All of Us Are Dead - koreańskie zombie w szkole! Oto pierwszy zwiastun serialu Netflix!
All of Us Are Dead - koreańskie zombie w szkole! Oto pierwszy zwiastun serialu Netflix!

All of Us Are Dead – recenzja koreańskiego serialu Netflix. Romansidło z apokalipsą zombie

Apokalipsa zombie umiejscowiona w szkole, to szczerze powiedziawszy spełnienie moich marzeń. Nie wiem, ile już razy układałem sobie w głowie scenariusz takiej sytuacji, ale zawsze jakoś fascynowało mnie to połączenie. No i w końcu nadeszło All of Us Are Dead, najnowsza produkcja Netflix. Co lepsze, serial pochodzi od koreańskich twórców, którzy moim skromnym zdaniem, są współczesnymi królami gatunku zombie. Otrzymaliśmy już tak wzruszające i cholernie wciągające Zombie Express czy też inne intrygujące połączenie w serialu Kingdom. Teraz przyszła pora na All of Us Are Dead, ale czy serialowi udało się osiągnąć tak samo wysoki poziom, jak wspomnianym wyżej produkcjom? Przekonajmy się!

All of Us Are Dead to kolejna koreańska produkcja z zombie w centrum. Tym razem jednak jesteśmy wrzuceni w środowisko młodych ludzi, a dokładniej do koreańskiego liceum. Tam poznajemy naszych głównych bohaterów, których zdecydowanie nie brakuje w tej produkcji. Mamy tutaj ogrom postaci, ale mimo tego twórcom ciekawie udało się rozwinąć ich wątki. W głównej obsadzie znajdują się m.in. Park Ji-hu, Yoon Chan-young, Cho Yi-hyun, Park Solomon, Yoo In-soo, Lee Yoo-mi, Kim Byung-chul, Lee Kyu-hyung, czy Jeon Bae-soo.

Zobacz również: QUIZ: Rozpoznaj styczniowe seriale po kadrach!

Sielankowe chwile przed tragedią.

Serial Netflix w pierwszym odcinku spacerkiem przeprowadza nas po głównych bohaterach tej historii i relacjach pomiędzy tymi uczniami oraz ich nauczycielami. Poznajemy oczywiście i zewnętrzny świat, ale głównie skupiamy się tutaj na liceum. Jednocześnie jak poznajemy postacie, w tle rozwija się nieszczęsny wirus zombie. W filmach czy serialach katastroficznych zawsze doceniam, jak twórcy budują głównych bohaterów i starają się jakoś widza z nimi zapoznać. Uwielbiam też czas, w takich produkcjach, kiedy to wszystko jest takie sielankowe i wesołe. Chwila zmiany scenerii wtedy bardziej nas uderza, gdyż powiedzmy to wprost, przywiązaliśmy się do takich czasów i przedstawionych nam postaci. W serialu All of Us Are Dead jest to wykonane znakomicie. Cały pierwszy odcinek to tak naprawdę przygotowanie do tragedii oraz budowanie tych postaci, a co najważniejsze napięcia. Chwała twórcom za to, że nie wrzucili nas od razu w apokalipsę zombie tylko krok po kroku wprowadzali nas w ten nowy – na moment bezpieczny – świat.

All of Us Are Dead - recenzja koreańskiego serialu Netflix.

All of Us Are Dead, Netflix

Pora rozkręcić te show!

Zaprezentowano nam postacie, pora więc rozkręcić te show. Po powolnym początku twórcy dają nam aż 11 odcinków pełnych akcji, zombie i wzruszających momentów. Na początku trochę odstraszyła mnie ilość odcinków, ale muszę przyznać, że szybko wkręciłem się w przedstawioną historię i po jakimś czasie zaczęło mi naprawdę zależeć na tych postaciach. Jest tutaj wiele momentów, gdzie nasi główni bohaterowie muszą przemieścić się z jednego miejsca do drugiego. Przy każdej takiej scenie, moje oczy wręcz przykleiły się do ekranu, a napięcie rosło jak na drożdżach. Na pewno duże znaczenie ma to, że jeszcze niedawno byłem takim licealistą. Myślę jednak, że owe postacie są na tyle dobrze zbudowane, że przypadną do gustu widzom, którzy o szkole już dawno zapomnieli.

All of Us Are Dead - recenzja koreańskiego serialu Netflix.

All of us Are Dead, Netflix

Bohaterowie ponownie na pierwszym miejscu.

Filmy czy seriale o zombie rzadko kiedy zaskakują nas swoją pokręconą fabułą. Zazwyczaj twórcy starają się przywiązać nas do głównych bohaterów, aby potem za jakiś czas ich wyeliminować i stworzyć taki szokujący moment, który wprowadzi w depresję masę fanów. All of Us Are Dead trzyma się tego schematu. Fabuła tego serialu to typowa historia o pandemii zombie i ostatnich ocalałych w danym miejscu. Jak jednak wspomniałem, to właśnie ci główni bohaterowie trzymają nas przy tej historii i dalej chcemy poznawać ich losy. Jest tutaj jednak jeden plot twist związany z wirusem zombie, który na pewno zadziwi nie jednego widza. Bardzo się cieszę, że twórcy postanowili wprowadzić coś nowego do tak dobrze znanego tematu. Był to pewien powiew świeżości, który wyróżnił ten serial od innych produkcji tego typu. Nie mogę wam zdradzić, o co chodzi, ale myślę, że po obejrzeniu serialu będziecie dokładnie wiedzieć, co miałem na myśli.

