Fabuła gry Far Cry 6 oparta została o historię wyspiarskiego kraju Yary, rządzonego przez el presidente, Antona Castillo. Protagonistą jest obywatel/obywatelka (w zależności od początkowego wyboru) tego państwa – Dani Rojas, która/ry postanawia uciec z kraju, w którym rządy Castillo niebezpiecznie przypominają totalitaryzm. W wyniku kilku niespodziewanych i dramatycznych zdarzeń protagonista zostaje wplątany jednak w partyzantkę, a życie Yaran przechodzi rewolucję.
Moją recenzję chciałbym zacząć od oceny głównego antagonisty, bowiem to właśnie najważniejszy przeciwnik protagonisty stanowił jeden z filarów większości pozostałych produkcji z serii. I na wstępie muszę powiedzieć, że potencjał głównego antagonisty zagranego przez niesamowitego aktora, bardzo popularnego w ostatnim czasie, Giancarlo Esposito (The Mandalorian, The Boys, Breaking Bad) został zmarnowany. Bohater, który zdawałoby się, że może stanąć we szranki z Vaasem Montenegro, niestety, ale nie sprostał wyzwaniu. Był to tyran tradycyjnego typu, do jakiego przyzwyczaiła nas cała ogólnie pojęta popkultura.
Castillo miał kilka ciekawych i mocnych scen, było ich jednak naprawdę mało. Sam czas ekranowy poświęcony bohaterowi był moim zdaniem zdecydowanie za krótki. Far Cry 6 zasługuje również na godniejsze zakończenie, bardziej zawiłe i złożone. W tym miejscu warto również wspomnieć o Diego, synu Antona, który jak najbardziej urozmaicał całą kampanię, dodając jej niejednoznaczności. Jednak choć niektórzy pomniejsi antagoniści spisali się bardzo dobrze, jak chociażby kanadyjski biznesmen, to samą rodziną Castillo muszę przyznać, że niestety się zawiodłem.
Jaka to miła odmiana, kiedy twój bohater zaczyna mówić. Dani Rojas w zależności od wyboru będzie mówić męskim, bądź żeńskim głosem. Ja wybrałem akurat drugą opcję, ponieważ protagonistka pojawiała się w większości materiałów promocyjnych i przez to bardziej mi odpowiadała. W każdym razie twórcy posłuchali graczy i znaleźli wreszcie sposób na możliwość wyboru, a jednocześnie, aby bohater nie był niemową. Protagonista wreszcie porozumiewał się z innymi, a także samym sobą. Co więcej mówił, a nawet śpiewał. Kiedy radio w pojeździe było włączone, to protagonistka (w moim wypadku) cicho nuciła przyłączając się do transmisji.
Również scenki filmowe w Far Cry 6 przybrały inny charakter, bowiem teraz nie były one z pierwszej osoby, ale zyskały zupełnie nową perspektywę. Mogliśmy na nich zobaczyć zarówno świat otaczający, jak i protagonistkę. Widać było podczas tak zwanych cut scenek również spersonalizowany przeze mnie ubiór bohaterki. Protagonista zyskał więc zupełnie nowy, charakterystyczny wymiar, a ja przez to bardzo polubiłem Dani Rojas.
Teraz kolej na poboczne historie i wątki, a także odnogi głównej historii (mam tutaj na myśli wszystko poza relacją Dani – Anton i Diego Castillo). Rozpoczynając od werbowania różnego typu nowych członków Libertad, idąc dalej przez poboczne znajdźki i historie, są one mocno zróżnicowane i ciekawe. Mają oczywiście coś z klasyki serii, nie odczuwałem przy nich jednak znużenia. Far Cry 6 porusza różne tematy i problemy społeczne, dodając do tego ciekawe wątki. W produkcji tej dorzucono również niespodziewanie wymiar nadprzyrodzony i rozbudowano eksplorację niczym w serii Tomb Raider (wspinanie, wiszenie na występach skalnych, etc.). Przemierzamy bowiem Yarę również w poszukiwaniu tajemniczych bóstw i ich posążków. Twórcy w wielu misjach popuścili wodzę fantazji, ale jest to jak najbardziej pozytywne. Autorzy nawiązują również do bohaterów i historii z poprzednich gier, takich jak chociażby Hurk, Boomer czy Vaas.
