Atlantyda w obu największych wydawnictwach często miewała spięcia z lądem. Zarówno pod przywództwem Namora, jak i Aquamana, podwodne królestwo ścierało się z mieszkańcami miast i miasteczek, jednak Arthur Curry nieczęsto palił się do konfrontacji. Dan Abnett postanowił jednak postawić bohatera w obliczu zagrożenia właśnie taką wojną. Pierwszy tom Aquamana w ramach Odrodzenia nie opowiadał kolejnej superbohaterskiej fabułki, a historię ze sporą ilością elementów wielkiej polityki. Co prawda Arthur Curry nie stał się spiskującym Frankiem Underwoodem, ale walka za pomocą jedynie siły mięśni odeszła na drugi plan, stając się tłem dla działań wymagających bardziej taktycznego planu, skupionego wokół subtelnych działań utrzymujących równowagę i pokój. Połączenie superbohaterskich motywów i trzymających w napięciu wątków społeczno- politycznych było siłą Utonięcia. Jak jest w drugim tomie? Czy Aquaman postanowił zdobyć nieco przestrzeni życiowej dla swego ludu, czy wręcz przeciwnie – niesie gałązkę oliwną na suchy ląd?
Królewski tytuł to ogromny przywilej, ale jeszcze większy ciężar. Władza skupiona w jednej osobie niesie za sobą pewne konsekwencje. Okazuje się, że spora część poddanych Arthura niechętnie patrzy na jego rządy i politykę wobec powierzchni, a naginanie lub nawet całkowite ignorowanie atlantydzkich tradycji również nie przynosi mu popularności. Nastroje te widać nawet wśród najwyższych dostojników, ośmielających się mówić otwarcie, iż nie jest on ich wymarzonym władcą. Myślicie, że w tej sytuacji Aquaman robi wszystko, by pokazać, że jest światłym i mądrym monarchą? Nic bardziej mylnego. Scenarzysta daje mu spokojnie dojrzewać, nie czyniąc z niego nierealistycznego geniusza, który z dnia na dzień z niepewnego swej władzy monarchy, staje się rasowym graczem wielkiej polityki.
Swoje pięć minut otrzymuje w końcu Mera. Jako wybranka serca monarchy musi zgodnie z konwenansem być godna tego związku. Co prawda Arthur wzgardliwie patrzy na tego typu tradycje, ale wobec dość nieprzychylnych sondaży musi pozwolić na te próby. Mera trafia w towarzystwo szanowanych wśród Atlantów wdów, wśród których średnia wieku mieści się w jesieni życia. Kobiety, na czele z Ceteą, nie są zbyt przychylne wywodzącej się ze zdradzieckiego plemienia Xebel miłości Aquamana, a ich ślepa wiara we wieszczby bynajmniej tego nie zmienia.
Mam problem z Czarną Mantą. Jego działania w Odrodzeniu są racjonalne i mają sens. Mogę nawet rzec, iż jest on obecnie jednym z najciekawszych i najbardziej wiarygodnych superłotrów DC. Sęk w tym, że ze wszystkimi machinacjami i całą jego grą mającą na celu pogrążenie Aquamana, kłóci się jego niezmiennie kretyńskie przebranie. Może to czepialstwo, ale decydując się na wiele zmian, wydawnictwo powinno przeprowadzić lifting złoczyńcy, gdyż obecny outfit kojarzy się z epoką, w której Aquaman prowadził dialogi z rybami. Niemniej Manta dostaje swój czas i możliwości zaprezentowania się w jak najlepszy sposób. Zamiast wyskakiwać na swego oponenta zza rafy koralowej, waląc go trójzębem w łeb, buduje sieć intryg i sojuszy, dużo skuteczniejszych wobec momentami naiwnego politycznie Curry’ego.
Arthurem nadal targają wewnętrzne rozterki: ląd czy morze? Służba superbohatera u boku Ligi Sprawiedliwości czy powinność głowy państwa? Wybór nie jest łatwy, a kompromis niemal niemożliwy, tym bardziej, iż drobne odchylenie na jakąkolwiek stronę sprawia, że ta druga zaczyna być wobec niego nastawiona mniej przychylnie. Przykład zachowań poddanych Aquamana czy przyjacielskie napomnienia Supermana w poprzednim tomie jasno pokazują, że problemy są związane nie tylko z działaniami Czarnej Manty.
Istotną stroną jest tu wizerunek bohatera w opinii publicznej. I to dwojaki, gdyż jednocześnie oceniany przez dwa skrajnie odmienne narody, przez które nie jest postrzegany w zbyt jasnych barwach. Z jednej strony podejrzany superczłowiek, który może i należy do Ligi Sprawiedliwości, ale kto wie co knuje w otchłani oceanu, z drugiej – przyszywany król, sprzedawczyk na rzecz lądowych herosów, który jest niemalże przybłędą.
Rysownikami są ci sami autorzy, co w Utonięciu, nie licząc Andrew Hennessy’ego. Najlepszą notą ich pracy byłaby ocena dostateczna. Podwodny świat to zdawać by się mogło kraina spoza Ziemi. Obce miejsce, które niby jest obok nas, ale jednocześnie przedzielone nieprzekraczalną barierą. W drugim tomie jednak zaczyna nieco wiać graficzną nudą. Przy okazji recenzji poprzedniej części starałem się być obiektywny i skłonny do pozytywnej oceny. Tutaj żądam więcej, tym bardziej, że fabuła idzie do przodu, a z nią powinna iść w tym przypadku oprawa graficzna. Nie zachwycił mnie stwór, który sprawił kłopot herosowi, będący nieco powiększoną wersją Chewbacci, ani to dość sztampowe wyobrażenie Atlantów, które powtarza się zarówno u konkurencyjnego Namora, jak i w wielu niekoniecznie superbohaterskich opowieściach. Muszle, płetwy, macki – oto stałe motywy kostiumów poddanych Curry’ego. Jeśli ktoś jednak nie oczekuje feerii podmorskich barw, złożoności i szalonych wizji, które sprawiłyby, że ten komiks nie byłby bardzo dobry, a fenomenalny, nie zawiedzie się. Rysunki tria Eaton/Walker/Briones to kawał solidnej roboty, jednak przy wszystkich możliwościach, jakie mogli wykorzystać… To tak jakby właściciel Excalibura używał go do wycinania chwastów.
Seria Aquaman nie zawodzi. Dan Abnett podszedł do bohatera poważnie, dając mu szansę na wypłynięcie ponad powierzchnię, a co najlepsze, nie zatracił dynamiki komiksu superbohaterskiego. Nie politykował zanadto i nie zarzucał czytelnika makiawelicznymi intrygami, dawkując co poważniejsze motywy w sensacyjny, poczytny sposób. Pierwszy tom był dla mnie wstępem i etapem przyzwyczajania się do dojrzalszego i lepszego oblicza króla Atlantydy, drugi wciągnął mnie już bez reszty. Można mieć nieprzychylne zdanie o Odrodzeniu, ale jedno trzeba przyznać – Aquaman to kawał świetnego komiksu i chciałbym, aby seria ta utrzymała ten status.
Tytuł oryginalny: Aquaman Vol 2: Black Manta Rising
Scenariusz: Dan Abnett
Rysunki: Bradley Walker, Scot Eaton, Phillipe Briones
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 204
Ocena: 85/100