Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!
Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!

Szklana pułapka wersji The Rocka! Recenzja filmu Drapacz chmur!

Pierwszy raz w życiu, udając się do kina na film wliczający w poczet standardowego, letniego kina rozrywkowego, zostałem pozytywnie zaskoczony. Dlaczego? Otóż po zwiastunach promujących nowy obraz z udziałem Dwayne’a Johnsona spodziewałem się ogranego akcyjniaka bezczelnie żerującego na znanych markach. Tymczasem dostałem w ręce solidne kino rozrywkowe, będące w pewnym sensie hołdem złożonym w stronę klasyków z lat 80. i 90. ubiegłego wieku.

Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!

Fot.: Universal Pictures

Produkcja została skierowana do konkretnego odbiorcy, oczekującego czystej zabawy i relaksu po męczącym dniu pracy lub szkoły. Twórcy nie próbowali na siłę ubarwić swojego dzieła lub nadać mu pozory czegoś, czym nie jest. Od początku byli szczerzy: Widzowie, oto pełny napięcia akcyjniak ze współczesną ikoną tego gatunku w roli głównej, gwarantujemy dobrą zabawę. I trzeba tutaj przyznać, iż doskonale wywiązali się ze swojej obietnicy, oferując ponadto  kilka całkiem ciekawych rozwiązań fabularnych, niejako wyśmiewających  znane nam od lat w amerykańskim kinie motywy. Jak dla mnie bomba!

Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!

Fot.: Universal Pictures

Zobacz również: Jumanji: Przygoda w dżungli – recenzja przygodowej komedii z gwiazdorską obsadą!

Zaimponowała mi ogromna świadomość twórców obrazu, którzy zdając sobie sprawę, jakie są silne oraz słabe strony akcyjniaków z lat 80./90. XX wieku,  stworzyli widowisko jednocześnie czerpiące garściami z klasyków i podążające tropem najlepszych schematów, a także piętnujące, co bardziej naiwne i drażniące rozwiązania fabularne, będące często ich cechą charakterystyczną. Historia jest zatem standardowa, z drobnymi, lecz wyraźnymi zmianami.

Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!

Fot.: Universal Pictures

Bohaterem widowiska został tym razem dobrze wyszkolony żołnierz, obecnie szczęśliwy mąż i ojciec, spełniający się i odnajdujący radość w życiu codziennym. Niefortunny wypadek, który lata temu pozbawił go nogi, dał w zamian przyszłość, której mógłby pozazdrościć mu niejeden kolega z wojska. Niestety nierozwiązane sprawy z przeszłości uwielbiają powracać, w związku z czym przyszły ekspert do spraw bezpieczeństwa nowoczesnego i zarazem największego budynku świata – Perły – będzie musiał kolejny, ostatni raz zmierzyć się z dobrze mu znanymi demonami. Dosłownie w jednej chwili, całe jego szczęśliwe życie zostaje wywrócone do góry nogami… Najdroższe mu rodzina znajduje się w bezpośrednim stanie zagrożenia życia, dawny przyjaciel gryzie od kilku minut piach, a on sam, wplątuje się w nieznany mu konflikt i staje głównym podejrzanym w sprawie wzniecenia pożaru na poziomie nieotwartych jeszcze do użytku publicznego, piętrach liczącego prawie kilometr wieżowca.

Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!

Fot.: Universal Pictures

Z policją na karku oraz parzącym go w stopy ogniem, bohater staje w szranki z nieubłaganie płynącym czasem. Jego celem jest ratunek rodziny, lecz na drodze stanie mu tajemniczy przestępca, morderca oraz zwyrodnialec, z jakimi potykał się przez lata w służbie. Jednak czy stalowa proteza i przerwa od żołnierskiego życia nie zmniejszą drastycznie szans aktualnego specjalisty do spraw bezpieczeństwa na wyjście cało z czekających go opresji? O tym dowiecie się podczas seansu omawianego obrazu.

Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!

Fot.: Universal Pictures

Zobacz również: Rampage. Dzika furia – recenzja filmu z Dwaynem Johnsonem opartego na grze arkadowej!

Brzmi jak klasyk ze złotej ery akcyjniaków, czyż nie? Twórcy w Drapaczu chmur nie silą się na zbyteczne dialogi bądź rozbudowane portrety psychologiczne występujących w nim postaci. Niemal od początku bez trudu możemy podzielić bohaterów widowiska grubą i wyraźną kreską na tych dobrych oraz jednoznacznie złych. Podobnie jest z fabułą widowiska, która podąża dobrze znanymi wszystkim szlakami. Wytrawni kinomani bez problemu przewidzą każdy zwrot akcji, jak również w mig rozwiążą filmową intrygę. Jednakże, czy odbiera to przyjemność z seansu? W żadnym wypadku! Twórcy Drapacza chmur postawili przede wszystkim na dynamiczne tempo, ładne dla oka efekty specjalne, odpowiednio stopniowane napięcie oraz sympatycznego i charakterystycznego twardziela, którego po prostu nie można nie polubić. Zacznijmy więc od początku.

Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!

