Powieść graficzna Alana Moore’a uważana jest za jedno z największych osiągnięć w historii komiksowego przemysłu. Nie dziwne zatem, że prędzej czy później musiał się nią zainteresować najpierw przemysł filmowy, a teraz telewizyjny. Gdy w 2009 roku spod ręki Zacka Snydera wyszli Watchmen. Strażnicy, produkcja miała z reguły pozytywne, choć dalekie od hurraoptymistycznych recenzji, jednak wielu fanów chwaliło film za to, że jak mało który trzyma się założeń pierwowzoru. Nadal jednak istniało sporo różnic w stosunku do arcydzieła Moore’a.
Kiedy zatem ogłoszono, że ma powstać jeszcze jedna interpretacja – tym razem w formie serialu – wielu obiecywało sobie niemało. Będą oni jednak musieli nieco ostudzić swój zapał. Ostatnie komentarze Damiana Lindelofa, twórcy szykującej się telewizyjnej serii, sugerują wiele odstępstw.
Koniec końców właściwym określeniem wydaje się być adaptowanie. Oglądaliście w ogóle Fargo? Nie nazwałbym interpretacji Noah Hawleya adaptacją, ponieważ filmowa wersja rozgrywa się wewnątrz własnego świata i wszystko, co stało się w filmie Fargo, poprzedze jego telewizyjną wersję. Gdy w pierwszym sezonie zostaje znaleziona torba z pieniędzmi, fani od razu wiedzieli, że pochodzi ona z filmu. Noah czerpie garściami jeszcze z innych aspektów kanonu braci Coen, przywołując je jak Lebowskiego, jednocześnie będąc czymś zupełnie innym.
Lindelof porównał także swoją pracę do tego, jak Moore stworzył pierwowzór:
To właśnie duch tego, co zrobił z Watchmen. I mówiąc to, nie ujmuję mu niczego. Stworzył tę historię – to oryginalna myśl – ale podstawą do stworzenia tego świata są inne postacie, które DC kupiło od firmy komiksowej o nazwie Charlton. I on bazował na tych postaciach.
Zatem wiemy już, że musimy spodziewać się mocnego odejście od powieści graficznej – kto wie, być może nawet większego od tego, co widzieliśmy w snyderowskiej wersji. Czy to dobrze czy źle – za jakiś czas pewnie przyjdzie nam się o tym przekonać.
Źródło: comicbookmovie.com / Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe