Tony Stark to typ człowieka, który nie obawia się nowych wyzwań i idei. Tym razem nie jest to nowy pancerz, a wirtualna rzeczywistość, w której każdy użytkownik może włożyć pancerz… eScape przedstawiane jest jako swoiste metawersum, gdzie każdy może być herosem i może gdzieś to już słyszeliśmy, ale na pewno nie w skali, na jaką porywa się Stark. Przez lata swojej działalności jako heros i biznesmen, dorobił się galerii rozmaitych przeciwników, którzy w tym odważnym, ale wrażliwym na działania projekcie upatrzyli okazję do obalenia miliardera.
W Iron Man. Tony Stark tom 1 Dan Slott odwołuje się do standardów przygód Złotego Avengera, a w tym przypadku są to między innymi jego antagoniści. Jedni kradną jego projekty, a inni realizują swoje chore ambicje. Do tej drugiej grupy zalicza się Kontroler, łotr raczej drugoligowy, ale przy odpowiednim ustawieniu się potrafiący namieszać. Inni wrogowie to jednostki nielubujące się w buńczucznych widowiskach, ale o wiele bardziej niebezpieczne. Mowa tu o Arno Starku, przyrodnim bracie Tony’ego, z którym łączy go więcej, niż obaj sądzą. A skoro już o tym mowa…
Specyfika polskiego rynku komiksowego nie pozwala na swobodę równą tej z Zachodu. I tak Egmont ominął solową serię Irona Mana, gdzie ujawniono między innymi fakt, że jego biologiczną matką jest gwiazda rocka. Szkoda, ale nie smućmy się, bo i u Slotta jest ciekawie. Relacje z braciszkiem i mamusią są nader skomplikowane, a głównym zapalnikiem dziwaczności jest sam Tony. Scenarzyście udało się ująć ten aspołeczny aspekt postaci, gdzie wizerunek ekstrawertycznego salonowca zderza się z osobowością wyrachowanego i egoistycznego dzbana.
Slott miejscami bawi się w transhumanistę. Ale jedynie bawi, bo mimo kilku poważnych zająknięć o prawach i ludzkiej naturze robotów oraz ich roli w zmieniającym się świecie, wszystko kończy się na ogólnikach i powierzchownym poruszeniu tej tematyki. A szkoda, bo autor ma do dyspozycji Jokastę, Machine Mana czy rozmaite SI, a i samemu Starkowi od zawsze było bliżej do blaszaków niż własnego gatunku. Tymczasem dostajemy pastisz walk o prawa mniejszości, do tego nakreślony łagodnie i bez ambitniejszych odniesień. Ciekawiej ma się natomiast sprawa odrodzonych Starka i Jamesa Rhodesa. Iron Man zaczyna cierpieć na pewnego rodzaju kryzys tożsamości i człowieczeństwa, a Rhodes nie postrzega już zbroi War Machine’a jako fajnej zabawki od kumpla i cała fobia z nią związana to jeden z mocniejszych punktów w Iron Man. Tony Stark tom 1.
Komiks jest zilustrowany godnie i ciekawie, ale bezpiecznie. Technologia Starka prosi się o artystów lubujących się w szczegółach i wszelkich technikaliach i oczami wyobraźni widzę kilku kandydatów, ale prace Valerio Schitiego wystarczają, by dobrze się bawić. Nieźle wychodzi mu świat eScape i sam Tony, z zawadiackim wąsikiem i miną zblazowanego playboya, któremu czasem zdarza się przykrywać ją maską herosa. Z ilustracjami jest jak ze scenariuszem – jest dobrze, ale mogłoby być o wiele lepiej. To, na co zwróciłem szczególną uwagę, to okładki Alexandra Lozano, wśród których fani mrocznego SF znajdą coś dla siebie.
Iron Man. Tony Stark tom 1 to przyjemny początek nieźle zapowiadającej się serii, w której autorom udało się uchwycić ducha legendarnego Avengera, a przy tym wprowadzić kilka modyfikacji do jego świata. Do tego postać Arno Starka jawi się jako obiecujący przeciwnik/przeszkadzacz, a psychologiczne aspekty Iron Mana i War Machine’a mają potencjał. Era mediów społecznościowych, rozwoju sztucznych inteligencji i rozmaitych wizji wirtualnego substytutu świata to dobry czas dla autorów komiksów z Iron Manem i mam nadzieję, że Dan Slott pójdzie wyznaczoną ścieżką i nie porzuci ambitniejszych elementów swej opowieści.
Tytuł oryginalny: Tony Stark: Iron Man vol.1: Self Made Man, Tony Stark: Iron Man vol.2: Stark Realities
Scenariusz: Dan Slott
Rysunki: Valerio Schiti, Paolo Villanelli
Tłumaczenie: Weronika Sztorc
Wydawca: Egmont 2022
Liczba stron: 268
Ocena: 75/100