety Modelka to film, który o omawianej branży nie powiem Wam wiele nowego. Dzieło Matthiesena to bardziej moralitet aniżeli obraz próbujący pokazać bardziej „ludzką” twarz stylistycznego światka. Tej koncepcji podporządkowana jest przemiana głównej bohaterki – Emmy. Poznajemy ją jako niewinną dziewczynę z duńskiej prowincji, która pragnie zrealizować marzenie o karierze modelki. W tym celu dziewczyna wyrusza do Paryża. W nowym mieście dziewczyna czuje się obco i oczywiście szybko ulega kolejnym złym wpływom. Reżyser bardzo sugestywnie daje widzom do zrozumienia, że świat wielkich sesji i pięknych twarzy to miejsce pełne czyhających na każdym kroku pokus. I niestety robi to korzystając z chwytów, do których może zainspirować co drugi artykuł w brukowcu lub prasie kolorowej. Obowiązkowo bohaterka musi wybić się przez romans z uznanym fotografem. Romans oczywiście z góry skazany na niepowodzenie, ale Emma i tak zostaje przezeń skrzywdzona. Potem następują kolejne etapy moralnego upadku bohaterki. Wsiąknięcie w nowy świat, moralne zepsucie i oczywiście zerwanie stosunków z prowincjonalną przeszłością. Po drodze pojawiają się jeszcze narkotyki i alkohol, a dalej pozostaje już tylko totalny upadek i starcie z brutalną rzeczywistością.

Zobacz również: Modelka – gwiazda Deadpoola robi zdjęcia w Warszawie

Matthiesen, jakby świadomy pewnej ułomności założonego konceptu, na próbuje trochę uczłowieczyć swój obraz. Robi to na dwa sposoby z dwojakim skutkiem. Zdecydowanie udała mu się strona formalna, w stworzeniu której pomogły mu zdjęcia Petrusa Sjövika. W Modelce zdecydowanie dominują ujęcia z ręki, które nadają całości bardziej organicznego charakteru. Nie uświadczycie też w filmie pocztówkowych ujęć Paryża. Matthiesen woli pokazać słynne miasto przez pryzmat zapyziałych ulic i starych mieszkań co wychodzi obrazowi zdecydowanie na plus. Niestety druga ścieżka autentyzowania całości to ślepy zaułek. Przynajmniej w takiej formie. Twórcy próbują bowiem, przykryć dosyć siermiężną syntezę świata mody, dodatkową opowieścią o chorobliwym zauroczeniu drugą osobą. W związku z tym Emma jest poddawana przez scenarzystów kolejnym fabularnym ekscesom. Problem z nimi jest taki, że bez odpowiedniej nadbudowy zamiast szokować, poczynania bohaterki publiczność raczej bawią. No bo jak inaczej reagować na udawaną ciążę czy ukrywane, pojawiające się ni stąd, ni zowąd dzieci?

Na szczęście na plus można policzyć występy aktorów. Debiutująca na filmowym planie Maria Palm całkiem sprawnie poradziła sobie z rolą „cichej wody”, która w odpowiednich momentach potrafi „brzegi rwać”. Warty odnotowania jest też występ polskiej modelki Charlotte Tomaszewskiej w roli… polskiej modelki. Poza tym jednak, Modelka jest filmem zwyczajnie letnim. Kolejne minuty seansu mijają bezboleśnie (również dzięki wspomnianym niezamierzonym walorom humorystycznym), ale tak naprawdę po seansie niewiele w Was pozostanie. Ot dziełko, które zapewne utwierdzi część widowni w ich przekonaniu o totalnym moralnym zepsuciu świata show biznesu. Wydaje się jednak, że jak na film, który potencjał miał większy to trochę za mało.

Dziennikarz

Redakcyjny hipster. Domorosły krytyk filmowy, fan mieszaniny stylistyk i kreatywnego kiczu. Tępiciel amerykańskiego patosu i polskich kom-romów

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?