Sex Education – recenzja finałowego sezonu! Pora na emocjonalne pożegnanie
Sex Education – recenzja finałowego sezonu! Pora na emocjonalne pożegnanie

Sex Education – recenzja finałowego sezonu! Pora na emocjonalne pożegnanie

Chyba żaden serial nie podszedł do tematu seksu tak jak Sex EducationJuż sama nazwa tłumaczy, o czym będzie opowiadała ta produkcja. Rzeczywiście, oglądając to, można się wielu rzeczy nauczyć. Nie chodzi tylko o aspekty seksualne, ale też np. niepełnosprawności. Netflix zafundował emocjonalną przejażdżkę i sprawił, że z bohaterami można szybko się zaprzyjaźnić i utożsamić, a rozstanie z nimi zostawi sporo do myślenia.

Finałowy sezon Sex Education porzucił liceum Moordale na rzecz nowej szkoły – Cavendish, która w większości zarządzana jest przez uczniów. Te dwie szkoły znacznie się od siebie różnią, a bohaterowie nie kryją swojego zaskoczenia, pierwszy raz przekraczając progi nowego liceum. Z racji tego, że bohaterowie rozpoczęli naukę w nowym miejscu, nie każdy z obsady powrócił w finałowym sezonie. Brakuje tutaj np. Lily, Oli czy Rahima, a na ich miejsce wkroczyły nowe postacie. Cavendish to szkoła bardziej postępowa niż Moordale, ale i tak ma swoje wady. Znaczącym pozytywem jest tutaj popularność dzieciaków, która bierze się z ich uprzejmości i dobrego serca.

Zobacz również: Duchy w Wenecji – recenzja filmu. Poirot po raz trzeci

Sex Education – recenzja finałowego sezonu! Pora na emocjonalne pożegnanie

Bohaterowie Sex Education przez cały czas trwania serialu przeszli sporo zmian i jest to rzecz, która bardzo cieszy. Otis postanawia założyć nową klinikę w liceum, ale natrafia na niespodziewaną konkurencję w postaci O. Dziewczyna ma takie samo pojęcie w tematach seksualnych, co główny bohater. Otis tęskni też za Maeve, która uczy się w USA, a ich związek na odległość jest wystawiony na próbę. Eric zaprzyjaźnia się z grupą najpopularniejszych nastolatków w szkole i stara się kolejny raz odnaleźć sam siebie.

Jeżeli chodzi o bohaterów odgrywających drugie skrzypce to Aimee mimowolnie zaprzyjaźnia się z Isaacem na wspólnych zajęciach. Jackson stara się zapomnieć o Cal, a Viv jest zachwycona nową szkołą i ma nawet nowego adoratora. Jean próbuje poradzić sobie w samotnym wychowywaniu malutkiej córki. Z pomocą ruszyła jej siostra, z którą jest więcej trudności niż korzyści. Dużo czasu jest również poświęconego Ruby, która najgorzej odnajduje się w nowym otoczeniu i nie radzi sobie z brakiem popularności. Natomiast wątek Adama tak bardzo odbiega od historii innych bohaterów, że mogłoby go równie dobrze nie być. Nie zmienia to faktu, że jest bardzo ciekawy, a jego starania we wzajemnym odnowieniu kontaktu z tatą potrafią poruszyć.

Zobacz również: QUIZ: Rozpoznaj seriale po kadrach! To ostatnie hity na VOD!

Sex Education – recenzja finałowego sezonu! Pora na emocjonalne pożegnanie

Nowe postacie odnalazły się wśród znanych bohaterów. A raczej to znani bohaterowie odnaleźli się wśród nowych postaci, ponieważ to właśnie oni dołączyli do nowego środowiska. Ciekawie został poprowadzony wątek O, która niektórym dała się we znaki jeszcze przed wydarzeniami z pierwszego sezonu. Mianowana została na główną złą postać, ale jej poczynania nie są tutaj w żaden sposób złe. Oczywiście nie jest też żadną antagonistką. Po prostu rywalizuje z Otisem, który jest głównym bohaterem produkcji, więc automatycznie to właśnie jemu się kibicuje.

Od serialu dalej bije pozytywny vibe, a kolorystyka jest jeszcze bardziej tęczowa niż wcześniej. Poza standardowym poruszaniem problemów związanych z aspektami seksualnymi jeszcze więcej uwagi poświęca się osobom z niepełnosprawnościami. Jest to jedna z najlepszych rzeczy, które poruszył ten sezon, a jest ich naprawdę sporo. Próby odbudowy relacji, związki na odległość, samotne wychowywanie dzieci, znęcanie się nad innymi to tylko przykłady z wielkiej puli, która pojawiła się w tym sezonie. Serial uczy, że należy poszukiwać siebie i zawsze warto próbować zmienić świat na lepsze. W Sex Education nie brakuje też humoru. Produkcja utrzymana jest w humorystycznym tonie, a zaprezentowane historie bawią i wzruszają do łez. Już same zachowania bohaterów czy tematy, które omawiają, sprawiają, że można parsknąć śmiechem. Bardzo to lubię w produkcjach typu feel good movie. Zabawne jest też cameo pewnego aktora, znanego z Gry o tron.

Zobacz również: One Piece – recenzja serialu. Ahoj przygodo!

Sex Education – recenzja finałowego sezonu! Pora na emocjonalne pożegnanie

Aktorzy dali z siebie wszystko i każdy z nich włożył ogrom pracy w swoją postać. Oglądając Sex Education można poczuć, że aktorzy dobrze czuli się grając swoje role i każdy z nich rozumiał swoją postać. Ich postacie, pomimo że czasami były zbyt przerysowane, to nie brakowało im autentyczności i dało się ich polubić. Nawet Adam, który zaczynając jako szkolny dręczyciel, stał się chłopakiem chcącym poradzić sobie w życiu i starającym się czynić dobro. To samo tyczy się Ruby. Na początku bardzo chłodno traktowała ludzi, z którymi się nie zadawała. Bohaterka odpokutowała za swoje zachowanie, a jej wcześniejsze czyny i motywacje zostały wytłumaczone. Każdy z bohaterów popełniał błędy i starał się je później naprawić.

Niewiele było tutaj sztucznych przedłużaczy, a odcinki trwały tyle, ile powinny trwać. Ostatni odcinek był dłuższy niż standardowe epizody, a to dlatego, że postarano się w nim wszystko zakończyć. Pomimo że dłuższy to widz nie powinien czuć, że ciągnął się to jak flaki z olejem. Końcówka serialu zamknęła większość wątków, a niektóre specjalnie zostawiła niedokończone, żeby widz sam mógł je sobie dopowiedzieć. Uważam jednak, że znalazłoby się jeszcze trochę rzeczy, które można byłoby opowiedzieć w następnym sezonie, który jednak nie powstanie. Szkoda, bo Sex Education to kawał porządnego serialu.


Ilustracja wprowadzenia: Netflix

Stały współpracownik

Hakuna Matata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?