Maize opowiada futurystyczną wizję eksperymentowania z roślinami. W tej produkcji pojęcie genetycznie modyfikowanej żywności nabiera nowego znaczenia. Para naukowców miała gorszy dzień i w efekcie ich eksperymentu powstała inteligentna kukurydza. W grze wcielamy się właśnie w jedną z takich nowych form życia. Jako kolba kukurydzy ruszamy w pełną szalonych przygód podróż, w trakcie której staramy się odkryć sekret naszego powstania.
Rozbierając kolbę kukurydzy na czynniki pierwsze dochodzimy do wniosku, że Maize to typowa przygodówka. Kamera osadzona jest w taki sposób, że postacią sterujemy z perspektywy pierwszoosobowej, co świetnie sprawdza się podczas eksploracji. Bo w tracie rozgrywki to ona będzie naszym głównym celem. Będziemy przeszukiwać rozmaite lokacje (od olbrzymiego pola kukurydzy, przez starą farmę, a nawet rozległe podziemia bunkra).
To co mnie najbardziej urzekło w rozgrywce (pomijając absurdalny humor, któremu kilka słów poświęcę później) to zagadki logiczne. Gra niejednokrotnie zmusi nas do uruchomienia naszych szarych komórek. W każdym fragmencie rozgrywki natrafimy na przeszkodę, w pokonaniu której będziemy musieli wykonać szereg czynności, znaleźć kilka przedmiotów, których użycie w konkretny sposób dopiero odblokuje nam dalszą część fabuły.
Na specjalne wyróżnienie zasługuje wspomniany już humor, który po prostu wylewa się z każdego aspektu gry. I nie jest to drobne, subtelne podśmiechiwanie pojawiające się sporadycznie, od czasu do czasu. To po prostu morze czarnego humoru, które ilością ostrych żartów i gagów porównywalne jest raczej do ilości ziaren kukurydzy, którą zbierzemy z kilkuhektarowego pola. Niektórzy próbują nawet porównywać niektóre żarty z twórczością Monty Pythona. Ja tam nie wnikam czym inspirowało się studio podczas tworzenia gry, ale to musiał być naprawdę mocny stuff. Nie tylko cała fabuła jest sama w sobie absurdalna i naszpikowana śmiesznymi akcentami, ale także postacie które spotkamy w grze. Rozmowy innych kolb kukurydzy, czy cała postać miśka Vladdego po prostu rozwalają system…
Jednak jak każda produkcja, także Maize nie jest pozbawiona pewnych wad. Pierwszą z nich jest zdecydowanie zauważalny tuż po pierwszym włączeniu gry początek. Lądujemy w szczerym polu i … nie wiadomo co dalej. Autorzy nie zadbali praktycznie o żadne wprowadzenie, mini wskazówki czy sugestie od czego zacząć. Przez pierwsze pół godziny odwiedziłem mnóstwo rozmaitych lokacji i zebrałem masę dziwnych rzeczy. Po tym czasie byłem zdeterminowany i gotowy, aby wyłączyć grę i wywalić ją z dysku konsoli. Niech za recenzję bierze się ktoś inny…
Na szczęście wrodzony upór mi na to nie pozwolił. Musiało minąć dość dużo czasu, nim wszystko zaczęło się stopniowo składać w jedną całość i nim rozwikłałem przeznaczenie niektórych przedmiotów. Gdy w końcu w mojej głowie zaświeciła się żółta lampka i załomotał genialny przebłysk inteligencji, byłem już tak wciągnięty w grę, że nie mogłem się od niej oderwać.
I tu pojawił się kolejny problem. Gra okazała się bardzo krótka. Liżąc praktycznie wszystkie ściany i rozwiązując samodzielnie wszystkie zagadki (a do najbystrzejszych to ja raczej nie należę) spędziłem w grze około 6 godzin. Kumate osoby zapewne poradzą sobie z kampanią znacznie szybciej. Na swoją obronę dodam, że naprawdę miałem olbrzymi problem na początku z połapaniem się w grze. No i zaznaczę jeszcze, że na tyle solidnie przeszukałem wszystkie lokacje, że znalazłem prawie wszystkie z 75 znajdziek dostępnych w grze. O długości kampanii świadczyć może jedno z trofeów, które wymaga od nas ukończenia gry w czasie krótszym niż 2 godziny. Nie jest to praktycznie żaden wyczyn dla osoby, która wie co należy zrobić i w jakiej kolejności. Świadczą o tym filmy w sieci, na których ukończenie gry (wraz z odnalezieniem wszystkich ukrytych przedmiotów) zajmuje graczom około 1 godziny i 40 minut.
Jednak mimo kilku drobnych mankamentów uważam, że warto sięgnąć po Maize. Gra wykreowana na silniku Unreal Engine 4 wygląda naprawdę dobrze. Zwariowana fabuła, która stanowi trzeciorzędne tło, służące jedynie do osadzenia tony dobrego humoru, naprawdę wciąga. Kilka zagadek logicznych z którymi przyjdzie nam się zmierzyć świetnie rozrusza nasze szare komórki, znudzone kolejnym maratonem sieciowych zmagań przy ulubionej strzelance. Dlatego każdemu polecam produkcję studia Finish Line Games, bo jest po prostu a-Maize-ngowa!
Grę kupicie na stronie Kinguin.net
Gra była recenzowana na platformie PlayStation 4
Ilustracja wprowadzenia: Screen z gry Maize