Zmarły w 2014 roku Robin Williams wielkim aktorem był. Właśnie fakt, że niestety już odszedł jest głównym powodem, dla którego warto zainteresować się jednym z jego ostatnich filmów – „Bulwarem” Dito Montiela. Wielka szkoda, że nie jest to lepsza produkcja.
Nolan Mack jest 60-letnim człowiekiem, któremu życie upływa na codziennej pracy w banku, nudnych rozmowach z żoną i spotykaniu się z jedynym przyjacielem. Pewnego dnia coś w nim pęka i nawiązuje – generalnie pozbawioną erotyki – relację z młodym Leo, który nie mając lepszych perspektyw na życie, prostytuuje się na ulicy.
Zobacz również: „Jumanji” – Ciekawostka
„Bulwar” ma całkiem ciekawy punkt wyjścia – tym co wytrąca bowiem Nolana z pozornej równowagi jest pytanie jego szefa: „Czy jesteś szczęśliwy?”. Pozornie banalne, ale w jakiś sposób uderzające. W końcu w dzisiejszych czasach mało kto tak naprawdę się nad tym zastanawia. Większość ludzi ciągle gdzieś pędzi, często wpada w rutynę dom-praca-dom-sen i od nowa. Nie ma czasu na myślenie o tym, czego się chce, czy wszystko układa się tak, jak by się tego chciało. Życie Nolana jest właśnie ułudą, próbą stworzenia czegoś, co od początku jest nieprawdziwe, gdyż bohater filmu jest homoseksualistą, który uparcie tłumi swoją naturę. Relacja z Leo nie jest dla niego spełnieniem erotycznych fantazji, znalezieniem ujścia dla stresu i poczucia bylejakości. To raczej podstawowa chęć szukania całkowitej akceptacji, zrozumienia i bliskości, której nie jest w stanie mu dać ani żona, ani przyjaciel.
Problem jednak w tym, że chociaż jest tu materiał na całkiem ciekawy i, kto wie, zapewne poruszający film, reżyser i scenarzysta nie spełniają rozbudzonych nadziei. Całość jest schematyczna, odhacza niemal obowiązkowe w takich historiach momenty, jednocześnie traktując sprawy, o których opowiada w sposób pobieżny, naskórkowy. Widz ogląda wszystko jakby przez szybę, nie ma możliwości emocjonalnego zaangażowania się w to, co dzieje się na ekranie. Trudno jest się przejąć rozterkami Nolana, jeszcze trudniej cierpieniem jego żony. Jako że odbiorcę niewiele obchodzi jak to wszystko się potoczy, „Bulwar, mimo że jest krótki, po pewnym czasie zaczyna zwyczajnie męczyć.
Nie jest to oczywiście bardzo zły film, lepszym określeniem będzie słowo „przeciętny”. Na nic niestety zdaje się porządne, chociaż nie spektakularne aktorstwo. Zarówno Robin Williams, jak i Kathy Baker oraz Bob Odenkirk („Breaking Bad” i „Better Call Saul”) grają równo. Jak było powiedziane na wstępie – jeśli ktoś szuka powodu, by obejrzeć „Bulwar”, to mogą nim być właśnie ci wykonawcy. Nie jest to jednak, moim zdaniem, wystarczający argument.
Ilustracja wprowadzenia: Materiały prasowe