Historia mówi, że Łajka wysłana przez ZSRR nie przeżyła lotu w kosmos, a małpy Pani Baker i Able zdołały wrócić żywe do USA. W komiksie Lemire’a dzieje się jednak zgoła inaczej. Trójka zwierząt napotyka na orbicie okołoziemskiej tajemnicze-coś-z-kosmosu. Spotkanie to powinno usmażyć je na skwarki, jednak tak się nie dzieje. Zaalarmowane tym mocarstwa momentalnie wstrzymują programy kosmiczne i zamiatają ślady po nich pod dywan, ale po obu stronach pojawiają się ludzie, którzy z powodów osobistych i zawodowych drążą temat. Tymczasem daleko między gwiazdami zwierzęta stają się kimś więcej, niż obiektami eksperymentów.
Lemire nie mówi wiele o tym, kogo dokładnie spotkała trójka zwierząt. Istotne jest to, że każde z nich zyskało znaczne rozszerzenie świadomości, co zaowocowało chęcią powrotu do domu. Tymczasem Zimna Wojna stała się jeszcze gorętsza niż była w rzeczywistości. Zakończenie kosmicznych zawodów nie przyczyniło się do pokoju, a rozognienia konfliktu. Czynniki jak wygrana Nixona nad Kennedym czy ekspansja Związku Radzieckiego na Europę sprawiły, że świat A.D. 2024 to zupełnie inne realia. To wszystko niknie przykryte losami trójki zwierzaków i relacją Łajki ze swoją dawną panią. Początkowo pomyślałem, że Lemire zepsuł potencjalnie świetne political fiction na rzecz kolejnego emocjonalnego wylewu. Potem kontekst historii okazał się znacznie szerszy.
Kwestia zwierząt w nauce budzi kontrowersje. Zwłaszcza takich, których losy śledziły miliony oczu, a ich finał nie był zbyt optymistyczny. Kanadyjski autor serwuje nam małą bombę emocjonalną skupioną głównie wokół Łajki, będącej wszak uroczym kundelkiem, a w tym wydaniu jeszcze zyskującej na swej poczciwości. Able i Pani Baker również dostają swój czas, ale jako stworzenia dzikie nie mają tak istotnych tu więzi emocjonalnych z jakimkolwiek człowiekiem. Pierwotny jest komiksem pro-zwierzęcym, ale bez pustej krzykliwości i bonusowo serwuje nam ukryte rozważania na temat miejsca człowieka w kosmosie.
Co nam mówi Lemire, wtórując przy tym klasykom SF? Kosmos nie jest dla człowieka w jego ziemskiej, pół-małpiej postaci. Łajka, Able i Pani Baker pełnią wręcz rolę nieświadomych apostołów kosmicznej nowiny, kierując się do świata, który realiami jest znacznie gorszy niż nasz. Autorowi Łasucha udało się ująć postać kosmicznych sił w inny sposób niż tytani jak Lem czy Strugaccy. Siły fundujące zwierzakom oświecenie są niemal boskie, ale w bardziej niepojętym dla ludzi tego słowa znaczeniu, niż religijnej postaci.
Narracja Jeffa Lemire’a jest dość szczególna. Treści, jakie prezentuje, zazwyczaj skierowane są do dojrzalszego widza i mają tempo niespiesznej, osobistej i często ponurej historii opowiadanej w wąskim gronie. W szczególności dotyczy to jego autorskich prac, gdzie tłem akcji zazwyczaj jest surowe środowisko rządzące się własnymi zasadami. Pierwotny to kosmos, zarówno w metaforycznym, jak i dosłownym tego słowa znaczeniu, ale autor nie byłby sobą, gdyby nie podszedł do tych klimatów po swojemu. Humanizacja zwierząt nie jest tu disneyowska i naiwna. Pies i małpy gdzieś tam nadal pozostają sobą, ale przechodzą, jak ujmuje to sam autor, dużą zmianę, zarezerwowaną nie tylko dla nich.
Sorrentino kojarzy mi się z cyfrowym tworzeniem plansz, gdzie wielopoziomowe kadrowanie stanowi istotny element całości. Włoski artysta radzi sobie świetnie z klasyczną superbohaterką, horrorem, ale też między innymi psychodelią. I to ostatnie ukazane jest tu w fraktalny, międzywymiarowy sposób, a wrzucone w to wszystko zwierzęta jakimś cudem nie stanowią elementu obcego. Jest też coś, co może zaskoczyć fanów rysownika. Część prac jest wykonana kompletnie inną, bardziej standardową techniką, pełniącą przy tym ciekawą funkcję fabularną.
Pierwotny może być dla wielu fanów Lemire’a nie tym, czego oczekiwali. Standardowy dla niego obyczaj miesza się tu z SF, a tło polityczne, choć nieco zepchnięte na bocznicę, dodatkowo absorbuje uwagę. Komiks ten nie jest klasycznym dziełem Lemire’a, ale warto poznać autora i z tej strony. Przestawić się z kanadyjskiej prowincji i ludzkich emocji na kosmiczne wypady i inne podejście do sfery obyczajowej. Album ten to nie dzieło przeznaczone tylko dla fanów Twardziela i Opowieści z Hrabstwa Essex, a solidne SF, tyle że po lemirowemu.
Tytuł oryginalny: Primordial #1-6
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Andrea Sorrentino
Tłumaczenie: Arek Wróblewski
Wydawca: Mucha Comics 2022
Liczba stron: 176
Ocena: 80/100