Batman: Długie Halloween, część pierwsza przedstawia jedną z najlepszych opowieści o początkach Mrocznego Rycerza. Gotham City tonie zalane falą przestępczości, a triumfy święci Carmine „Rzymianin″ Falcone wraz ze swoją mafijną rodziną. W Halloweenową noc Trzej Muszkieterowie – Batman, kapitan James Gordon i Harvey Dent – łączą siły, aby raz na zawsze obalić Rzymianina, licząc, że w ten sposób powstrzymają miasto przed upadkiem. Jednak zło oraz Gotham City nigdy nie śpią i tej samej nocy rodzi się zabójca idealny – Holiday. Nieuchwytny morderca, który swoją szaleńczą i krwawą serię mordów rozpoczyna właśnie w Halloween.
Animacja tak jak jej komiksowy pierwowzór na pierwszy rzut oka zdaje się być zwykłą zagadką kryminalną, ale im głębiej w las tym… ciekawiej. Nie jest to najwierniejsza adaptacja. Mimo wszystko trzeba przyznać, że to, co było najlepsze w komiksie zostało zawarte w dobrym stylu. Jedne aspekty opowieści usunięto, inne dodano lub bardziej rozwinięto. Niektóre sceny zostały niemal żywcem wyjęte z komiksu. Śmiało można uznać to za duży plus, gdy inspiracją są rysunki kogoś tak utalentowanego, jak Tim Sale. Wizualnie animacja prezentuje się podobnie do Superman: Man of Tomorrow oraz Justice Society: World War II. Sam wstęp przywodzi na myśl kultowe Batman The Animated Series, czyli wieczne ciemności i ponure miasto pełne strasznych zaułków. W roli Mrocznego Rycerza debiutuje tutaj Jensen Ackles, który wcześniej był głosem Jasona Todda w Batman: W cieniu czerwonego kaptura. Aktor zdaje się być doskonałym wyborem. Głos Batmana bywa straszny, ale ma też w sobie młodzieńczy żar, który idealnie pasuje do ciągle uczącego się Bruce’a. Zwłaszcza że w Długim Halloween Batman raczkuje jako detektyw. Jego intuicja bywa zwodząca, a sprzęt czasem szwankuje. Na szczęście zawsze jest Alfred, który nawet w środku nocy zamawia nową kuloodporną szybę do batmobilu. Warto wspomnieć także Josha Duhamela w roli Harveya Denta czy Troy’a Bakera, który zdaje się świetnie bawić przy podkładaniu głosu Jokera. Na wyróżnienie zdecydowanie zasługuje przedwcześnie zmarła Naya Rivera, która świetnie oddała osobowość i kokieteryjność Seliny Kyle.
Batman: Długie Halloween, część pierwsza doskonale utrzymuje się w konwencji czarnego kryminału, czerpiąc po trochu inspiracje z samego Ojca Chrzestnego. Podobnie jak Mroczny Rycerz – Powrót animację podzielono na dwie części, co wydaje się być rozsądnym pomysłem, zważywszy na to, jak bogaty fabularnie jest materiał źródłowy. Ciężko jest wyobrazić sobie tak szczegółową i istotną historię ściśniętą w jeden film. Dzięki temu podziałowi zdecydowanie zyskała tutaj relacja Batmana i Catwoman oraz ważny wątek Harveya Denta i jego problemów. Nie samymi zaletami jednak Batman żyje. Produkcji brakuje momentami większego napięcia związanego z powagą morderstw, a szybkie przeskoki w czasie dla kogoś niezaznajomionego z komiksem mogą być dezorientujące. Jednak to, co najlepsze, czyli niesamowita kryminalna opowieść, mrok, gangsterski klimat i brutalność tej historii zostały przedstawione bardzo dobrze. Pierwsza część kończy się, wzbudzając masę przeróżnych emocji i pozostawiając widza ze wciąż nierozwiązaną zagadką.
Ilustracja wprowadzenia: kadr z Batman: Długie Halloween, część pierwsza