the company man
the company man

The Company Man – recenzja gry. Od korposzczura do dyrektora

Życie korposzczura nie jest łatwe. Ale co, gdyby wziąć klawiaturę i trochę maili i wyciąć sobie nimi drogę na szczyt łańcucha pokarmowego korporacji? Że co? A no właśnie coś takiego robimy w tej naszpikowanej satyrą platformówce The Company Man.

Głównym bohaterem platformówki od niezależnego studia Forust jest Jim (nawiązań do kultowego The Office można znaleźć tu przynajmniej kilka). Chłopak już pierwszego dnia zalicza wpadkę, przez co zostaje zdegradowany na najniższy szczebel w hierarchii firmy, działu obsługi klienta. Wtedy postanawia, że zostanie CEO, ale żeby tego dokonać, musi przedrzeć się przez wszystkie działy i stanowiska poniżej. Tak też, zaczynając od działu obsługi klienta, przedzieramy się przez między innymi HR, dział rozwoju, sprzedaż, aż trafiamy w końcu na finałowego bossa, CEO firmy.

Zobacz również: Gran Turismo 7 – recenzja gry. Gaz do dechy!

Główne założenia gameplayowe są tu proste do bólu – jest to rasowy platformer 2D, gdzie przechodzimy przez kolejne etapy, a po drodze pokonujemy coraz to nowych i trudniejszych wrogów. Za naszą broń od początku służy klawiatura, która wymachujemy i kładziemy kolejnych omamionych przez korporację nieszczęśników. Potem dostajemy jeszcze blaster wystrzeliwujący maile – ten z czasem dostaje nowe ataki. Pod tym względem gra szczególnie się nie wyróżnia i niczym nie zaskakuje. Z czasem elementy platformowe robią się wręcz powtarzalne, mimo że gra to jakieś 4 godziny zabawy. O wiele ciekawiej wypadają miejscówki i przeciwnicy. Lokacje bezpośrednio nawiązują do etapu, który przechodzimy – na przykład w dziale obsługi klienta widzimy pozamykanych w klatkach niewolników, którzy są zmuszani do pracy. W dziale HR możemy spotkać agresywne księgowe, które zioną ogniem. Menadżerowie to często gnębiący stażystów tyrani, którzy wykorzystują ich jako mięso armatnie i tak dalej. Trzeba pochwalić za pomysł i sporą dozę humoru.

The Company Man od początku przyciąga wzrok piękną oprawą graficzną, a na pierwsze miejsce wysuwają się ładnie rysowanie postacie oraz tła, które w zestawieniu z pomysłowością twórców robią spore wrażenie. Do tego dochodzą oszczędne, ale urzekające animacje, przywodzące na myśl klasyki gatunku platformówek czy przygodówek point and click – szczególnie podoba mi się sposób biegu głównego bohatera. Muzycznie raczej ciężko coś tu wyróżnić, bo głównie przygrywają nam powtarzające się, rytmiczne brzemienia, które mimo wszystko pasują przede wszystkich do wspomnianych animacji.

Zobacz również: Shadow Warrior 3 – recenzja gry. Ten cholerny smok

The Company Man

Fot. Screen z gry The Company Man / Nintendo Switch

The Company Man to prosta, ale urzekająca platformówka, a warto po nią sięgnąć zwłaszcza ze względu na pomysł niezależnych twórców oraz na wkład włożony w dopracowanie tej niezwykle przyjemnej dla oka oprawy graficznej. Cztery godziny zabawy za 90 zł na Switchu, myślę, że to całkiem dobra propozycja, szczególnie po obniżce przy okazji jakiejś promocji.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Redaktor prowadzący działu Gry

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni.
|
[email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?