Jupiter: Intronizacja był absolutną porażką na każdej linii. Z budżetu 210 milionów dolarów nie pozostał nawet ślad, jako że film zarobił na świecie „jedynie” 183 miliony dolarów, a zarówno ze strony widzów, jak i krytyków przeważnie solidarnie sypały się słowa krytyki. Ostatnio w rozmowie z Happy Sad Confused swoje trzy grosze dodała wspomniana Mila Kunis:
Kiedy wiedzieliśmy, że film będzie porażką? Jeszcze zanim rozpoczęliśmy produkcję, jako że została przecięta na pół. Oryginalny budżet był dwa razy większy, a ze znacznie większą ilością gotówki możesz oczywiście zrobić znacznie więcej (…) Tuż przed preprodukcją z bardzo wielu powodów pozostała nam połowa budżetu, stąd też film był inny.
Trzeba przyznać, że aż trudno sobie wyobrazić ten film z ponad 400-milionowym budżetem – w końcu to, co pozostało i tak był naprawdę spory, a złośliwi powiedzieliby wręcz, że to aż nadto, by zrealizować choć porządny scenariusz. Niemniej jednak z pewnością wiele spraw rodzeństwo musiało zmieniać w trakcie, co mogło istotnie prowadzić do wielu problemów.
Jupiter Jones (Mila Kunis) urodziła się pod osłoną nocnego nieba, a jej narodzinom towarzyszyły znaki świadczące o tym, że jest stworzona do wielkich rzeczy. Dorosła już Jupiter nadal chce sięgać gwiazd, ale na ziemię sprowadzają ją obowiązki pani sprzątającej cudze mieszkania i niekończąca się passa nieudanych związków. Dopiero gdy na Ziemię przybywa Caine (Channing Tatum), genetycznie zaprogramowany były zwiadowca wojskowy, którego celem jest odnalezienie Jupiter, zaczyna ona dostrzegać przeznaczenie, które czekało na nią cały czas: w jej kodzie genetycznym jest bowiem zapisane, że jest spadkobierczynią niezwykłego dziedzictwa, które może zmienić układ sił we wszechświecie.