Mark Millar to autor, o którym zdania są niezwykle podzielone. Jedni uwielbiają jego lekki, zabawny styl prowadzenia historii, inni uważają za grafomana, który robi krzywdę ich ulubionym bohaterom. Nie zmienia to jednak faktu, że spod jego pióra wyszły albumy takie Kingsman, Wojna Domowa, Superman – Czerwony syn, Wolverine – Staruszek Logan czy seria Kick-Ass. Nawet jeśli ktoś nie podziela dobrej opinii o ich poziomie, nie może zaprzeczyć, że to tytuły ważne, a miejscami nawet przełomowe. Chrononauci to z kolei mniej znana pozycja z Millarworldu (kupionego zresztą niedawno przez Netfliksa), z którą możemy zapoznać się w języku polskim dzięki wydawnictwu Non Stop Comics.
Chrononauci to na razie miniseria zbierająca cztery zeszyty, ale twórcy mają podobno plan na przynajmniej dwa kolejne albumy. Na razie skupmy się na pierwszym, który właśnie ujrzał u nas światło dzienne. Tytułowi bohaterowie to dwóch podróżników w czasie: doktor Quinn (nie, nie ta doktor Quinn) i doktor Reilly. Zazwyczaj we wszelkiego rodzaju dziełach popkultury jakakolwiek podróż w przeszłość wiąże się z niezwykłą ostrożnością. Najdrobniejszy błąd, taki jak odciśnięcie swojego śladu na wydarzeniach, na których owego śladu być nie powinno, czy chociażby zgubienie przedmiotu z przyszłości w odmętach czasu oznaczają przeważnie katastrofę zmieniającą bieg historii. W Chrononautach jest zupełnie odwrotnie: nasi bohaterowie zmieniają co popadnie, a konsekwencje tych czynów będą trudne do przewidzenia.
Główni bohaterowie to wyraziste osobniki: jeden całkowicie poświęca się pracy, przez co jego życie prywatne bardzo mocno kuleje. Drugi to lekkoduch, będący niejako przeciwwagą do swojego kolegi. Gdy obaj odkryją, że skok w czasie da im możliwości, jakich nigdy wcześniej nie zaznali, ich mocodawcy będą mieli naprawdę poważny problem.
Chrononauci to przede wszystkim szalona przygoda, zabierająca nas w podróż po różnorodnych okresach i epokach. Akcja gna na złamanie karku, a Corbin Quinn i Danny Reilly w jednej chwili transmitują na żywo przebieg wojny secesyjnej lub próbują nie zostać zdeptani przez dinozaura, by za chwilę pędzić superszybkim wozem przez mur chiński lub tor wyścigów rydwanów, udaremnić zamach na Keneddy’ego czy podejrzeć Kolumba przybijającego do brzegów Ameryki. Trudno dopatrzeć się tu czegoś więcej niż nieskrępowanej zabawy podszytej całkiem udanym humorem. Dodam tylko, że jest to zabawa przednia.
Do tak pozytywnego odbioru tego krótkiego komiksu z pewnością przyczynił się także rysownik Sean Murphy, znany między innymi ze współpracy ze Scottem Snyderem przy The Wake – Przebudzenie, ale nie tylko. Chociaż jego kreska jest raczej nieskomplikowana, to jednak różnorodność miejsc i postaci, które musiał przedstawić, niejednego artystę przyprawiłaby o ból głowy. Na szczęście Murphy radzi sobie znakomicie, a jego kadry są niezwykle dynamiczne i klimatyczne.
Warto również odnotować genialne okładki, zaserwowane jako dodatek na końcu tomu. Nawiązują one głównie do wielkich filmowych dzieł, takich jak Powrót do przyszłości, czy Top Gun, ale nie tylko. Świetnie uzupełnia to tę prostą, aczkolwiek zajmującą historię, w której szalony humor i absurdalny miks przeszłości z przyszłością przeplata się z chwilą na refleksję – krótką, ale jednak zauważalną i z pewnością podnoszącą walory komiksu.
Tytuł oryginalny: Chrononauts
Scenariusz: Mark Millar
Rysunki: Sean Murphy
Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
Wydawca: Non Stop Comics 2017
Liczba stron: 120
Ocena: 80/100