Batman/Sędzia Dredd – Wszystkie spotkania – recenzja komiksu

Egmont długo każe czekać na nowe albumy z kolekcji DC Deluxe, ale kiedy już się ukażą, zazwyczaj stanowią prawdziwą gratkę dla miłośników dobrych komiksów. Jedną z ciekawszych propozycji, która wieńczy całkiem udany rok 2017, jest Batman/Sędzia Dredd – Wszystkie spotkania, sporych rozmiarów tom zbierający wszystkie cztery spotkania Mrocznego Rycerza z Sędzią z Mega-City One. To jednak nie koniec niespodzianek, ale o tym później.

Album przenosi nas do lat 90-tych, czasu gdy wciąż pokazywało się sporo świetnych, mrocznych, klimatycznych opowieści z Człowiekiem-Nietoperzem, a swoje kariery aktywnie budowali kolejni twórcy, którzy z czasem mieli zyskać miano legendarnych. Tak oto doszło do kreatywnej fuzji amerykańsko-brytyjskiej, dzięki której możemy teraz przeczytać lub obejrzeć artystyczne wysiłki takich gwiazd jak Alan Grant (nie, nie ten z Jurassic Parku) czy Simon Bisley. Między innymi to właśnie ich prace zawarto w Batman/Sędzia Dredd – Wszystkie spotkania, co samo w sobie powinno być najlepszą rekomendacją.

Tom otwiera historia rysowana przez Bisleya, zatytułowana Sąd nad Gotham, do której scenariusz napisali wspomniany Alan Grant i współtwórca postaci Dredda – John Wagner. Polski czytelnik mógł ją już przeczytać w Wydaniu Specjalnym TM-Semic w 1993 roku, jednak standard wydania był wtedy nieporównywalnie gorszy (aczkolwiek o kolorach można dyskutować). Trio artystów funduje wyjątkowo brutalną przygodę, którą mimo wszystko lepiej się ogląda, niż czyta. Na ulicach Gotham niespodziewanie pojawia się Sędzia Śmierć, jeden z najbardziej zajadłych wrogów Dredda. Oczywiście na konfrontację z Batmanem nie trzeba długo czekać, a kiedy na scenie pojawiają się dodatkowo Scarecrow oraz The Mean Machine, obaj stróże prawa będą musieli połączyć siły. A nie będzie to proste.

Strona komiksu Batman/Sędzia Dredd - Wszystkie spotkania

Twórcy bardzo pomysłowo pokazali różnice w podejściu Batmana i Dredda do przestrzegania prawa i porządku. Mroczny Rycerz, zazwyczaj postrzegany jako prawy i szlachetny, dla Dredda wygląda raczej jak Punisher w oczach marvelowskich bohaterów – czyli jako zło konieczne i wyjęty spod prawa wolny strzelec. Dwie różne wizje sprawiedliwości udanie się przenikają i powodują ciekawą dynamikę pomiędzy dwoma postaciami. Dodajcie do tego niepowtarzalne, niezwykle ekspresyjne, mieszające realizm z groteską rysunki Simona Bisleya i otrzymacie mieszankę iście wybuchową. Stylu rysownika przedstawiać Wam nie muszę, dodam tylko, że Bisley dostał w 1992 roku nagrodę Eisnera właśnie za Sąd nad Gotham, a za ten album nominowany był jeszcze do dwóch kolejnych.

Druga historia, opublikowana dwa lata później Vendetta w Gotham, ponownie zetknęła ze sobą Batmana i Dredda. Okładkę, zdobiącą zresztą niniejszy album, narysował sam Mike Mignola, natomiast za warstwę graficzną całości odpowiada Campbell „Cam” Kennedy, który rozpoczynał karierę od rysowania pasków z Dreddem. Tym razem Sędzia przybędzie do Gotham aby uratować Batmana przed niechybną śmiercią z ręki Brzuchomówcy – postaci stworzonej przez Alana Granta, Johna Wagnera i Norma Breyfogle’a w 583 zeszycie serii Detective Comics w 1988 roku. Jak widzicie, wszystko zostaje w rodzinie. Historia nie porywa tak jak poprzednia, wizualia również nie zapadają tak w pamięć, aczkolwiek stosunkowo krótką Vendettę czyta się przyzwoicie.

