Batman Death Metal tom 1 – recenzja komiksu

Batman Metal nie został przyjęty przez fanów z zachwytem. Raczej jak przeciętny event, owoc wybujałej fantazji Scotta Snydera. A ja twierdzę, że twórca ten przy sterze to najlepsze, co mogło przydarzyć się DC po burdelu The New 52!. Może i czasem przesadzi z tym i owym, ale trzyma dobry, rozrywkowy poziom, gdzie nawet patos i rozdmuchane scenariusze, charakterystyczne dla wydawcy, są do przełknięcia. Do tego partneruje mu Greg Capullo, a Batman to ulubiona postać tego duetu. Batman Death Metal tom 1 to początek rozłożonej na cztery tomy sagi, która w założeniu ma, a jakże, poukładać świat DC Comics. Czy tak się stanie? Ten tom to ledwie preludium, ale już widać, że panowie starają się opowiedzieć dobrą historię, a przy tym ukradkiem dać coś, z czego może wyjść event naprawczy. Ale tylko może.

Strona komiksu Batman Death Metal tom 1

W finale albumu Liga Sprawiedliwości: Wojna totalna. Rok Łotrów Perpetua odebrała przywileje i moce Luthorowi, oddając władzę Batmanowi, Który Się Śmieje. W efekcie otrzymaliśmy ponury świat, nieco kojarzący mi się formą z patchworkowym uniwersum Marvela z trzecich Tajnych wojen. Zamiast Dooma mamy uśmiechniętego Batmana, a i klasyczni herosi również pełnią różnorakie niecodzienne funkcje. Tu oryginalny Batman bawi się w partyzantkę z pierścieniem Czarnych Latarni na palcu, Wonder Woman z piłą mechaniczną marzy się rebelia na masową skalę, a Superman najwyraźniej poczuł klimat metalu, że nie wspomnę o nowych mrocznych Batmanach.

Choć mamy tu wysyp nietoperzy, to główną rolę otrzymuje Wonder Woman. Heroina, której daleko do wizerunku damy w opałach robi tu sporo zamieszania, a nowy look nadaje jest zadziorności i siły. Snyder mądrze odsunął nieco jej towarzyszy z Gotham i Metropolis w cień, dając Amazonce możliwość pokazania nowej jakości jej wersji superbohaterstwa. Bohaterka była wielokrotnie liderką, wojowniczką, a czasem posuwała się do czynów, które nie mieściły się w kajeciku dobrego herosa DC. Tu łamie jeszcze więcej barier, ale nie otrzymujemy po prostu mroczniej Wonder Woman, a jej dojrzalszą, odpowiednią do zaistniałych warunków wersję, bez pójścia w degenerację postaci.

Strona komiksu Batman Death Metal tom 1

Batman Death Metal to kryzys. Nie bójmy się tego tak nazwać. Choć w lekturze pojawia się słowo anty-kryzys, to jest z tym tak, jak z chrześcijańskim metalem. Wyznawcy Chrystusa niby się uśmiechną, ale ukradkiem czynią znak krzyża, widząc to bezeceństwo. A synowie i córy gitarowego łomotu kiwają z politowaniem głową i czynią ten sam gest, tylko odwrotnie. Nie da się bowiem zreperować czegoś, co dotąd było budowane/naprawiane ciężkimi narzędziami, bez ich ponownego użycia. Tak więc Snyder tworzy kolejny kryzys i mam nadzieję, że ostateczny lub chociaż pozostawiający za sobą coś więcej niż rozkopany pejzaż.

Greg Capullo. Rysownik świetnie rozumie nietoperzowy klimat i samego pana scenarzystę, choćby ten wpadł na pomysł Batmana-dinozaura Do tego czuje klimat nasączony komiksową grozą i jest już zżyty z postacią Mrocznego Rycerza, a w Batman Death Metal tom 1 daje z siebie to, co najlepsze, choć na większą skalę. Ale jako że album ten to zbiór różnych tytułów wliczających się pod ten event, dostajemy też kolaż innych artystów wartych wspomnienia. Genialne prace Francesco Francavilli czy groteskowy Riley Rossmo w swoich fragmentach podkręcają obłęd i grozę, jakie zapanowały za kadencji Batmana, Który Się Śmieje. Ale najbardziej cieszy mnie powrót do metalicznych okładek, które, choć są raczej miłym dodatkiem do treści, przyciągają wzrok.

Strona komiksu Batman Death Metal tom 1

Death Metal tom 1 otrzymuje ode mnie kredyt zaufania. A raczej kredycik, na dodatek na chwilkę, bo Egmont zamierza wydać całość eventu do kwietnia 2022 roku. Dla mnie historia jest dokładnie tym, czego się spodziewałem. Pieśnią głośną, gdzie słowa i ich sens nie są najważniejsze, a liczy się huczący warkot wydarzeń. Naiwnie kiedyś wierzyłem, że DC Comics w końcu się ustabilizuje i wejdzie na ścieżkę konkurencyjnego Marvela, szastającego wprawdzie eventami równie bezmyślnie, ale trzymającego jeszcze pion. Dziś wiem, że to pobożne życzenie i nie sądzę, by Death Metal był oczekiwanym przełomem. Za to liczę, że będzie przygodą wielkich rozmiarów, która może udawać zbawienny anty-kryzys. Tak jak w pamiętnej reklamie – pan w niej występujący, mrugnięciem promował piwo bezalkoholowe…


Okładka komiksu Batman Death Metal tom 1

Tytuł oryginalny: Batman Death Metal. Tome 1
Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV i inni
Rysunki: Greg Capullo, Tony Daniel i inni
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 200
Ocena: 75/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?