Historię o Śnieżce zna chyba każdy – czy to dziecko czy dorosły. Piękna królewna najpierw jest gnębiona, a potem skazana na śmierć przez złą macochę, próżną i zazdrosną o jej urodę. Kiedy łowczy odmawia wykonania rozkazu zaszlachtowania niewinnej dziewczyny i wycięcia jej serca (uroczo, prawda?), Śnieżka ucieka do lasu, gdzie pomocne zwierzęta wiodą ją do niewielkiego domku zamieszkiwanego przez siedmiu sympatycznych krasnoludków. Pewnie wielu z Was do dziś jest w stanie wymienić ich imiona: Apsik, Gapcio, Gburek, Mędrek, Nieśmiałek, Śpioszek i Wesołek. Ich piosenka towarzysząca drodze do pracy i do domu na pewno siedzi Wam teraz w głowie.
Oczywiście na tym nie koniec – zła macocha dowiaduje się z wszechwiedzącego i prawdomównego magicznego zwierciadła, że Śnieżka żyje, postanawia więc dokończyć dzieła. Zamienia się więc w potworną czarownicę i za pomocą fortelu wręcza królewnie zatrute jabłko, powodując jej śmierć. Czy to koniec historii młodej dziewczyny? A może prawdziwa miłość jest w stanie zatriumfować nawet w obliczu tragedii?
Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków to z perspektywy czasu baśń bardzo prosta, może nawet nieco infantylna, ale to właśnie stanowiło o jej sile. Podział na dobrych i złych jest tutaj bardzo wyraźny, miłość i szacunek pokonują nienawiść i zawiść, a kojący serce happy end przynosi oczekiwaną satysfakcję. Wersja Disneya jest pod wieloma względami odmienna od tej zapisanej na kartach baśni braci Grimm – dla przykładu imiona krasnoludków zostały wymyślone przez wytwórnię. Twórcy z lat 30. ubiegłego wieku mieli więc niesamowite wyczucie i dobrze wiedzieli, co spodoba się publiczności. Byli w stanie wymyślić coś ponadczasowego.
A taka właśnie jest Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków – słodka, urocza i ponadczasowa opowieść, która nigdy się nie zestarzeje. Czasem wystarczy tylko prosty, uniwersalny morał i wartości, by historia przetrwała nie dekady, a stulecia. Adaptacja scenariusza dokonana przez Regisa Maine’a była więc dość prostym zadaniem, a rysunki stworzył tu Santiago Barreira. Całość tradycyjnie już jotka w jotkę przypomina film, kolory są odpowiednio dobrane, przez co robią ogromne wrażenie zarówno w spokojnych scenach, jak i tych mrocznych i gwałtownych, które robiły niepokojące wrażenie również w filmie.
Podobnie jak w poprzednim tomach serii Disney – Klasyczne baśnie na początku albumu mamy galerię postaci, a na końcu galerię najważniejszych kadrów zatytułowaną „wspomnienia”, dzięki której możemy wrócić do najważniejszych momentów bez czytania całej opowieści od nowa. Na Królewnę Śnieżkę czekałem najbardziej i nie zawiodłem się. Z przyjemnością przypomniałem sobie chwile spędzone w dzieciństwie z filmem Disneya i wieloma poprzednimi adaptacjami, których przecież było bez liku. A co dalej? Egmont zapowiedział niedawno Alicję w Krainie Czarów, jest więc na co czekać!
Tytuł oryginalny: Snow White and the Seven Dwarfs
Scenariusz: Regis Maine
Rysunki: Santiago Barreira
Tłumaczenie: Mateusz Lis
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 64
Ocena: 80/100