Ustalmy kilka faktów. Od samego początku walizki pilnowało trzech mężczyzn. Kombinacja do zamka to 666. Bije z niej żółte światło. Dodatkowo w ostatniej scenie Ringo, patrząc na zawartość walizki, pyta, czy to rzeczywiście to, o czym myśli. Diagnoza: w środku może znajdować się Święty Graal.
Teraz po kolei. Liczba 666 to odniesienie do idei szatana i Boga – powiązanie z pochodzeniem naczynia, do którego rzekomo zebrano krew Jezusa po ukrzyżowaniu. Światło, które daje, to podobno znak rozpoznawalny Świętego Graala. Trzech mężczyzn natomiast… no w sumie nie do końca wiadomo, bo skąd trzech zwykłych przestępców wzięłoby taki artefakt? Mogli go jednak przechowywać dla Marsellusa lub zwyczajnie mieć szczęście, kradnąc komuś walizkę.
To jedna z prostszych możliwości, jednak ciągle prawdopodobna, choć może się to wydawać zbyt przewidywalne. Tarantino użył już kiedyś tego pomysłu, więc głupio byłoby się powtarzać. Z tego właśnie powodu mógł utajnić zawartość walizki nie rezygnując z konceptu diamentów. I choć świeciła ona na żółto, to złoto byłoby zbyt ciężkie jak na wartość tego, co znajdowało się w środku. Poza tym, jaki kryminalista nie byłby w euforii widząc diamenty?
Tarantino, jak pewnie każdy reżyser, lubi ukrywać czasem w swoich dziełach odniesienia do innych elementów popkultury. W Pulp Fiction tym smaczkiem mógł być złoty garnitur Elvisa z filmu Prawdziwy Romans. A po co Marsellusowi taka zdobycz? Cóż, na pewno mógł tym zaimponować swojej żonie, która bardzo lubiła taką tematykę. To już jest coś porządnego, a nie jakieś zielone papierki z podobizną prezydenta USA.
To chyba najbardziej znane przypuszczenie. Marsellus rzekomo miał sprzedać duszę diabłu, a później starał się ją odzyskać. Można też zauważyć, że szef grupy przestępczej ma na szyi założony opatrunek. Podobno aktor zdecydował się na to, by ukryć swoją bliznę w najważniejszych scenach, jednak istnieje przypuszczenie, że to odniesienie do przekonania, że gdy diabeł kradnie czyjąś duszę, to wyrywa ją przez tylną część szyi delikwenta. Jeśli ta teoria się zgadza, to już wiemy, czemu Vincent i Jules uchodzą z życiem nietrafieni przez żadną z kul. No i ten kod do walizki…
Ten blask z walizki, w środku musi być coś w złotym kolorze i jeżeli nie są to złote sztabki, to musi to być Oskar. Marsellus mógł go zdobyć jakimś cudem dla swojej żony, która zawsze chciała być aktorką. Może to być też aluzja do marzeń Tarantino o dostaniu tej wyjątkowej nagrody. W każdym razie, dzięki temu filmowi mu się udało.
A może jednak było tam coś jeszcze innego? Kawałek księżyca? Róg jednorożca? Pewnie nigdy się nie dowiemy, ale zawsze możemy się domyślać.
Ilustracja wprowadzenia: kadr z filmu Pulp Fiction