Beat ’em up to dość specyficzny podgatunek gier komputerowych. Kojarzyć się może wielu z Was z początkami branży — wtedy to klasyczne bijatyki święciły triumfy w salonach z automatami. Z czasem jednak gatunek ten ewoluował. Poziomy i światy stawały się większe, większe stawały się również wymagania samych graczy. Na ekranach zaczęło pojawiać się coraz więcej wrogów, a wykręcenie jak najwyższego wyniku było priorytetem. To, co wyróżnia gry z podgatunku beat ’em up (od chociażby hack-and-slash), to użycie gołych pięści lub broni białej. Dziś kojarzą się nam w dużej mierze z… grami inspirowanymi komiksami. Batman, Spider-Man, Deadpool czy Avengers — to ich twarze ujrzymy na okładkach najpopularniejszych gier tego typu. Teraz do dumnych przedstawicieli dołączyć mogą Panowie Galowie — Asterix i Obelix.
Gry z serii o Asterixie, podobnie jak Rzymianie w Galii, miały swoje wzloty i upadki. Z najbardziej znanych przykładów — otrzymaliśmy już dwie growe adaptacje filmowych pierwowzorów Asterix i Obelix kontra Cezar oraz Asterix na olimpiadzie. Z dzieciństwa pamiętam kolorową grę zręcznościową Asterix Mega Madness, w której to mieszkańcy wioski rywalizowali ze sobą w ramach najróżniejszych i dość zwariowanych konkurencji.
Potem przyszła pora na, dość udane, platformówki 3D z serii nazwanej XXL. W 2004 roku musieliśmy uwolnić mieszkańców naszej osady z łap Cezara, Rzymian (też ich zresztą nie lubię). Po roku zaoferowano nam kontynuację rozgrywającą się w… parku rozrywki Las Vegum. Dwie pierwsze gry z tej kolekcji po latach otrzymały stosowne remastery. A po wielu latach, w 2019 roku, otrzymaliśmy pełnoprawną kontynuację i zwieńczenie tej trylogii, którą często można upolować w dobrych cenach w dystrybucji cyfrowej. Ostatnia gra opowiada o poszukiwaniach tajemniczego kryształowego menhira. Pomysł ze skałą był całkiem niezły, co?
Asterix & Obelix: Slap them All! to najnowsza produkcja poświęcona Galom, która w swojej formie powraca do korzeni. Producentem zostało Mr Nutz Studio, wydawcą jest natomiast znana w branży firma Microids. Warto zaznaczyć, że do tej pory otrzymaliśmy 8 animowanych adaptacji filmowych z Asterixem w roli głównej — a tę grę można śmiało zaliczyć jako kolejną. Dzięki niej poznamy bowiem 6 historii, które rozciągnięto na 50 poziomów.
Omawiana gra to beat ’em up/side-scroller 2D. To prawdziwa gratka dla fanów gier retro! Oprawa graficzna wydaje się być żywcem wyjęta z kart komiksów autorstwa René Goscinnego i Alberta Uderzo. Mamy tutaj multum ręcznie rysowanych obiektów, które zachwycają szczegółowością i doborem barw. Zadbano tutaj o naprawdę najmniejsze szczegóły. Dostrzec możemy poruszające się szybko chmury, wzburzone na morzu fale czy też powiewające na wietrze liście drzew i krzaków. Niestety przy takiej liczbie poziomów pojawia się czasem zbytnia powtarzalność w lokacjach.
W świecie gry rozsiano obiekty, które możemy niszczyć (beczki, katapulty, zasieki itp.) oraz zbierać (jabłka, mięso z dzika). Wrażenie robią też projekty postaci i animacje. Zarówno Asterix, Obelix jak i nasi wrogowie mają do dyspozycji szereg ruchów, a każde celne uderzenie wywołuje nas ekranie znany z komiksów dymek. Miło patrzy się na szybujących w powietrzu Rzymian. Nowe hełmy stawiają mniejszy opór w pierwszej fazie lotu. Ale lądowanie nadal mają twarde.
Nie tylko oprawę graficzną zapożyczono z genialnego komiksowego pierwowzoru. Gra ściśle opiera się na materiale źródłowym. W trybie „adventure” (po przejściu całej gry odblokuje się dla nas „freeplay mode” pozwalający na ponowne przejście poziomów) odtwarzamy kolejne rozdziały przygód Galów. Odwiedzimy m.in. Brytanię, Hiszpanię, Korsykę czy Egipt. I muszę przyznać, że ta gra inspiruje do sięgnięcia po komiksy. W przerwach od naparzania Rzymianina naszym oczom ukazują się plansze, które starają się tłumaczyć bieżące wydarzenie. Jednak te często są wyrwane z kontekstu, lub są bardzo skondensowane, a jedno zdanie przeczytane przez narratora nie wystarczy. Możemy przeczytać na ekranie dialogi bohaterów (niestety nie są one udźwiękowione), które wyglądają jak wyjęte z visual novel. Widać, że twórcy się starali, ale żeby w pełni poznać i docenić historię należałoby znać omawiany tom lub jego animowaną, lub filmową adaptację. Inaczej nie wyłapiemy smaczków, które dla nas przygotowano.