Trzecia historia to Ostateczna zagadka i chyba nie muszę tłumaczyć, kto ze strony Batmana jest w niej złoczyńcą. Edward Nygma zwany Riddlerem staje się częścią kosmicznego spisku, który ma na celu zebranie najpotężniejszych wojowników z różnych światów i rzucenie ich naprzeciw sobie w swoistych igrzyskach śmierci. Oczywiście znaleźli się wśród nich obrońca Gotham oraz Sędzia Dredd. Zabrakło tylko Aliena i Predatora. Tę napakowaną akcją historię w 1995 także napisał Alan Grant, a brawurowo i mrocznie, a do tego przepięknie zilustrował Carl Critchlow, który zdobył doświadczenie między innymi pracując nad komiksami z Lobo.

Strona komiksu Batman/Sędzia Dredd - Wszystkie spotkania

Uśmiech śmierci, najdłuższa i najpiękniej rysowana opowieść jest nam znana dzięki Egmontowi, który wydał ją w dwóch zeszytach o powiększonym formacie jeszcze w 1999 roku. Akcja przenosi się na ulice Mega-City One, a naszym bohaterom przyjdzie zmierzyć się z Mrocznymi Sędziami oraz z Jokerem, który staje się jednym z nich(!). Cały ten koszmar wręcz fotorealistycznie zilustrował Glenn Fabry, autor doskonałych okładek do serii Kaznodzieja, wspomagany przez Jima Murraya i Jasona Brashilla. To coś, co po prostu trzeba zobaczyć.

Wszystkie zawarte tu historie są niekanoniczne, to znaczy nie mają wpływu na główną linię wydarzeń. Dzięki temu twórcy mogli popuścić wodze fantazji, a nawet zdecydować się na uśmiercenie niektórych postaci. Jednak możemy liczyć na drobne powiązania między poszczególnymi opowieściami. Taka ciągłość w ramach tego niecodziennego crossoveru ciągnącego się przez kilka lat to z pewnością miły ukłon w stronę fanów. Opowieści łączy rozłożenie akcentów na akcję, a nie na fabułę. I chociaż głębi intelektualnej szukać tutaj nie sposób, to z pewnością warstwa graficzna będzie wizualną orgią dla wszystkich miłośników sztuki komiksowej.

Strona komiksu Batman/Sędzia Dredd - Wszystkie spotkania

Na koniec, jako wisienkę na torcie, mamy historię, w której Batman… nie występuje. Na kartach komiksu Psychole motocykliści kontra mutanci z piekła(!) Dredd spotyka natomiast Lobo, możemy być więc pewni chaosu, krwi i absurdu, a wszystko to utrzymane w zdecydowanie pogodniejszej, jaskrawszej i nieco kreskówkowej konwencji. Oczywiście pełnej brutalności. Komiks ten, wydany już w Polsce w 2000 roku, niespecjalnie zapada w pamięć i stanowi raczej ciekawostkę, mającą nam zastąpić brak jakichkolwiek innych dodatków. Wybór tej właśnie historii dziwi, ale skoro tak było w wydaniu oryginalnym, tak widocznie musi być i w polskim.

Batman/Sędzia Dredd – Wszystkie spotkania to komiks, który można oglądać niczym album z grafikami, nawet jeśli sama lektura nie wyda się Wam satysfakcjonująca. Mamy tu dwie ikoniczne postacie wrzucone do jednego kotła, pod którym ktoś maksymalnie zwiększył ogień. Przy okazji to także nostalgiczna podróż w przeszłość do lat 90-tych, kiedy część zawartych tu zeszytów wydawała nam się szalona, tajemnicza i fascynująca. Czym prędzej sprawdźcie, czy nadal tak jest i może sprawcie prezent sobie lub komuś bliskiemu, kto komiksami interesował się nawet ćwierć wieku temu.


Okładka komiksu Batman/Sędzia Dredd - Wszystkie spotkania

Tytuł oryginalny: The Batman/Judge Dredd Collection
Scenariusz: Alan Grant, John Wagner
Rysunki: Simon Bisley, Cam Kennedy, Carl Critchlow, Glenn Fabry
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 304
Ocena: 90/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?