Zobacz również: Archiwum 81 – recenzja serialu Netflix. Nie taki demon straszny, jak go nagrywają

All of Us Are Dead - recenzja koreańskiego serialu Netflix.

All of Us Are Dead, Netflix

Trochę takie Resident Evil…

Stada zombie są oczywiście głównymi przeciwnikami naszej głównej grupy ocalałych, ale znalazło się tutaj i miejsce dla jeszcze podlejszych ludzi, a konkretnie jednego człowieka. Nie będę spoilerował, kto nim jest, gdyż wiąże się to z powyżej wspomnianym plot twistem, ale chcę zaznaczyć, jak bardzo ucieszył mnie sposób bycia tej postaci. Został on zbudowany trochę jak Mr. X czy Nemesis z serii gier Resident Evil. Nie mam na myśli rozmiarów tej postaci, ale raczej to, że zawsze podążał za głównymi bohaterami i po każdym starciu, nieważne jak mocno oberwał, powracał. Czy było to celowe nawiązanie, czy może tak po prostu wyszło w praniu? Trudno jest to ocenić, ale, tak czy siak, świetnie budowało to suspens. Dodatkowo brawa dla aktora, który zagrał tę rolę wyśmienicie.

All of Us Are Dead - recenzja koreańskiego serialu Netflix.

All of Us Are Dead, Netflix

Niby zombie, ale z przekazem.

All of Us Are Dead na zewnątrz jest typową produkcją o apokalipsie zombie, ale w środku to tak naprawdę opowieść o dojrzewaniu i uczeniu się bycia samodzielnym. Główni bohaterowie zostają wiele razy zawiedzeni przez ludzi dorosłych, przez co muszą działać na swoją rękę… podczas apokalipsy zombie. Nie jest to więc bezmyślna produkcja, która została stworzona, tylko aby pokazać nogę, rękę, mózg na ścianie. Serial stara się przekazać młodszym pokoleniom, że nie zawsze będą mogli polegać na swoich rodzicach czy opiekunach. W końcu trzeba nauczyć się dbać o samego siebie, nieważne jak bardzo do bani jest dana sytuacja. Pouczający przekaz we wciągającym serialu. Czego można chcieć więcej?

Zobacz również: Najlepsze horrory na faktach – ranking aktualizowany!

All of Us Are Dead - recenzja koreańskiego serialu Netflix.

All of Us Are Dead, Netflix

A teraz, trochę o aspekcie wizualnym.

Rozpisałem się na temat historii i bohaterów, ale nie mogę pominąć aspektu wizualnego tego serialu. All of us Are Dead, mimo krwi i flaków pojawiających się na każdym kroku, to paradoksalnie miła dla oka produkcja. Wszystko jest świetnie nakręcone, a niektóre sposoby kadrowania mnie naprawdę pozytywnie zaskakiwały. Do tego dochodzi ciekawie dobrana kolorystyka i oświetlenie. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić to efekty specjalne, których może i nie było zbyt dużo, ale jak już się pojawiały, to troszeczkę raziły po oczach. Jestem jednak w stanie wybaczyć ten szczegół, patrząc na to, z jaką przyjemnością oglądałem ten serial.

All of Us Are Dead - recenzja koreańskiego serialu Netflix.

All of Us Are Dead, Netflix

Gatunek zombie jeszcze nie taki martwy.

Myślę, że już do końca życia będę bronić produkcji z zombie w centrum. Wiem, że jeszcze kilka lat temu był mocny przesyt tej tematyki w świecie kina i telewizji, ale teraz trochę się to zmieniło. Nie otrzymujemy już zbyt wiele tego typu produkcji, więc jest zdecydowanie więcej czasu do oddechu. Nie ma już takiego popytu na zombie, dzięki czemu twórcy mogą spędzić więcej czasu przy swoich historiach i postaciach. All of Us Are Dead, to moim zdaniem soczysty owoc tej sytuacji. Mamy tutaj klasyczny schemat apokalipsy zombie, ale nie jest to w 100% dokładnie ta sama formuła. Twórcy wprowadzili kilka interesujących i świeżych wątków, które mam nadzieję, że zostaną kontynuowane w przyszłości. Bohaterowie to oczywiście samo serce tego serialu i to dla nich kontynuuje się tę przygodę. Jest to kolejna serialowa produkcja Netflixa, która zasługuje na pochwały i polecenie ode mnie. Warto było przesiedzieć te 10-12 godzin przed telewizorem i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będę mógł przysiąść na kilkanaście godzin do 2. sezonu.


Ilustracja wprowadzenia: Netflix

Redaktor współprowadzący działu Newsy

Wieloletni pasjonat filmów, zapalony gracz konsolowy, wielki fan komiksów i miłośnik seriali.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?