Strona główna » Newsy » Filmy » Batman – Ziemia niczyja tom 5 – Owoce ziemi – recenzja komiksu
Batman – Ziemia niczyja tom 5 – Owoce ziemi – recenzja komiksu
Piotr Pocztarek,
4 maja 2025
Co za dużo, to niezdrowo. Powiedzenie to kołatało mi się po głowie podczas lektury Batman – Ziemia niczyja tom 5 – Owoce ziemi. No Man’s Land z każdą kolejną odsłoną wydaje się być niepotrzebnie rozciągnięty, coraz bardziej nużący i po prostu nudny. Słabsze momenty już wcześniej się w tej opowieści zdarzały (Walka o Gotham, patrzę na Ciebie), niestety wydany pod koniec marca przez Egmont tom również należy do tych raczej gorszych odcinków telenoweli o zniszczonym przez trzęsienie ziemi Gotham.
Strona komiksu Batman – Ziemia niczyja tom 5 – Owoce ziemi
Album z numerem pięć na grzbiecie tradycyjnie stanowi zlepek serii z batmanowego świata, a oprócz głównej odsłony przygód Gacka znajdziemy tu także zeszyty Shadow of the Bat, Detective Comics, Legends of the Dark Knight, a także numery Young Justice, Robina, JLA, Azrael: Agent of the Bat, Batman Chronicles, Nightwinga, Catwoman oraz okazjonalny – z dzisiejszej perspektywy wręcz historyczny – zeszyt specjalny Batman: Harley Quinn #1, w którym ta kultowa postać zadebiutowała przechodząc wprost z kadrów słynnego serialu animowanego. Tak, faktycznie aż tyle wydawnictw pod koniec lat 90. było wciągniętych jako część Ziemi niczyjej, można więc było się spodziewać, że w pewnym momencie historia stanie się nierówna i zacznie rozmieniać się na drobne. Ale nie przypuszczałem, że rozwodni się aż tak bardzo.
Chyba najgorsze w Batman – Ziemia niczyja tom 5 – Owoce ziemi jest to, że akcja praktycznie w ogóle nie posuwa się do przodu. Wciąż obserwujemy pokłosie kataklizmu oczyma różnych bohaterów, ale jest to właściwie to samo spojrzenie, zmienia się tylko narrator. Aktualizacji uległ też nastrój – o ile w poprzednich odsłonach zachwycała niezmiennie ponura, przygnębiająca i ciężka atmosfera, tak tutaj bywa lżej, luźniej, czasem zabawniej, co zupełnie nie pasuje do atmosfery kreowanej właściwie od początku opowieści. Oczywiście nie twa to cały czas – ale w moim odczuciu te fragmenty to jednak zmiana na gorsze.
Strona komiksu Batman – Ziemia niczyja tom 5 – Owoce ziemi
Gotham pozostaje zburzone i odcięte od świata, panoszą się w nim gangi handlujące pozostałościami zasobów, a batrodzina dwoi się i troi, żeby utrzymać wszystko w ryzach, szczególnie, że Batman nareszcie doszedł do wniosku, że nie poradzi sobie sam i dopuścił do głosu swoich pomocników – starych i nowych. Ale ani opowieści o Robinie, ani o Nightwingu czy Azraelu nie serwują nam tutaj niczego ciekawego – ot kolejne sztampowe naparzanki. Całość wygląda jakby nawet twórcy pokroju Chucka Dixona, Marka Waida, Dennisa O’Neila czy Johna Ostrandera stracili wenę i serce do przesuwania pionków po zawalonej i zniszczonej planszy. Chociaż żeby nie było – seria wciąż ma swoje dobre momenty. Dla przykładu, na plus na pewno warto zaliczyć dramatyczną i przejmującą historię Cassandry Cain (późniejsza Orphan). Pomiędzy niektórymi antagonistami iskrzy tutaj bardziej niż między herosami – że wspomnę chociażby zgrzyty na linii Two-Face i Pingwin czy Poison Ivy i Clayface. Większość opowieści nie ma jednak w sobie zbyt wielkiego ładunku emocjonalnego.
Nie lepiej jest w kwestii graficznej, bo chociaż nad Batman – Ziemia niczyja tom 5 – Owoce ziemi pracowało łącznie aż 14 rysowników (!), to album w większości stanowi wizytówkę tego, co było najgorsze w latach 90.. Przerysowanie, sterylność, problemy z anatomią, kiepskie projekty niektórych postaci… Naprawdę trudno byłoby mi znaleźć tutaj zeszyty, które wizualnie wyróżniały się na plus i które zapamiętałem po lekturze. Gdybym już musiał, wskazałbym może Jima Balenta, ale wyłącznie za jego sposób portretowania Catwoman. To jednak zdecydowanie za mało, by móc z czystym sumieniem polecić lekturę tego tomu chociażby ze względu na rysunki.
Strona komiksu Batman – Ziemia niczyja tom 5 – Owoce ziemi
No cóż, nie będę owijał w bawełnę – zawiodła mnie lektura niniejszego albumu, szczególnie, że czwarty tom wydawał się przywrócić opowieść na właściwe tory po równie kiepskim co ten tomie trzecim. Niby to blisko 600 stron, niby dzieje się sporo, a fabuła nic a nic nie ruszyła z miejsca. Wciąż mam nadzieję, że twórcy mają jeszcze jakieś mocne pomysły, które trzymają na koniec. Wszak przed nami jeszcze dwa albumy, które będą miały sporo do nadrobienia.
Tytuł oryginalny: Batman: No Man’s Land vol. 5 Scenariusz: Greg Rucka, Kelley Puckett, Chuck Dixon, Scott Beatty, Mark Waid, Devin Grayson, Dennis O’Neil, Dafydd Winn, Chris Renaud, Paul Dini, John Ostrander, Larry Hama Rysunki: Mike Deodato, Damion Scott, Andy Kuhn, Staz Johnson, Mark Pajarillo, Roger Robinson, Pascal Alixe, Eduardo Barreto, Graham Nolan, Scott McDaniel, Dan Jurgens, Yvel Guichet, Jim Balent, Rick Burchett Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz Wydawca: Egmont 2025 Liczba stron: 600 Ocena: 55/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.
Co w tym tygodniu zobaczymy w kinach na VOD? Między innymi trafi do nas druga część filmu Troll, a także sequel Pięciu koszmarnych nocy. Do tego trochę klasyki i premier na VOD. Nowości na Netflix Troll 2 (1.