Osiem gór – recenzja filmu o smutnej przyjaźni i alpejskich szlakach
Ewa Filipowicz-Gmerek,
21 kwietnia 2023
Osiem gór to film wyreżyserowany przez Felixa Van Groeningena i Charlotte Vandermeersch. Van Groeningena widzowie znają już doskonale m.in. z Mojego pięknego syna. Dla Vandermeersch produkcja była debiutem na stanowisku reżyserki. Para napisała scenariusz na podstawie książki Paolo Cognettiego z 2016 roku. To opowieść o przyjaźni, naturze, emocjach i tym, co niewypowiedziane.
Historia skupia się na dwóch bohaterach. Bruna i Pietra poznajemy, gdy są małymi chłopcami. Później fabuła przenosi nas na chwilę do ich młodzieńczych lat, a przez większość seansu śledzimy ich losy jako dorosłych mężczyzn. W dojrzałe wersje postaci wcielili się Alessandro Borghi i Luca Marinelli. Dzięki temu, że ogląda się historię na przestrzeni lat, widać, jaką drogę razem przeszli i co ich kształtowało. Można odnieść wrażenie, że naprawdę dobrze zna się obu bohaterów.
Chłopcy spędzają ze sobą czas, gdy są mali. Później los ich rozdziela, a każdy zdaje się iść swoją drogą. Może nie do końca odkrytą, ale jednak swoją. W pewnym momencie ich ścieżki znowu się łączą i to właśnie wtedy mamy okazję odkryć, jak silna przyjaźń pomiędzy nimi dojrzała. Osiem górpokazuje, jak ważna jest postać ojca i jego rola w życiu dojrzewającego syna. Gorzkie chwile z udziałem bohaterów udowadniają istotę komunikacji i docenianie bliskich, kiedy są tuż obok.
Tytuł filmu nie jest przypadkowy. Góry służą tu zarówno jako metafora tego, do czego należy dążyć w życiu, jak i budują wizualnie całą produkcję. Zdjęcia powstały w miejscowości Brusson we Włoszech. Ujęcia zapierają dech w piersiach, a miłośnicy górskich wędrówek będą wniebowzięci. Produkcja powstała w formacie 4:3, co nadaje jej jeszcze bardziej artystycznego wyrazu. Dużą rolę odgrywają nie tylko szczyty, ale i detale, takie jak płomienie ogniska czy rośliny.
Osiem górpokazuje również różnice w postrzeganiu świata przez ludzi z miasta i tych wychowujących się wśród natury. Choć ma wiele możliwych do wyciągnięcia przesłań, to jednak wszystko krąży wokół przyjaźni Bruna i Pietra. Mogłoby się wydawać, że historia bardziej zbliży się do Tajemnicy Brokeback Mountain, ale krąży gdzieś obok, nie pozwalając do końca dotknąć sedna.
To film przerażająco smutny i przerażająco piękny. Wprowadza w nostalgiczny, przygnębiający nastrój i miażdży dobry humor, który miało się przed seansem. Jest jak góra smutku, który spada, ale spada za długo. Historię dałoby się zamknąć w krótszym formacie. Dwie i pół godziny to zbyt wiele na tę opowieść. Kosztem kilku ujęć zdecydowanie lepiej byłoby nieco skrócić tę drogę przez szlak rozpaczy. Mimo wszystko warto obejrzeć Osiem góri napawać się gorzkim obrazem majestatycznych szczytów. Bo w tym smutku jest coś pociągającego.
Copywriterka, absolwentka filologii polskiej i publikowania cyfrowego i sieciowego na UWr. Miłośniczka dobrego jedzenia, podróży i platform streamingowych.
Co w tym tygodniu zobaczymy w kinach na VOD? Między innymi trafi do nas druga część filmu Troll, a także sequel Pięciu koszmarnych nocy. Do tego trochę klasyki i premier na VOD. Nowości na Netflix Troll 2 (1.