Andrzej Żuławski w najlepszej formie. Jakub wyprowadzony z więzienia przez Nieznajomego, zostaje opętany przez diabła. Wraca w rodzinne strony, aby wymierzyć sprawiedliwość rodzinie. Specyficzna realizacja i przesadzona gra aktorska, będące wizytówką reżysera, może odrzucić wielu potencjalnych widzów. Jednak jednego temu filmowi odmówić nie można: jest naprawdę interesujący i niepokojący. Warto sprawdzić, choćby z czystej ciekawości.
Czyli klasyka gatunku w wydaniu polskim. Realia XIX wieku. Maryna odtrącona przez męża na łożu śmierci, potępiona za kontakty z szatanem, poprzysięga zemstę. Jest tu wszystko co trzeba: ponure zamczyska, grobowce i wspaniale budowane napięcie. Plus bardzo dobre kreacje aktorskie i naprawdę solidna realizacja. Warto znać.
Sequel filmu wymienionego powyżej. W owianym makabryczną reputacją Krakowskim pałacu trwają przygotowania do ślubu Kamila z Krystyną. Spokój uroczystości zakłóca jednak atak wilkołaka. Niestety z czaru oryginału nie pozostało wiele. Zamiast stopniowo budować napięcie, horror od razu rzuca nam pod nos groteskowo wyglądające monstrum, które wywołuje bardziej śmiech , niż przerażenie. Do tego aktorstwo, które przywodzi na myśl bardziej średnio zaawansowaną próbę teatralną, niż film. Raczej omijać.
Piotr Strumieński mieszkający w małym dworku z żoną Olą, zmaga się z powracającymi wizjami dawno zmarłej Angelice. Ogólnie średnia klasa. Ciekawy motyw przewodni, realizacja bez szału. Ale na dokładkę Roman Wilhelmi, który zawsze pokazuje klasę. Można sprawdzić, ale bardziej jako ciekawostkę.
Teraz coś udanego. Grupa osób w niewyjaśnionych okolicznościach przybywa do Sopotu, w celu rekonstrukcji zbrodni, jaka miała tu miejsce przed laty. Kawał solidnego dreszczowca, który atmosferą, kreacjami aktorskimi i realizacją broni się nawet dziś. Zdecydowanie warto obejrzeć.