Od ostatnich wydarzeń minęło pięć lat. Wirus równania antyżycia przetrzebił ludzkość, a Ziemia stała się opustoszałym grobowcem i potraciła swoich największych bohaterów jak Batman czy Superman. Niedobitki – zarówno ludzie, jak i herosi – ewakuowali się na Ziemię-2. Jon stał się nowym Człowiekiem ze Stali, a Damian – co widzieliśmy w poprzednim albumie – wszedł w buty i kostium Mrocznego Rycerza. Jak możecie się domyślać, Liga Sprawiedliwości też w związku z tym dość mocno zmieniła swoje oblicze.
Wszystko się zmienia, kiedy pozostali przy życiu bohaterowie otrzymują wezwanie z Ziemi. Kontakt próbuje nawiązać Cyborg, od którego zresztą zaczęło się całe nieszczęście. Czy to pułapka czy może zalążek nowej nadziei? Tego herosi dowiedzą się dopiero po powrocie na swoją planetę. Tu znów rozegra się walka o przeraźliwie wysoką stawkę, a wezmą w niej udział bohaterowie o tym bardziej magicznym obliczu. Jeśli lubicie Johna Constantine’a, Zatannę czy Potwora z Bagiem to dobrze trafiliście, bo grają oni bardzo ważną rolę w DCeased – Martwa planeta.
Tom Taylor (All-New Wolverine, Injustice, Hellblazer) jest bardzo konsekwentny w prowadzeniu scenariusza i chociaż jest to już czwarta odsłona DCeased, to wciąż potrafi w kilku miejscach zaskoczyć, a w innych skutecznie rozbawić czytelników. Siedem zeszytów to jednak trochę zbyt mało, żeby w pełni rozwinąć skrzydła, przez co niektórzy pojawiający się na kartach komiksu przeciwnicy – że posłużę się chociażby przykładem Darkseida czy Trigona – po prostu nie są odpowiednio wykorzystani.
Podobało mi się wniesienie w świat DCeased iskry nadziei – oto pojawia się możliwość, żeby wyleczyć opętanych wirusem i tym samym uratować im życie. Podkreśla to tragizm tych postaci, które bezpowrotnie unicestwiono. Szkoda, że Taylor nie zagrał mocniej tym motywem, bo mogłoby się stać nieco bardziej dramatycznie i emocjonalnie. Świetnie za to wypadały knowania Constantine’a – kto zna te postać z pewnością doceni, że scenarzysta starał się jak najwierniej oddać dualizm jego charakteru.
DCeased – Martwa planeta to także wielki powrót rysownika znanego z pierwszej części. Trevor Hairsine (X-Men – Mordercza geneza, DCeased – Nieumarli w świecie DC), chociaż z początku nie byłem wielkim fanem jego prac, zdołał mnie do siebie przekonać na tyle, że obecnie nie widziałbym lepszego rysownika do tej serii. Ilustrator odpowiada za znakomite, obrzydliwe projekty „zakażonych” postaci i całość prezentuje się odpowiednio brudno i horrorowato. Równie zachwycająco wypadają zawarte na końcu albumu okładki alternatywne, w tym te stylizowane na plakaty kultowych filmów. Warto zajrzeć!
DCeased – Martwa planeta nie jest kolejnym spin-offem, a pełnoprawną kontynuacją pierwszego tomu, co oznacza, że warto przed lekturą zapoznać się z poprzednimi albumami. Niniejszy komiks podobał mi się o wiele bardziej niż również napisany przez Taylora trzeci tom serii Injustice, wykorzystujący zresztą podobny garnitur bohaterów. No i nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejną odsłonę, której z pewnością prędzej czy później doczekamy się w Polsce.
Tytuł oryginalny: DCeased – Dead Planet
Scenariusz: Tom Taylor
Rysunki: Trevor Hairsine
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 204
Ocena: 75/100