Runaways
Runaways

Runaways, czyli to nie jest kolejny komiks o nastolatkach w kostiumach

Wielu superbohaterów zaczynało swe przygody, będąc młodziakami, co pozwalało czytelnikowi się z nimi utożsamiać, poczuć się, że nawet tacy herosi, jak Spider-Man czy Daredevil mają podobne do nich problemu. Czas jednak mijał i bohaterowie dorastali, często tworząc zespoły, które swoimi przygodami wciąż przyciągały młodzież, lecz coraz mniej utożsamiającą się z nimi. Co uczyniły więc wielkie wydawnictwa? Od lat u boku dorosłych herosów występowali młodociani pomocnicy jak Bucky czy Robin. Ten drugi z czasem stawał się coraz bardziej niezależny i to na tyle, iż wraz z innymi równymi mu wiekiem superludźmi stworzył zespół zwący się Teen Titans. Kolejne lata sprawiły, że komiks superbohaterski ewoluował, a wraz z nim i drużyny nastoletnich superherosów. Małoletni przebierańcy byli coraz mniej niewinni, a ich problemy były problemami do bólu rzeczywistymi, jak chociażby narkotyczna przygoda podopiecznych Batmana i Green Arrowa. Dziś superbohaterowie poniżej osiemnastego roku życia nie tak często sięgają po substancje zakazane, samemu będąc bardziej dojrzałymi ludźmi od swych opiekunów, a przynajmniej tak jest z grupą Runaways, której pierwszy tom przygód wydało właśnie wydawnictwo Egmont.

Runaways

Co wyróżnia Runaways’ ów od, chociażby działającej również w uniwersum Marvela grupy Young Avengers? Juniorska wersja Mścicieli w dużym stopniu wzorowana była na istniejących już dorosłych herosach i momentami w swej buńczuczności bywała nierealistyczna i przerysowana. YA mają skłonności do hamletyzowania, a ich kontakty ze starszymi kolegami po fachu wydają się dość obcesowe i naznaczone wymuszonym buntem. Runaways z kolei to grupka zbiegów z rodzinnych domów, choć słowo „rodzinnych” w tym przypadku stanowi pewną nadinterpretację. Ich opiekunowie to przestępcy, mroczni magowie, niezbyt przyjaźni obcy czy szaleni naukowcy. Będąc potomkami tak barwnych, choć rzecz jasna okrutnych, postaci nie mogli oni być zwykłymi nastolatkami. I tak członkowie zespołu potrafią komunikować się z dinozaurami mieszkającymi w piwnicy czy władać potężnym magicznym orężem, tym samym nie uraczymy tu więc kolejnych kopii Kapitana Ameryki, Iron Mana czy innych klasycznych i dorosłych bohaterów Marvela. Genealogia i umiejętności są już wystarczającym powodem do poznania tej grupy. Istotne są też relacje bohaterów, między którymi dochodzi do spięć o mniej lub bardziej nasilonej skali, ale bez przesadnego trzaskania drzwiami. Jedyne bowiem drzwi, które z hukiem zamknęli Runaways to te ich rodzinnych domostw, od teraz będących dla nich siedzibami złoczyńców, którym należy dać nauczkę i przy okazji standardowo ocalić świat.

Komiksy przyzwyczaiły nad do obrazu młodego herosa jako pomocnika starego wyjadacza superbohaterskiej profesji. Legendami są tacy bohaterowie jak Robin, który swego czasu sam był Batmanem czy Bucky, asystujący Kapitanowi Ameryce na frontach II Wojny Światowej. Koncepcja uciekinierów była rewolucją, która nie rozbrzmiała tak, jak powinna. Nastolatek ewakuujący się z domu bez wiedzy rodzica to przykład pewnej patologii, który raczej nie jest kojarzony z heroicznymi czynami. Runaways’i i ich opiekunowie to całkowite zaprzeczenie zarówno stereotypu kinder- herosa, jak i postrzegania pewnych zjawisk społecznych. Największą mocą uciekinierów jest ich realizm. Vaughan to scenarzysta odpowiadający za takie tytuły jak Y: Ostatni z mężczyzn czy Saga i tym razem ponownie nie zawiódł oczekiwań, tworząc nastolatków, z którymi mogliśmy lub mamy na co dzień do czynienia i z którymi znacznie łatwiej nam się utożsamić, nawet nie będąc w ich wieku.

Runaways okazał się na tyle inspirującym komiksem, że na jego kanwie powstał serial wyprodukowany przez platformę Hulu. Jak w przypadku każdej ekranizacji rodzi się pytanie- jak ma się ona do oryginału? W komiksie pióra Briana K. Vaughana akcja toczy się znacznie szybciej, a na ucieczkę bohaterów spod jarzma zdegenerowanych opiekunów nie musimy długo czekać. W serialu wątek ten jest nieco rozciągnięty, ale to nie koniec różnic. W produkcji roi się bowiem od wielu odmiennych faktów dotyczących postaci jak chociażby nieistniejący w komiksie siostra Nico Minoru czy wciąż żyjący rodzice Molly. Fakty drobne, znacznie mniej istotne niż różnice w innych komiksowych ekranizacjach, lecz wpływające na unikatowość postaci Vaughana. Mimo to dobrze jest poznać zarówno komiks, jak i serial, samemu ostatecznie decydując co lepsze.

Runaways

Runaways to nie kolejny komiks o młodych ludziach, przy których nieco starsi czytelnicy mogą odczuwać zażenowanie zachowaniem, z kolei rówieśnicy będą traktować jak kogoś z innej rzeczywistości. Grupa pod przewodnictwem Alexa Wildera to na naszym rynki zespół świeży, jasno przeczący negatywnemu stereotypowi historii o nastoletnich superbohaterach. Egmont rozszerza swą ofertę o coraz ciekawsze pozycje i oprócz legendarnych bohaterów jak Daredevil czy Wolverine oferuje coś innowacyjnego, z mniej znanymi, lecz równie ciekawymi bohaterami. Którzy nie ustępują pola weteranom profesji spod znaku peleryny i maski. Porzućcie więc wątpliwości dotyczące tego tytułu i ucieknijcie w świat niecodziennej grupy młodych superbohaterów.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?