Jest pewna rzecz, której bardzo mi brakuje w tej grze — chodzi o polską lokalizację. W świadomości przygody Asterixa są niewątpliwie kojarzone ze świetnym humorem czy doskonale zrealizowanym dubbingiem. A tego tu brak. Co gorsza — Slap them All! nie posiada nawet polskich napisów. Nie zrozumcie mnie źle — gra jest bardzo prosta i każdy zrozumie ją bez spolszczenia. Lecz pojawia się w niej jeszcze jeden, bardzo istotny problem, który zaburzy imersję — szczególnie polskiemu odbiorcy. Produkcja musiała być tworzona z myślą o angielskojęzycznym odbiorcy i bazuje też na tej wersji przygód.
Co to oznacza? A to, że naszym bohaterom towarzyszy Dogmatix i Getafix, a chociażby obiekt westchnień Obelixa to Panacea. W Polsce zdecydowanie częściej bazowano na francuskojęzycznym oryginale, a pewne rzeczy specjalnie tłumaczono tak, żeby były zrozumiałe na naszym gruncie. Brak Idefixa, Panoramixa czy Falbali jest więc dość dotkliwy. Gdyby ta gra miała polskie napisy i dubbing to sprzedawałaby się jak świeże bułeczki. A tak — otrzymaliśmy nieco śmierdzącą rybę z targu Ahigienixa.
Przejdźmy do najważniejszego aspektu tej produkcji, czyli walki i rozgrywki. Naszym głównym bohaterom przyjdzie się zmierzyć z piratami, zbójami i rzezimieszkami, groźnymi Normanami oraz Rzymskimi legionistami. Co kilka poziomów czeka nas wynikająca z przebiegu danego aktu walka z minibosem, którym może być centurion, gladiator czy przywódca piratów — Krwawobrody. Każdy z przeciwników ma specjalny atak, którym może nam uprzykrzyć życie. Za skórę najbardziej zajść nam mogą wysocy legioniści rzucający w naszą stronę oszczepami oraz szarżujący na nas gladiatorzy.
W grze możemy wcielić się w jednego z wojów, jednak nie martwcie się — w dowolnej chwili możecie dokonać zmiany poprzez naciśnięcie jednego przycisku na padzie. Grać możemy sami lub w kooperacji z drugim graczem na jednym ekranie. Nasi protagoniści mogą atakować wrogów poprzez: okładanie ich pięściami, skakanie na nich, szarżę i atak specjalny. Asterix może kręcić się jak bączek, złapać i wirować z przeciwnikiem, by następnie cisnąć nim w grupę. Obelix natomiast jest jak typowy bokser. Jego specjalność to łapanie, uderzanie na boki oraz okładanie, dopóki ktoś nie poprosi o litość. Możemy też blokować ataki wrogów, jednak te są mało skuteczne. W czasie zabawy musimy pamiętać, żeby uzupełniać poziom naszego zdrowia poprzez konsumpcję znalezionego prowiantu. Żałuję, że w grze nie wykorzystano do pomocy Idefixa, który w Asterix & Obelix XXL 2: Remastered gryzł Rzymian po kostkach — w Slap them All! robi jedynie za maskotkę.
Ogólnie rzecz biorąc sama walka jest dosyć przyjemna, gdy poznamy już kombinacje ataków przeznaczoną dla każdego z Galów. Asterix jest szybki i zwinny i dobrze radzi sobie w dużej grupie. Obelix jest bardziej ociężały, sprawdzi się lepiej w czasie walki ze zbójami i legionistach o podobnych gabarytach. Gra często będzie sprawdzać naszą zręczność i wytrzymałość. Oprócz standardowego mordobicia możemy też brać udział w polowaniu na dziki oraz wyścigach (gdzie musimy jak najszybciej wciskać wskazany przez grę przycisk).
Mam jeszcze jeden spory zarzut do tego tytułu. Przez całą grę zbieramy bowiem pieniądze, które… nie są do niczego potrzebne. Gdy pierwszy raz zobaczyłam wypadające ze zbroi Rzymian monety, pomyślałam — Super! Pewnie będę to mogła wymienić na jakieś nowe ataki! Kto by nie chciał wypróbować nowej kombinacji ataków czy power-upa? Otóż nie. Zebranie monet wpłynie jedynie na końcowy wynik poziomu.
Twórcy mogli również pomyśleć o nagrodzeniu nas w inny sposób. Skoro materiał źródłowy jest dla nich tak ważny, to w grze mogłaby się pojawić galeria, w której można by odblokowywać różne wersje okładek czy też najważniejsze sceny z komiksów. Niestety tego zabrakło i pewnie już tego w tej produkcji nie otrzymamy, a szkoda.
A, wie Pan, moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że niedobrze. Gdybym miała powiedzieć, co cenię w tej grze najbardziej, to powiedziałabym, że grafikę. A tak szczerze — mam problem z tą grą. Z jednej strony jest lekka, łatwa i w miarę przyjemna. Z drugiej… mogłaby być lepsza. Brak polskiej lokalizacji w naszym kraju to naprawdę spory minus. Tym bardziej, że ta gra ma być skierowana do raczej młodszych odbiorców. To, co ją ratuje, to właśnie ta oprawa graficzna. Sprawia, że chce się przechodzić do kolejnych lokacji, żeby zobaczyć — co tam dla nas zmalowali twórcy. Produkcja da nam kilkanaście godzin dobrej zabawy. Myślę, że ten tytuł będzie się podobać fanom Asterixa i Obelixa. A jeżeli lubicie gry tego typu, jak chociażby wydane w ubiegłym roku Battletoads, to warto się zainteresować tym tytułem. Będzie dobry na dłuższe zimowe wieczory w rodzinnym gronie oraz odstresowanie się w przedświątecznym szale 🙂
Ilustracja wprowadzenia: kadr z gry Asterix & Obelix: Slap them All!