Historię Batgirl znają chyba wszyscy fani uniwersum DC. Kariera Batgirl została brutalnie przerwana po tym, jak Joker postrzelił Barbarę w kręgosłup, wysyłając ją na wózek inwalidzki. Kod Oracle wprawdzie traktuje samo to wydarzenie mocno po macoszemu, wykluczając nawet postać szalonego morderczego klauna by nie mieszać w głowach nowym czytelnikom, ale sporo miejsca poświęca tematyce walki z niepełnosprawnością i własnymi słabościami. Bohaterka przechodzi przez kilka faz, od gniewu i negacji po pogodzenie się ze swoim losem, a wszystko to ubrane zostało w opowieść z pogranicza horroru i thrillera, który mógłby stanowić niezły materiał na film.
I tak Barbara trafia do Centrum Rehabilitacji Arkham, by nauczyć się funkcjonować na wózku inwalidzkim i odnaleźć w nowej sytuacji. Z początku niechętna dziewczyna zaczyna z każdym dniem radzić sobie lepiej, ale przecież w komiksach nie może być za spokojnie. Szybko wpada na trop tajemnicy, która spowija ośrodek i stary kompleks, w którym został założony. W mrocznych korytarzach da się czasem słyszeć dziwne dźwięki, a z czasem ze swoich pokojów zaczynają znikać młodzi pacjenci. Czy młodej bohaterce uda się odkryć przyczynę dziwnych wydarzeń?
Brzmi sztampowo? Pewnie tak jest, ale Kod Oracle to poprawnie i sprawnie napisana historia. Duża w tym zasługa Marieke Nijkamp, holenderskiej autorki ciepło przyjętych powieści dla młodzieży: Chłopak, który bał się być sam i Zanim odejdę. Pisarka umiejętnie i z wyczuciem traktuje postać Barbary, sprawiając, że dość łatwo jest utożsamić się z jej problemami. Chociaż fabuła jest dość uproszczona, dialogi nie są idiotyczne i nie kłują w oczy. Oczywiście zabrakło tu trochę pazura, głębszego wejścia w temat, ale myślę, że to mimo wszystko satysfakcjonująca historia, szczególnie dla grupy docelowej, której jest przeznaczona. A przy okazji Kod Oracle wygląda dobrze za sprawą rysunków włoskiego artysty Manuela Preitano, które mimo ograniczonej palety barw prezentują się całkiem różnorodnie i czytelnie.
Kod Oracle to jednak lektura nieco zachowawcza i bezpieczna, w której czuć odrobinę politpoprawności, optymizmu kłócącego się z faktem, że przecież nie ze wszystkich problemów da się łatwo wyjść obronną ręką. Bohaterki u Nijkamp dokonują niemożliwego, z gracją pokonują wszystkie przeciwności losu, łącznie z obezwładnieniem uzbrojonego draba, a na końcu drogi czeka oczywiście happy end. Można nie lubić takich rozwiązań, ale trzymająca w napięciu fabuła a nawet okazjonalne zwroty akcji czynią lekturę całkiem przystępną i zajmującą (chociaż nie przejmującą).
Kod Oracle nie jest wybitnym komiksem, ale na tle dotychczas wydanych w serii albumów wyróżnia się mocno na plus. Nie wiem, czy będzie w stanie zachęcić młode pokolenie do sięgnięcia po komiksy DC, ale na pewno też nie zabije w nich miłości do czytania. Być może nigdy więcej już nie sięgnę po tę pozycję, ale czasu poświęconego na lekturę nie uważam za stracony. Z chęcią dowiem się, jak wypadną nadchodzące opowieści o Beast Boyu i o Batgirl, czyli w zasadzie o innym etapie życia Barbary Gordon.
Tytuł oryginalny: The Oracle Code
Scenariusz: Marieke Nijkamp
Rysunki: Manuel Preitano
Tłumaczenie: Alicja Laskowska
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 184
Ocena: 75/100