Fot.: Universal Pictures

Pomimo swojej wtórność, obraz dzięki sprawnie rozpisanemu scenariuszowi, z minuty na minutę coraz bardziej przyciąga naszą uwagę. Twórcy z impetem dociskają pedał gazu, w momencie, gdy główny bohater spogląda na stojący w ogniu nowoczesny wieżowiec i nie spuszczają z niego stopy aż do napisów końcowych, przez co w ich widowisku non stop coś się dzieje. Nie ma więc mowy o żadnej nudzie. Poza tym, jak już wspomniałem powyżej, scenarzyści zadbali o wprowadzenie kilku kosmetycznych czasem zmian w ogranych motywach nagminnie wykorzystywanych w kinie rozrywkowym lat 80./90.

Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!

Fot.: Universal Pictures

To może mało istotne detale, lecz długoletni sympatycy gatunku z pewnością dostrzegą i docenią zaserwowane przez twórców smaczki. Odbiegam jednak od podjętego tematu… Pomysłowych oraz sprawnie zrealizowanych sekwencji akcji tutaj nie brakuje. Większość z nich może przyprawić o palpitację serca, w końcu nie zawsze ma się okazję obserwować gościa skaczącego z dźwigu do wieżowca lub wspinającego się po jego stromej ścianie. Brzmi zachęcająco? A to dopiero początek!

Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!

Fot.: Universal Pictures

Zobacz również: Drapacz chmur – finałowy zwiastun widowiska!

Naprawdę trzeba pochwalić speców od efektów specjalnych za kawał nieźle wykonanej roboty. Realistycznie wyglądający pożar wieżowca spowitego nocą wzbudza odpowiednie uczucia u widza. Z kolei dobra reżyseria z szybkim tempem akcji wpływają na wzrastające napięcie, zapewniające odbiorcom należyty dreszczyk emocji. Skoro mowa o efektach, warto pochwalić spektakularny projekt Perły. Serio, twórcy wykazali się ogromną pomysłowością, kreując niezwykle nowoczesny budynek, zachwycający równocześnie od zewnątrz, jak i wewnątrz. Jest na czym oko zawiesić.

Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!

Fot.: Universal Pictures

Niemniej film w ogóle by się nie sprzedał bez typowego dla mocnego, męskiego kina akcja, twardziela. Dwayne Johnson pasował jak ulał do omawianej produkcji. To charakterystyczny facet, dobrze zbudowany i do tego z niezaprzeczalnym urokiem, a także nietuzinkowym talentem aktorskim. Dzięki temu na srebrnym ekranie błyszczy nie tylko posturą, lecz także umiejętnościami. Bez niego Drapacz chmur niewątpliwie wiele by stracił. Jednakże na drodze prawego bohatera należy postawić godnego przeciwnika i tym razem…. szczęśliwie się udało! Kores Botha zagrany przez Rolanda Møllera może nie jest badassem z górnej półki, lecz na tle pierdołowatych gówniarzy królujących w konkurencyjnych obrazach akcji, wypada zwyczajnie ponadprzeciętnie. Zatem starcie obu panów jest intensywne, dynamiczne i przyjemne dla oka. Na drugim planie znalazła Neve Campbell, która dobrze wykorzystała swój czas na planie, wcielając się w odważną i zaradną żonę protagonisty widowiska.

Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!

Fot.: Universal Pictures

W Drapaczu chmur znalazło się też miejsce na odrobinę humoru. Kilka rozwiązań fabularnych faktycznie potrafi nieźle rozbawić, szczególnie iż stanowią one grę z przyjętą konwencją omawianego gatunku filmowego. Zatem uśmiech na twarzy podczas seansu macie zagwarantowany. Ponadto, jak na przyjętą kategorię wiekową, Drapacz chmur jest satysfakcjonujący brutalny. Trup ściele się tutaj gęsto, a Dwayne Johnson nie szczędzi zbrodniarzom batów… W końcu ktoś musi przywołać ich do porządku, jak również uratować dzień.

Zdjęcie z filmu Drapacz chmur!

Fot.: Universal Pictures

Szczerze mówiąc na recenzowanym przez mnie filmie bawiłem się zaskakująco dobrze. Nie sądziłem, że w tak przyjemny sposób spędzę dwie godziny z mojego życia, liczyłem bowiem na znacznie gorszą produkcję… A więc na samym początku oczekiwałem bezmózgiej i powtórkowej rozrywki. Szczęśliwie otrzymałem solidnego akcyjniaka , rzemieślniczy twór z kilkoma ciekawymi usprawnieniami, godny uwagi każdego szanującego się fana tegoż gatunku. Drapaczowi chmur wystawiam zatem 6 punktów na 10.  To wszystko mogliście już zobaczyć. Jednakże, jeśli oczekujecie czystej rozrywki i lubicie akcję, to do 6 oczek możecie bez problemu dodać jeszcze  dwa. Polecam!

Ilustracja wprowadzenia – Universal Pictures

Redaktor

Miłośnik kina akcji lat 80., produkcji młodzieżowych oraz wysokobudżetowych filmów przygodowych, fantasy i science-fiction. Widz szczególnym podziwem darzący oldskulowe animacje, a także pełne magii i wdzięku obrazy Disneya. Ukończył Politechnikę Gdańską i z wykształcenia jest specjalistą w dziedzinie szeroko pojętej chemii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?