Na swojej drodze podczas rozgrywki spotykamy wielu pozytywnych bohaterów. Od szeregowych rewolucjonistów, po szefów licznych partyzanckich ugrupowań. Mamy bowiem Maximas Matanzas – bojówkę, na którą składają się członkowie zespołu muzycznego, rodzinę Montero – starą familię plantatorów tytoniu, La Moral – bojówkę składającą się ze studentów, a także Legendy ’67 – weteranów poprzedniej rewolucji. Każda z tych grup stosuje inne metody, charakteryzuje się czym innym i różni się prawie pod każdym względem. A razem? Razem są niepokonani i do gracza należy zadanie, aby ich zjednoczyć. W każdym razie, każda z tych bojówek jest naprawdę ciekawa. Misje raczej się nie dłużą, a historię stworzono z pomysłem i pewną przyciągającą ikrą.
Tradycyjnie gracz może przechodzić grę samemu bądź z pomocą NPC. W tej części, pierwszy raz od dwóch gier, do dyspozycji gracza (jako spluwy do wynajęcia) są wyłącznie zwierzęta. Przeciwników możemy pokonywać łapa w nogę między innymi ze słodkim cocodrilo… to znaczy krokodylem; przez wielu uważanym za słodszego – jamnikiem inwalidą; żądnym krwi i naprawdę szalonym (użyłbym tutaj innego słowa, ale niestety nie mogę) kogutem i kilkoma innymi.
Mam wrażenie jednak, że tak jak słodcy i ciekawi są wszyscy Amigos, tak w większości wypadków są również bezużyteczni. To znaczy ich możliwości osłabły znacznie w porównaniu z poprzednikami z Far Cry 5 i Far Cry: New Dawn. I tak jak chociażby kły do wynajęcia w Far Cry 5 potrafiły zabić do kilku wrogów bez śmierci, tak Amigos w Far Cry 6 często mają problem z jednym (testowane głównie na Guapo, ale zaobserwowane również na innych). Gracz może więc przechodzić grę z małym krokodylem przebranym za komandosa (jedna ze skórek), jednak nie ma on co liczyć na komandosie możliwości towarzysza. Morderczość tych bohaterów jest mała, ale za to gracz zdecydowanie uśmiechnie się podczas misji z nimi związanymi.
Podczas przemierzania bezkresnych terenów Yary, podróżować możemy licznymi pojazdami. Gra w porównaniu do dwóch poprzedników została wzbogacona o między innymi poduszkowiec, buggy, konie (traktowane, jako osobna kategoria pojazdów) a także …. czołg. O taaaak… Niszczenie przeciwników, ich helikopterów i pojazdów było niesamowicie satysfakcjonujące. Każdy pamięta na pewno swoje pierwsze chwile w GTA 5, kiedy najbardziej fascynująca zabawa polegała na zabijaniu wszystkich i niszczeniu wszystkiego. Tak samo jest w przypadku czołgu w produkcji Far Cry 6. Bowiem co może zagrozić czołgowi? No tak, drugi czołg. Tutaj zakończę. W każdym razie podczas eksploracji wyspy możemy znaleźć pojazdy pochodzące z różnych stron świata. FND (armia Antona Castillo) upodobała sobie radzieckie maszyny, takie jak UAZ-y, czołgi T-55, ZIŁ-y. Wszystkie je możemy spotkać po stronie wroga.
Z kolei zwykli Yaranie preferują bardziej amerykańską motoryzację, taką jak różne modele Plymoutha, Forda i Chevroleta. Na drogach można znaleźć również włoskiego czarnego konia, to znaczy Ferrari. Oczywiście żadnych z tych pojazdów nie nazwano bezpośrednio, jednoznacznie wiadomo jednak, czym twórcy się wzorowali. Gracz ma także swój specjalny garaż, z którego cztery pojazdy może zamówić w każdej chwili z dowozem do miejsca pobytu. Znajdziemy tam chociażby coś na bazie Humvee i również Ferrari, w sumie cztery samochody. Każdy z nich może być dowolnie spersonalizowany i wyposażony w karabiny czy na przykład ogień z wydechu. Prywatne dowożenie pojazdów jest jednak momentami mocno pobugowane, prawie tak jak Płotka w grze Wiedźmin 3: Dziki Gon.
Do dyspozycji gracz ma również samoloty i helikoptery, a także różnorakie łodzie. Aby dodać wszystkie te pojazdy poboczne do garażu, trzeba je najpierw odwieźć do punktu odbioru. Nie zakupujemy ich więc, tylko dostarczamy. W końcu znalezione nie kradzione.