Scott Derrickson pokazał nam już, tak przy okazji wspomnianych Egzorcyzmów jak i Sinistera, że w temacie horroru czuje się naprawdę dobrze i wie w jakie nuty uderzać, aby całość ładnie grała. Zbaw nas ode złego to jednak nie tylko horror, ale przede wszystkim rasowy kryminał, silnie inspirowany dokonaniami Davida Finchera.
Fabuła jest oparta na motywach książki o tym samym tytule. Opowiada o nowojorskim detektywie, który badając serię dziwnych zbrodni, odkrywa że w w ich przebieg zamieszane są potężne, demoniczne moce. Konceptualnie nic nowego, jednak sposób w jaki Derrickson stopniowo odkrywa kolejne fragmenty układanki, naprawdę angażuje. Bohaterowie są świadkami coraz to bardziej makabrycznych wydarzeń, a finał to istna kumulacja konsekwentnie budowanego napięcia oraz klimatu.
Ale właśnie, postacie. Tworzony przez Erica Banę oraz Edgara Ramireza duet głównych bohaterów, zaskakuje naprawdę dobrze poprowadzoną relacją między nimi. Wraz z rozwojem historii, dowiadujemy się coraz więcej o ich przeszłości a oni sami stopniowo stają się dobrze zgraną ekipą. Obydwaj panowie stworzyli wiarygodne kreacje, które doskonale się uzupełniają. Reszta obsady nie wykracza poza dobrą średnią. Może poza Seanem Harrisem, który stanowi jeden z bardziej przerażających elementów filmu.
Zobacz również: Powstanie serial oparty na uniwersum Obcego?
Konsekwentna jest również strona wizualna filmu. Piękne ujęcia spowija mrok, okazjonalnie rozświetlany przez bohaterów za pomocą latarek. Świetnie buduje to uczucie zagubienia i odpowiednio oddziałuje na naszą wyobraźnię. Świetnie uzupełnia się to z rewelacyjnym udźwiękowieniem, począwszy od ultra soczystych efektów dźwiękowych kończąc na bardzo klimatycznej muzyce Christophera Younga.
Zbaw nas ode złego nie jest oczywiście wolne od wad. Postacie, mimo że są sympatyczne, nie zostały należycie pogłębione dramaturgicznie. Widać to zwłaszcza, gdy spojrzymy na wątek rodzinny naszego policjanta, który niby jest, ale nie niesie ze sobą jakichś większych emocji. Przyczepić można się także do prezentacji samego demonicznego bytu, o którym nie dowiadujemy się prawie nic. Mimo że przez większość seansu reżyser odpowiednio balansuje tempem opowieści, tak znalazło się miejsce na okazjonalne dłużyzny, zwłaszcza w drugim akcie, które potrafią wybić z rytmu. Są to jednak problemy, które nie wpływają znacząco na ogólny odbiór filmu.
Film Derricksona z pewnością nie zdefiniował na nowo kina grozy, jednak sam w sobie jest naprawdę solidną i wartą uwagi pozycją. Dlatego gorąco zachęcam do dania mu szansy. Może i was nie zbawi, ale na pewno zapewni udanie spędzony czas.
Tytuł filmu: Zbaw nas ode złego
Reżyseria: Scott Derrickson
Scenariusz: Scott Derrickson, Paul Harris Boardman
Gatunek: Horror, Kryminał
Data premiery: 2 lipca 2014
Ilustracja wprowadzenia: Materiały prasowe
myślałem, że ta seria służy prezentowaniu mniej znanych perełek, udanych i starszych niż 10 lat dzieł, a nie przypadkowych przeciętniaków sprzed kilku lat..